Dziki, podobnie jak inne leśne zwierzęta, migrują do miast, bo tutaj czują się bezpiecznie.
– Wiedzą, że nie można ich odstrzelić. Druga sprawa to pożywienie. Wielu mieszkańców je dokarmia, znajdują także jedzenie w śmietnikach – mówi prof. Stanisław Czachorowski z Wydziału Biologii i Biotechnologii UWM.
Stanisław Czachorowski z Wydziału Biologii i Biotechnologii UWM
Jeszcze do niedawna wywozili je strażnicy miejscy, którzy korzystali z odłowni zlokalizowanych na obrzeżach Olsztyna. Niestety, w obecnej chwili z uwagi na chorobę ASF (afrykański pomór świń), która rozprzestrzenia się wśród dzików, Ministerstwo Środowiska zabroniło wywozu tych zwierząt do lasu, aby wirus nie rozprzestrzenił się.
– Musimy działać doraźnie. Reagujemy na każde zgłoszenie mieszkańców. Strażnicy miejscy przeganiają zwierzęta spod domów i bloków na pobliskie tereny leśne lub nieużytki. Musimy przy tym być bardzo ostrożni i do każdego przypadku podejść indywidualnie i ocenić zagrożenie. Jeżeli dzik przebywa na łące, lepiej jest go zostawić w spokoju, bo może się wystraszyć i wbiec na ulice, co z kolei jest niebezpieczne dla niego i dla kierowców – wyjaśnia Kamil Sułkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Olsztynie.
Kamil Sułkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Olsztynie
Z danych tej instytucji wynika, że tylko w tym roku było ponad 180 zgłoszeń dotyczących dzików – w styczniu 40, w lutym 39 i w marcu aż 101. Dla porównania w zeszłym roku było to odpowiednio: 19, 39, 73 i 62 w kwietniu. W późniejszych miesiącach tych zgłoszeń nie było wiele, ani razu nie przekroczono 20 w miesiącu. Oznacza to, że największa aktywność tych zwierząt przypada na okres wiosenny, gdy szukają pożywienia. Zgłoszenia mieszkańców pochodzą z niemal wszystkich części miasta, z wyłączeniem centrum, ale najwięcej ich przypada na osiedla tuż przy lasach: Wojska Polskiego, Podleśna, Jaroty, Pieczewo, Gutkowo czy Redykajny.
Mimo tylu zgłoszeń, do tej pory straż miejska nie dostała sygnału, aby zwierzęta kogoś zaatakowały. Lecz w kontakcie z nimi powinniśmy zachować ostrożność.
– Mogą być agresywne, zwłaszcza lochy w obronie młodych. Pamiętajmy, że są to dzikie zwierzęta. Gdy zobaczymy dziki, najlepiej zejść im z drogi zachowując ostrożność. Pamiętajmy, że one nie są nastawione na atak, tylko szukają jedzenia – mówi Stanisław Czachorowski i dodaje, że nie powinniśmy ich dokarmiać. W końcu dziki powinny żyć w lasach, a nie w miastach.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz