Oczywiście przedszkole ma obowiązek wyznaczyć placówki zastępcze - dyżurujące. Te bywają jednak przydzielane jakby ''na ślepo''. To oznacza, że wyznaczane przedszkola często znajdują się na drugim końcu miasta, co stanowi nie lada problem dla pracujących rodziców. Na forach internetowych można znaleźć wpisy mam, które nie wiedzą co mają robić w takiej sytuacji. Przedszkole czynne jest do połowy lipca, a na kolejny miesiąc wakacji, przydzielone jest inne, obce.
Nie ma problemu jeśli mamy z kim zostawić swoją pociechę. Kiedy jednak z listy skreślona zostaje babcia, ciocia albo zaprzyjaźniona opiekunka, rodzice stają przed dylematem - czy narażać malucha na stresy związane ze zmianą środowiska na każdy z wakacyjnych miesięcy, czy też zrezygnować ze wspólnego urlopu i podzielić się opieką nad dzieckiem.
Nie zawsze to ostateczne rozwiązanie ma zastosowanie w życiu codziennym. Jak choćby w przypadku samotnie wychowujących matek czy ojców. Rozgoryczeni taką sytuacją rodzice piszą na forach, że nasze państwo zmusza ich do rezygnowania z pracy i przymusowych urlopów. Teoretyczna polityka prorodzinna w praktyce wypada więc blado.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz