Na rozpoczęcie protestu przyszło ok. 30 osób. Mieli ze sobą transparenty z hasłami: „Nasz dom płonie”, „Sprawiedliwa transformacja teraz” czy „Chrońmy Ziemię”.
– Obserwujemy pustoszące pożary w Grecji, Turcji, Kalifornii, Syberii i innych miejscach na świecie. Jesteśmy świadkami anomalii pogodowych, które momentalnie zmieniają życia milionów. Kryzys klimatyczny dotknie osoby najbardziej wrażliwe na jego skutki, zabierze poczucie bezpieczeństwa milionom ludzi, którzy będą musieli opuścić nienadające się do życia domy. Dotknie kobiety, dzieci, osoby starsze i biedne – przemówiła jedna z organizatorek.
Jej zdaniem potrzebny jest konkretny plan i pilne działanie, bo same słowa nie wystarczą. Dlatego ludzie powinni wspólnie działać, aby wywrzeć presję na politykach.
Wśród protestujących były głównie młode osoby. Mają świadomość tego, że nasza planeta się zmienia i jak same twierdzą, chciałyby, aby przyszłe pokolenia widziały to samo, co my teraz.
– Czuję się zobowiązana do protestowania. Ziemia to nasza wspólna planeta. Kocham ją. Zaskakuje mnie jej różnorodność. Chciałabym zatrzymać ją dla przyszłych pokoleń. Wizja tego, że nasi potomkowie mogliby nie zobaczyć tego, co my widzimy teraz, jest dołująca. Uważam, że gdy jest nas więcej, jest lepiej. Mój głos coś jednak daje – powiedziała w rozmowie z nami Maja, uczestniczka protestu.
Nie zabrakło także osób dorosłych. Na protest przybyli m.in. radni Mirosław Arczak czy Marta Kamińska oraz działacz Lewicy Razem Bartosz Grucela.
A jak ten zorganizowany przez młodzież strajk widzą dorośli? Zapytaliśmy o to pana Wacława, który już od lat uczestniczy w demonstracjach na rzecz klimatu.
– Cenię sobie wystąpienia Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Pokazały, że młodzież jest dość dobrze przygotowana, kompetentna. To pokazuje, że ta najmłodsza grupa społeczna, która jest najbardziej narażona na skutki zmian klimatu, najbardziej dopomina się o swoje prawa. I to jest najwłaściwsza narracja. To powinno dać starszym do myślenia – powiedział nam pan Wacław.
I dodał: – Uważam, że problematyka klimatyczna wiąże się ze sprawą sprawiedliwości społecznej. To przede wszystkim relacja między naszymi bogatymi krajami północy i krajami południa. W tej chwili jest katastrofalna sytuacja na Madagaskarze, gdzie od 4 lat jest susza i jest to katastrofa. Jest klęska głodu. To przerażająca sytuacja.
Przyznał, że zmiany klimatu wkrótce sprawią, że kraje głównie Afryki, ale też Ameryki Południowej czy Azji nie będą nadawały się do zamieszkania, a co za tym idzie ludzie, podobnie jak w przypadku nierzadkich wojen w tych rejonach, będą szukali schronienia głównie w Europie czy USA.
Polecił książkę Haralda Welzera pt. „Wojny klimatyczne”.
Tym razem protest przybrał formę pochodu, który rozpoczął się na moście św. Jana. Stamtąd manifestanci przeszli pod ratusz, a następnie udali się pod urząd wojewódzki.
– Chcieliśmy zwrócić uwagę na akcję. Wydaje mi się, że przemarsz może zauważyć więcej osób. Chcemy podkreślić fakt, że każdy z nas oddziałuje na środowisko i wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za klimat – powiedziała w rozmowie z nami Ewelina Soroko, jedna z organizatorek marszu.
I dodała: – W dużej mierze to my sami, zwykli ludzie, decydujemy o przyszłości i wystarczy, że będziemy ograniczać plastik, chociażby zamiast używać w sklepach jednorazówek, wystarczy że kupimy torby wielorazowego użytku. Można też takie uszyć samemu. W plastiku tak naprawdę toniemy.
Organizatorka demonstracji dodała także, że warto segregować odpady czy też od czasu do czasu zbierać śmieci leżące na chodnikach czy trawnikach, lasach czy rzekach. Zwróciła również uwagę na ograniczenie konsumpcji.
– Nie mówię, żeby przestać kupować, ale na pewno warto swoje zakupy ograniczyć, zwłaszcza że tony jedzenia się marnują, nie wspomnę o ubraniach – przyznała organizatorka.
Ewelina Soroko powiedziała także, że z uwagą śledzi szczyt klimatyczny, na którym wystąpił m.in. premier Mateusz Morawiecki. Jak ocenia zapewnienia szefa rządu?
– Cieszę się z tego, że premier Morawiecki, który był na konferencji klimatycznej zgodził się na to, żeby odejść od węgla do 2040 roku. To na pewno dużo krok, bo m.in. o to postulowaliśmy. Na pewno chcemy, żeby ograniczyć rolę plastiku w życiu codziennym, żeby zainteresować władze państw czyszczeniem mórz i oceanów, które są mocno zanieczyszczone – dodała.
Dlaczego ludzie po raz kolejny wyszli na ulice? Obecnie trwa szczyt klimatyczny COP 26 w Glasgow. Jednak poprzednie konferencje nierzadko nie przynosiły ustaleń, ale i nie szły za nimi żadne działania.
– Negocjacje muszą dać realne efekty w międzynarodowej polityce. Mamy dość pustych obietnic, greenwashingu (firmy stosują tę strategię, aby przekonać ludzi, że robią więcej dla środowiska niż w rzeczywistości) i symbolicznych zmian. Musimy działać teraz, czemu dowodzi najnowszy raport IPCC: obecna polityka prowadzi nas do ocieplenia powyżej bezpiecznej granicy 1,5°C, po której kryzys zacznie napędzać się sam – wyjaśnili organizatorzy.
Ich zdaniem premier Mateusz Morawiecki będzie przemawiał w Glasgow bez żadnych argumentów odnośnie ochrony klimatu przez Polskę.
Organizatorzy podali dwa przykłady: elektrownia węglowa Bełchatów jest największym emitentem CO2 w Europie, natomiast kopalnia Turów, o którą spór toczą z naszym rządem Czesi (jej rozbudowa zagroziła m.in. obniżeniem poziomu wód w Czechach), nadal działa.
Warto wspomnieć, że nasz rząd, podobnie jak władze ponad 40 innych krajów, zapowiedziały odejście od węgla. Według deklaracji Polska zobowiązała się do powstrzymania się od budowy nowych projektów związanych z wydobyciem czy spalaniem węgla oraz wycofanie paliw kopalnych do 2040 roku.
Komentarze (52)
Dodaj swój komentarz