Podczas gościnnego występu w podcaście Forum IBRiS milioner Janusz Filipiak przyznał, że zmiany klimatu są dla niego bardzo ważne.
- Mój pogląd jest taki, że jest coraz gorzej. Ile musi być? 47 stopni, żebyśmy problem zaczęli traktować poważnie – mówił założyciel firmy Comarch.
Nazywany najlepiej zarabiającym prezesem w Polsce Filipiak sprzeciwia się koncepcji dewzrostu (stojącego w przeciwieństwie do wzrostu gospodarczego), czyli celowego hamowania gospodarki, ograniczenia konsumpcji i produkcji, a także ustanowienia limitów na wynagrodzenia.
Elementem dewzrostu jest także rezygnacja z dóbr luksusowych. Filipiak nie myśli jednak o rezygnacji ze swojego prywatnego samolotu, który kosztował 5,5 miliona dolarów.
- To jest turbośmigłowiec, który konsumuje połowę mniej paliwa niż odrzutowce"– wyjaśniał.
Dodał także, że inwestuje w odnawialne źródła energii – wybudował dużą farmę fotowoltaiczną i farmę pomp ciepła.
Według Filipiaka największym problemem jest hodowla mięsa. W podcaście stwierdził, że osoby zarabiające mniej konsumują za dużo mięsa i wędlin. To właśnie im trzeba uświadomić, że "nie mają tyle żreć".
- Jak ja idę do sklepu w swojej okolicy pod Krakowem to przecież ludzie wynoszą takie siaty tego mięsa, że ja nie wiem, co oni z nim robią. Ludzie naprawdę nie muszą tyle jeść, ile jedzą. Tu jest duża praca do wykonania – tłumaczył milioner.
Słowa Filipiaka znajdują częściowe potwierdzenie w opracowaniach naukowych. W opublikowanej w 2006 roku książce "Livestock's Long Shadow" Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) twierdziła, że hodowla zwierząt i konsumpcja mięsa są odpowiedzialne za 18% emisji gazów cieplarnianych – więcej niż środki transportu. Okazało się jednak, że wykorzystana metodologia nie była rzetelna. Choć FAO szybko poprawiło swój błąd i zbadało sprawę od nowa, informacja "poszła w świat". Według kolejnych analiz przemysł mięsny odpowiedzialny jest za 14,5% emisji gazów cieplarnianych pochodzenia antropogenicznego, czyli związanego z działalnością człowieka.
Współczesne technologie pozwoliły hodowcom ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, mimo podwojenia ilości produkowanego mięsa. Rezygnacja z produkcji i konsumpcji produktów odzwierzęcych nie przyniesie dużej zmiany.
Następuje więc pytanie: czy konsumpcja mięsa jest zdrowa?
- Mięso dostarcza do organizmu białka, żelaza, cynku, selenu i witamin z grupy B. Jego całkowita eliminacja z diety i brak wprowadzenia do swojego jadłospisu produktów pełnowartościowych, które dostarczą tych składników może powodować niedobory w organizmie. Warto pamiętać jednak, że nadmierne spożycie mięsa może zwiększać ryzyko nowotworów i choroby Alzheimera – mówi olsztyńska dietetyk Aleksandra Pasich z kliniki "Mój Dietetyk".
Zapytaliśmy także o to, czy Polacy faktycznie jedzą ilości mięsa, o jakich mówi Filipiak. – Polacy z roku na rok jedzą coraz mniejsze ilości mięsa. Przewidywane jest, że w kolejnych latach spożycie mięsa będzie jeszcze mniejsze, gdyż w sklepach pojawia się coraz więcej pełnowartościowych zamienników. Produkty roślinne, takie jak soczewica, ciecierzyca, soja, tofu i rośliny strączkowe jak fasola czy groch są pełnymi białka zamiennikami. Zwierzęcymi substytutami mięsa są nabiał i sery.
Zadaliśmy także pytanie o to, jak często zgłaszające się po pomoc osoby wybierają diety wegańskie lub wegetariańskie. Pasich przyznaje, że jest to coraz częstszy wybór w porównaniu do okresu sprzed kilku lat, jednak nadal nie jest to przeważająca ilość współpracującą z dietetyk osób. - Dla osób zgłaszających się po pomoc ważne jest to by zmienić swoje nawyki żywieniowe na zdrowsze i poznać przepisy na dania, które pozwolą na wprowadzenie większej ilości warzyw, roślin strączkowych, owoców, by ograniczyć spożycie mięsa w swoim codziennym żywieniu – dodaje.
Rada Janusza Filipiaka nie sprawi, że ograniczymy globalne ocieplenie. Na pewno jednak ograniczenie spożycia mięsa – i prowadzenie bardziej zbalansowanej diety – może pozytywnie wpłynąć na nasze samopoczucie i zdrowie.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz