Data dodania: 2008-10-14 07:46
Legalne narkotyki
- Nie mam wątpliwości, to są narkotyki - mówi wprost o niektórych składnikach produktów Błażej Gawroński, szef zespołu ds. profilaktyki i uzależnień. Pierwszy sklep z dopalaczami w piątek zostanie otwarty w Olsztynie.
Rynek dopalaczy, czyli legalnych używek pobudzających, funkcjonuje w zachodniej Europie od 2003 r. Sklepy należą do sieci firmy World Wide Supplements Importer z siedzibą w Manchesterze. Firma posiada ok. 1,5 tys. takich produktów. Środki reklamowane są jako poprawiające nastrój lub koncentrację. W praktyce, zdaniem farmakologów, niektóre niewiele różnią się od amfetaminy czy LSD. Wiele z nich może wywoływać stany euforii, nadpobudliwość lub silne halucynacje.
Dwa lata temu koncern stworzył polski sklep w internecie. Teraz zaczął otwierać punkty sprzedaży w polskich miastach. Do końca roku ma być ich 50. Pierwsze sklepy z dopalaczami powstały już m.in. w Łodzi, Białymstoku i Krakowie. W piątek ma być otwarty kolejny - w Olsztynie, przy ul. Dąbrowszczaków.
World Wide Supplements Importer twierdzi, że swoją ofertę kieruje do ludzi młodych i lubiących się dobrze zabawić. Używki mają być sprzedawane wyłącznie osobom powyżej 18. roku życia. Ale uwaga, firma na polskiej stronie internetowej napisała: "W sklepie mogą znajdować się produkty nieprzeznaczone do spożycia przez ludzi".
Przedstawiciele brytyjskiego koncernu bronią się, że ich produkty są w 100 proc. legalne i, ich zdaniem, bezpieczne. - Są przebadane przez Polskie Towarzystwo Kryminalistyczne i nie wykryto w nich żadnych nielegalnych składników - mówi Piotr Domański, rzecznik WWSI.
Niektórzy uważają jednak, że firma wykorzystuje luki w prawie. - Do prawa można się stosować albo nie. My je przestrzegamy. Jeżeli ktoś uważa, że ustawy są nieścisłe, to nie jest to zarzut do nas - dodaje Piotr Domański.
- Dla mnie nie ma wątpliwości, że są to narkotyki - mówi Błażej Gawroński, dyrektor miejskiego zespołu ds. profilaktyki i uzależnień. - Oferowane produkty odpowiadają genezie narkotyku. Są szkodliwe dla organizmu i zmieniają świadomość użytkowników. A sięgają po to, tak samo jak po narkotyki, ludzie, którzy chcą oszukiwać swój organizm. Zamiast wybierać sport, miłość czy przyjaźń idą na skróty, dla szybkich doznań.
W skład niektórych dopalaczy wchodzi groźny składnik BZP (N-benzylpiperazyna). To substancja psychoaktywna o efektach działania podobnych do amfetaminy. Pobudza, wywołuje euforię, zwiększa koncentrację oraz ogólne uczucie przyjemności. Efekty uboczne to drgawki, uczucie zagubienia, psychoza, bezsenność (czasem trwająca nawet 3 doby), przyśpieszenie akcji serca, mdłości, wymioty i bóle głowy.
W niektórych krajach obrót BZP jest zabroniony lub kontrolowany. W Polsce jednak jest zupełnie legalny. Zdaniem polskich farmakologów, BZP powinna znaleźć się na liście substancji kontrolowanych. Niestety, nawet wpisanie jej na czarną listę może nie wystarczyć. - Dopalacze to substancje projektowane komputerowo. Można zakazać sprzedaży jednej, ale producenci szybko zmodyfikują jej cząstki i zaczną sprzedawać je pod nową nazwą – mówił dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.
Rząd pracuje nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. - Na pewno Sejm będzie się tym zajmował jeszcze jesienią - zapowiada Błażej Gawroński, który uczestniczył w ministerialnych konsultacjach. - Wiem, że wszyscy terapeuci i profilaktycy wyrazili krytyczne zdanie na temat dopalaczy. Liczymy na jak najszybsze zakazanie ich sprzedaży.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz