Podczas upałów wszystkie żywe stworzenia szukają schronienia w cieniu. W środowisku naturalnym nie ma z tym problemu, gdyż dziko rosnące łąki nie są dotknięte ręką człowieka. Inaczej wygląda sytuacja w miastach, gdzie władze nakazują koszenie trawników. Nisko ścięte trawa i kwiaty szybciej wysychają, co przekłada się też m.in. na szybsze parowanie wody z gleby.
Część samorządów z województwa postanowiła nieco zmodyfikować system koszenia. Ma to miejsce chociażby w Iławie, gdzie niektóre trawniki będą koszone z mniejszą, niż do tej pory, częstotliwością.
Mniej intensywnie koszone trawniki, które wyglądem będą przypominać łąki, wpłyną przede wszystkim na zwiększenie wilgotności gleby i ochłodzenie otoczenia, pochłaniając przy tym znacznie większą ilość zanieczyszczeń, pyłów i kurzu, które z powodu braku opadów unoszą się w powietrzu, wpływając przy tym negatywnie na nasze zdrowie i samopoczucie. W wyższych trawach schronienie znajdą także zwierzęta.
– możemy przeczytać wypowiedź Julii Bartkowskiej z Wydziału Utrzymania Mienia Komunalnego odpowiedzialnego za utrzymanie terenów zieleni miejskiej.
Na początek wytypowano część parków i terenów rekreacyjnych, którymi zarządza miasto. Wśród nich są, m.in. fragmenty bulwaru Jana Pawła II, łąkę przy jeziorze Jeziorak, fosę miejską, parki na Lipowym Dworze i przy ul. Jasielskiej.
– Jesteśmy świadomi, że idea ta nie wszystkim się spodoba, jednakże w tym przypadku musimy przełożyć względy przyrodnicze i ekologiczne ponad estetykę. Bardzo liczę na wyrozumiałość mieszkańców w tej kwestii. Po sezonie ocenimy, czy podjęte przez nas działania przyniosły oczekiwane skutki – podsumował burmistrz Iławy Dawid Kopaczewski.
O krok dalej idzie Giżycko, gdzie burmistrz Wojciech Iwaszkiewicz na swoim blogu napisał, że w niektórych miejscach, na obrzeżach miasta lub w parkach, trawa zostanie albo rzadziej, albo nie będzie w ogóle koszona.
Teren zostanie wzbogacony o kwiaty polne i rośliny miododajne. Niekoszona roślinność to nie tylko pożytek dla pszczół czy schronienie dla owadów, pajęczaków czy małych ssaków, ale także zacienienie i skuteczniejsze zatrzymanie wody. A jak wiadomo, bez wody nie ma życia…
– możemy przeczytać na blogu burmistrza Giżycka.
Dalej pisze, że na tych terenach powstaną tzw. hotele dla owadów, do budowy których zostaną użyte drewniane palety, cegły, słoma czy liście. Miasto rozważa także ustawienie pasiek miejskich
Utrzymanie miejskich łąk kwietnych poza oczywistymi walorami ekologicznymi ma także inne wymiary: mniejsze koszty, mniej hałasu, który generowany jest przy koszeniu, a nawet taki wydawałoby się mniej widoczny argument jak mniej zużytego paliwa (= mniej spalin). Musimy jedynie zmienić swoją mentalność i przyzwyczajenia, bo korzyści niewątpliwie są nie do przecenienia, choćby miały wymiar symboliczny. Miejskie łąki ekologiczne to także świetny sposób na „żywą edukację”.
– dodał burmistrz Wojciech Iwaszkiewicz.
Zgłosił się do nas czytelnik z pytaniem, czy w Olsztynie nie można by było rzadziej kosić trawników, co jego zdaniem zwiększyłoby wilgotność gleby i ochłodziło otoczenie. Zapytaliśmy o to Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu.
– Koszenie trawy na trawnikach położonych na gruntach miejskich odbywa się co najmniej trzy razy w roku. Trudno to nazwać nadgorliwością. Gdyby przychylić się do wniosku mieszkańca ws. rzadszego koszenia trawników, z pewnością odezwałaby się druga część mieszkańców, która z kolei zarzucałaby nam opieszałość – poinformował nas Michał Koronowski, rzecznik prasowy ZDZiT.
Zwolennikiem tzw. łąk kwietnych jest prof. Stanisław Czachorowski. Uważa, że w miastach takie tereny są bardzo potrzebne z kilku powodów. Jednym z nich jest różnorodność biologiczna.
– Gatunków fauny i flory jest coraz mniej. Jeżeli nie ma roślin, to zaczyna brakować owadów, a w konsekwencji ptaków i małych ssaków. Tego typu łąki są miejscem ochrony dla tych roślin i zwierząt. Stają się też spiżarnią dla owadów zapylających – tłumaczy profesor.
Jego zdaniem ograniczenie częstotliwości koszenia trawników do 1-2 razy w roku wpływa także na utrzymanie wilgoci, bo wyższa roślinność zatrzymuje wodę, dzięki czemu podczas ulew nie dochodzi do podtopień. Wzrost roślin wpływa także korzystnie na smog, zwłaszcza w miastach.
– Im wyżej rosną rośliny, tym wychwytują więcej pyłów, w tym smog. Jest to korzystne zarówno dla środowiska, jak i dla nas, mieszkańców – wyjaśnia Stanisław Czachorowski.
Według profesora tworzenie łąk kwietnych nie niesie za sobą negatywnych skutków. Kleszcze będą obecne na terenach zielonych niezależnie od tego czy kosi się trawę, czy też nie. Natomiast alergicy obawiający się pyłków, powinni wiedzieć, że te przenoszą się nawet na odległość kilku kilometrów, więc skoszony trawnik wcale nie gwarantuje braku kataru.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz