Mazurska piramida
Jest tak naprawdę grobowcem pruskiej rodziny von Fahrenheid, znajdującym się w Rapie niedaleko Bań Mazurskich, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Rosją. To jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na Mazurach. Z piramidą łączy się wiele historii oraz legend. Została wybudowana w 1811 roku przez światowej sławy duńskiego rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena na zlecenie Friedricha von Fahrenheita. Ów baron zafascynowany egipskimi piramidami chciał zadbać o nieśmiertelność zmarłej trzyletniej córki Ninette, która dotknęła złotego posążka boga Anubisa. Według legendy temu, kto tego uczyni przytrafi się nieszczęście. W grobowcu spoczęło siedmiu członków rodu von Fahrenheid, w tym sam baron Friedrich. Obiekt był dewastowany podczas I i II wojny światowej przez rosyjskich żołnierzy, którzy szukali w trumnach kosztowności. Również miejscowa ludność w przeszłości dokonywała zniszczeń piramidy np. podczas zarazy bydła, obarczając za to winą rodzinę Fahrenheitów, którzy według wierzeń powstawali nocą z grobu i wysysali krew zwierząt.
Co ciekawe teren, na którym wybudowano piramidę był wielokrotnie celem badań radiestezyjnych. Wykazały one wysokie promieniowanie energii wewnątrz budowli – około 23 tys. jednostek w skali Bovisa. Według zwolenników geomancji, a więc teorii związanej z promieniowaniem Ziemi i Kosmosu, miejsce powstania piramidy nie jest przypadkowe. W Rapie zbiegają się bowiem trzy linie silnego promieniowania geomantycznego. Na tym szlaku leży również Wilczy Szaniec, czyli dawna kwatera Adolfa Hitlera. Pozytywna energia wzmacniana jest przez odpowiedni kształt sklepienia konstrukcji, dokładnie takiego jak w egipskich piramidach, a także zastosowanie podstawy z kamienia polnego. Sprzyjało to mumifikacji ciał zmarłych.
Nawiedzony zamek
Zamek został wzniesiony przez Zakon Krzyżacki w drugiej połowie XIV wieku. Doskonale spełniał swoją rolę obronną, dzięki dogodnemu położeniu między Jeziorem Ryńskim a Jeziorem Ołów. Miał służyć przede wszystkim jako miejsce, z którego można było przeprowadzać ataki przeciwko Litwie. Co ciekawe, to właśnie w ryńskim zamku schroniła się księżna Anna z dziećmi, małżonka litewskiego księcia Witolda, który prowadził walki dynastyczne w swoim kraju i szukał sprzymierzeńców wśród Krzyżaków. Książę wielokrotnie próbował ustalić warunki sojuszu z Zakonem, zobowiązując się przejść na stronę wroga podczas Bitwy pod Grunwaldem. Gwarancją porozumienia miała być pozostająca na zamku rodzina. Jak się okazało, książę Witold nie zdradził jednak Jagiełły. Brak wsparcia ze strony Witolda źle odebrali Krzyżacy, którzy w ramach zemsty zamurowali w jednym z lochów księżną Annę i dzieci. Według legendy duch zmarłej małżonki księcia Witolda nawiedza ryński zamek i po zmroku przechadza się po komnatach szukając swoje zmarłe dzieci.
- Duch Białej Damy, to dobry i niegroźny duch (śmiech). Interesujące jest to, że objawia się wyłącznie mężczyznom, którzy zagubili się w zamku. Księżna Anna wskazuje drogę do komnat. Kilka osób przyznało nam, że widziało w oddali białą postać, która unosiła się w powietrzu. To jednak nie jedyna ciekawostka związana z zamkiem. W Rynie krążą legendy na temat tajemnych korytarzy łączących dawną krzyżacką twierdzę z okolicznymi budynkami. Z różnych opowieści wiemy o przynajmniej trzech podziemnych przejściach, które w przeszłości mogły służyć Krzyżakom w celach obronnych - zdradza Wiesława Bujwid, Kustosz Zamku Ryn.
Tajemnicze bunkry w Mamerkach
Cały kompleks powstał w latach 1940-1944. Stanowił Kwaterę Główną Niemieckich Wojsk Lądowych (OKH). W bunkrach stacjonowało kilkudziesięciu generałów, a także blisko 1500 oficerów i żołnierzy Wermachtu. Część schronów zostało zaprojektowanych przez samego Adolfa Hitlera. To właśnie w centrum dowodzenia w Mamerkach niedaleko Węgorzewa wydawano najważniejsze rozkazy dla wojsk III Rzeszy w trakcie II wojny światowej. W tym miejscu powstał plan zamachu na Hitlera, a także decyzja o stłumieniu Powstania Warszawskiego. Mury były doskonale zamaskowane. Wykorzystano przy tym trawę morską i korę drzew. Bunkier został również bardzo dobrze zabezpieczony. Chroniły go cztery wartownie, a także stanowiska dział obrony przeciwlotniczej. Obiekt posiada wiele mrocznych, podziemnych tuneli i korytarzy, które są dostępne dla zwiedzających.
Z bunkrami w Mamerkach związana jest legenda U-Bootów. Niektóre schrony w kompleksie są na tyle duże, że wiele osób podejrzewało, iż naziści wykorzystywali to miejsce do produkcji łodzi podwodnych, które następnie miały być transportowane Kanałem Mazurskim nad Morze Bałtyckie. Po wojnie szukano tutaj Bursztynowej Komnaty po tym, jak Erich Koch, były gauleiter Prus Wschodnich wskazał miejsce ukrycia skarbu w jednej z podziemnych skrytek w Mamerkach. Mimo intensywnych prac Bursztynowej Komnaty nigdy nie odnaleziono. Obecnie jest prowadzone w Mamerkach muzeum, w którym goście mogą zwiedzić schron, podziemne tunele, zobaczyć fragment repliki Bursztynowej Komnaty, a także rekonstrukcję 1:1 wnętrza U-Boota. Od 2015 roku można zwiedzać również najwyższą w regionie 38-metrową wieżę widokową, z której doskonale widać bunkry, jezioro Mamry oraz część Węgorzewa.
Większość z nas lubi tajemnicze przekazy, które poruszają naszą wyobraźnię. Mimo że często są to tylko legendy, to zagłębianie się w opowiadania wywołujące na naszym ciele gęsią skórkę sprawia nam wiele przyjemności. Fani odkrywania niewyjaśnionych zagadek, a także intrygujących miejsc z pewnością nie będą narzekać na nudę, gdy odwiedzą Mazury. Wybierając się do Krainy Tysiąca Jezior możemy wcielić się w rolę odkrywców nieznanego i przeżyć niezapomniane przygody w otoczeniu pięknych krajobrazów i natury.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz