O to, czym jest stowarzyszenia, skąd wzięła się jego nazwa i jakie plany na przyszłość mają jego członkowie zapytaliśmy Michała Glocka politologa i doktora historii, który przewodniczy stowarzyszeniu.
- ''Lastadia'' to stara nazwa łasztowni w średniowiecznych stoczniach – mówi Michał Glock. Obecnie nasze stowarzyszenie zrzesza nieco ponad 20 osób. Organizacja, jako jeden ze swoich głównych celów, uważa promocję polskiego dziedzictwa morskiego. Jesteśmy, naukowo, związani z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu. Katalogujemy również prace marynistyczne, rozproszone w różnych kolekcjach.
Naszymi członkami jest między innymi, zajmujący się współczesną historią floty rosyjskiej i radzieckiej, olsztynianin Jan Radziemski. To wybitny znawca radzieckich okrętów podwodnych z napędem atomowym (opisał chyba już wszystkie). Obecnie zbiera materiały do opisania Floty Północnej. Opisuje też radzieckie konstrukcje z okresu międzywojennego. Ta sama tematyka jest także domeną elblążanina Andrzeja Nitke, który z największą przyjemnością zajmuje się okrętami współczesnymi, jeździ na manewry, targi militarne itp. Jest także w naszym gronie zastępca redaktora naczelnego miesięcznika „Morza, Statki i Okręty”, Andrzej Jaskuła.
Ostatnio staramy się także ponownie przypomnieć szerszej opinii publicznej prof. Andrzeja Samka, jednego z ludzi, którzy kreowali morską świadomość Polaków w latach 50 - tych i 60 - tych. Pan profesor, obecnie mieszkający w Krakowie, był przez wiele lat podporą i twórcą modelarstwa okrętowego w Polsce, projektując, dla wydawnictwa MON potem dla "Małego Modelarza", liczne kartonowe modele statków i okrętów. Mamy swój mały wkład także w najnowszą jego książkę o flocie Austro-Węgier, której adjustację zrobił Andrzej Jaskuła. Inny z członków Lastadii, Piotr Olender, habilitował się pracą dotyczącą wojny rosyjsko – japońskiej z roku 1904 - 1905.
Sam Michał Glock już przez skromność nie dodaje, że on akurat zajmuje się historią Floty Czarnomorskiej od roku 1941 do 1944 czego efektem była praca pod frapującym tytułem „Czerwona flota na Morzu Czarnym”. Członkowie organizacji zajmują się jednak nie tylko pracą naukową. „Lastadystom” udało się między innymi uchronić dawny kuter rakietowy ORP „Władysławowo” przed pocięciem na złom. Podobnie stowarzyszenie walczy o zachowanie innych przykładów budownictwa okrętowego w Polsce. Tym sposobem ocalał również lodołamacz „Lampart” Dziś "Władysławowo" stoi bezpiecznie w Kołobrzegu jako część Muzeum Oręża Polskiego. A „Lampart”, po remoncie, dalej jest użytkowany na Odrze.
Stowarzyszenie „Lastadia” ma bardzo bliskie kontakty z rosyjskim stowarzyszeniem „Kaliningrad- Świnoujście - Olsztyn”. To jest organizacja zrzeszająca przede wszystkim byłych żołnierzy Armii Czerwonej, którzy w okresie PRL stacjonowali w Polsce. Co prawda nie jest to organizacja, która zajmuje się tym samym co „Lastadia”, ale Rosjanie pomagają „Lastadystom” znajdować rosyjskojęzyczne książki traktujące o historiach morskich. „Lastadia” utrzymuje też kontakty z marynistycznym wydawnictwem „Gangut” z Petersburga.
Osobiste kontakty w Rosji, Michała Glocka zaowocowały między innymi tym, że były komendant Floty Bałtyckiej, a później gubernator Obwodu Kaliningradzkiego, Michaił Jegorow pisał recenzje naukowe pozycji książkowych, sygnowanych przez „Lastadię”. Na dowód tego, że Rosjanie doceniają osiągnięcia naukowe członków stowarzyszenia jest także wciągnięcie „Lastadii” na listę organizacji mających ułatwiony dostęp do rosyjskich archiwów.
Najbliższe plany naukowe członków stowarzyszenia to szczegółowe opisanie poszczególnych flot wojennych ZSRR. Sam Glock natomiast ma pisać pracę na temat Floty Kaspijskiej w latach 1917 – 1943. Są też w planie wystawy i odczyty naukowe w Kaliningradzie, a także udział w zjeździe historyków (przy okazji targów książki) w Tallinie. Ponadto stowarzyszenie chce także w najbliższym czasie nawiązać bliskie kontakty z organizacjami marynistycznymi ze Szwecji i Niemiec.
Krzysztof Szczepanik
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz