Zgłosił się do nas czytelnik, który poszedł zrobić badania do przychodni przy ul. Świtycz-Widackiej na Pieczewie. Zdziwiło go, że w przychodni nie ma pacjentów.
– Mnie wpuszczono na pobranie krwi, bo miałem do wykonania pilne badania. Natomiast osoby, które chciały dostać się do lekarza, nie zostały wpuszczone. Przychodnia jest dla nich zamknięta na dwa tygodnie – powiedział pan Piotr.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Krzysztofem Guzkiem, rzecznikiem wojewody. Powiedział nam, że to nie jest odgórne zarządzenie, a jedynie zalecenie, aby przychodnie przeszły na tryb tzw. teleopieki. W takiej przychodni dyżur pełni lekarz, który prowadzi wywiad telefoniczny i w razie potrzeby (jeżeli to nagły przypadek) umawia pacjenta na wizytę. Natomiast recepty wypisywane są w oparciu o rozmowę telefoniczną.
– W obecnej sytuacji zagrożenia koronawirusem są zalecenia, aby ograniczać kontakt bezpośredni pacjentów z przychodnią. Polecana jest usługa teleopieki, to znaczy konsultacji z lekarzem przez telefon. Wtedy lekarz decyduje, czy dana osoba powinna zgłosić się do przychodni, czy zostać w domu, dla bezpieczeństwa innych. Nie jest to odgórna decyzja, ale przychodnie mogą ograniczać wizyty. Chodzi o to, żeby nie zamykać przychodni do dezynfekcji po kontakcie z osobą mogącą być potencjalnie zakażoną koronawirusem – wyjaśnił w rozmowie z nami Krzysztof Guzek.
Zaapelował także, aby osoby czujące się gorzej, najpierw zadzwoniły do swojej przychodni i w porozumieniu z lekarzem ustaliły, czy jest potrzeba, aby przyszły na wizytę.
To nie jest jedyna przychodnia w Olsztynie, która przeszła w tryb tzw. teleopieki. Podobnie postąpiła m.in. administracja przychodni przy ul. Ratuszowej.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz