Data dodania: 2007-08-25 00:11
Koniec z ogłoszeniową samowolą na budkach
Miasto zaostrza walkę z osobami, które gdzie popadnie naklejają kartki z anonsami. - Czy ktoś chciałby, żeby mu naklejać ogłoszenie na drzwiach domu czy samochodzie? - pyta dyrektor Zarządu Dróg.
Najgorzej wyglądają wiaty przystankowe, budki telefoniczne, skrzynki elektryczne i gazowe. Ogłaszają się na nich ludzie wynajmujący stancje, sprzedający mieszkania, oferujący pracę. Swoje plakaty o imprezach i koncertach bardzo często rozklejają też olsztyńskie kluby. Tylko nieliczni sprzątają ze ścian ogłoszenia, gdy są już nieaktualne. Ogłoszenia wiszą później po kilka miesięcy, odklejają się na deszczu i zaśmiecają chodniki.
Walkę z takim zaśmiecaniem ulic i ścian zapowiada Paweł Jaszczuk, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni. - Nie ma zgody na to, by wiaty i latarnie zamieniły się w słupy ogłoszeniowe, to nie jest ziemia niczyja - mówi. - Czy ktokolwiek chciałby, żeby przykleić mu ogłoszenie na drzwi domu lub samochód?
Ostatnio jego pracownicy znaleźli w niedozwolonych miejscach 145 plakatów prywatnego liceum. - To przelało czarę goryczy - mówi dyrektor. - Kartki były nawet na palikach przytrzymujących drzewka. Będziemy karać takich ogłoszeniodawców.
Szkole, która zdecydowała się na nielegalną reklamę urzędnicy nie podarowali. Zarząd dróg obliczył powierzchnię wszystkich naklejonych plakatów i ustalił karę - dziesięciokrotność stawki za legalne umieszczenie ogłoszenia. Wyszło, że liceum musi zapłacić 79 zł dziennie. Kara będzie naliczana do czasu usunięcia wszystkich plakatów.
Drobni ogłoszeniodawcy, którzy najczęściej rozwieszają swoje oferty na wiatach, budkach telefonicznych czy latarniach, mogą spodziewać się też interwencji straży miejskiej. - Już niedługo czeka nas wysyp ogłoszeń dotyczących stancji dla studentów - mówi szef strażników Józef Kłosek. - Będziemy dzwonić do osób, które nielegalnie je przyklejają. Numery telefonu przecież sami zostawiają. Zapytamy o adres, a potem poprosimy o przyjście po mandat. Jeśli ktoś nie przyjmie mandatu, skierujemy wniosek do sądu grodzkiego.
Korzystający z ogłoszeń na wiatach i budkach telefonicznych chwalą sobie taką formę poszukiwania stancji czy pracy. - Mnie to nie przeszkadza - mówi Gabriela, która rozpoczyna studia na uniwersytecie w Olsztynie. - Można by wyznaczyć jakieś miejsca na takie ogłoszenia - dodaje jej koleżanka Natalia.
Może więc warto ustawić w mieście ogólnodostępne tablice, na których ludzie mogliby za darmo rozwieszać ogłoszenia? - Nie powinniśmy szukać rozwiązania dla niechlujności - mówi Paweł Jaszczuk. - Jest prasa, internet i to są miejsca dla drobnych ogłoszeń. Nie będziemy przecież stawiać tablic na 600 przystankach.
Na jednej z budek telefonicznych znalazłem kilka ogłoszeń z numerami telefonów do osób, które chcą wynająć stancje. Zadzwoniłem do jednej z nich. Kobietę, która odebrała zapytałem, dlaczego wybrała taką metodę szukania studentów do mieszkania. - To córka przykleiła. Kartkę miała przyczepić na tablicy w Kortowie. Nawet specjalnie tłumaczyłam jej, że nie wolno tego robić w miejscach do tego nieprzeznaczonych - tłumaczyła.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz