Data dodania: 2004-10-18 00:00
Mierzenie mieszkania na siłę
To napad! - przestraszył się Tobiasz Niemiro, kiedy do jego mieszkania wtargnął młodzieniec w kapturze na głowie i z aparatem fotograficznym w ręku.
Była sobota, g. 18. Tobiasz Niemiro siedział w swoim mieszkaniu i czekał na gości z Warszawy.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, natychmiast je otworzył. Ale zamiast znajomych zobaczył młodego mężczyznę w kapturze na głowie. Oznajmił, że na polecenie Olsztyńskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego ma zmierzyć powierzchnię mieszkania.
- Nie pokazał żadnego upoważnienia, a na klatce schodowej budynku nie było informacji, że coś takiego jest planowane - opowiada Czytelnik. - Niestety, mężczyzna nie chciał wyjść, więc musiałem go wypchnąć. A on przez kilkanaście minut dobijał się do moich drzwi. To bandyckie zachowanie!
Pan Tobiasz wezwał policję, która wylegitymowała intruza i jego współpracownika (wcześniej czekał na dworze przy aucie). Dopiero wtedy mężczyźni pokazali upoważnienie wystawione przez OTBS. - Mężczyźni mi nie grozili, z mieszkania nic nie zginęło. Ale takie wypadki nie powinny się zdarzać. Zamierzam napisać do zarządu OTBS, by wyjaśnił o to zajście - zapowiada pan Tobiasz.
Halina Zaborowska-Boruch, prezes OTBS, w rozmowie z "Gazetą", zapewniła, że i bez skargi zajmie się sprawą. - Zaraz wyślę faks do firmy zajmującej się inwentaryzacją mieszkań. Zażądam, by jej pracownicy pokazywali wystawione przez nas upoważnienia i dopiero wtedy wchodzili do lokali - obiecuje.
Inwentaryzacja przeprowadzana jest na zlecenie Urzędu Miasta. Zajmuje się nią firma wybrana przez ratusz. Robi pomiary starych budynków, których danych nie ma w ewidencji urzędu.
- Zapewniam, że rozwieszaliśmy ogłoszenia o pomiarach - dodaje Zaborowska-Boruch.
Nie było ich jednak w budynku przy al. Przyjaciół.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz