Na czym polega wiara mormonów?
Mormonizm to nurt Kościołów, które powstały w wyniku działalności Josepha Smitha, uznawanego przez wiernych za proroka. Co ciekawe, mormoni uważają praktykowaną wiarę za główny nurt chrześcijaństwa, mimo że niektóre przekonania nieco odbiegają od jego założeń. Przykładem może być twierdzenie, że Bóg posiada ciało człowieka, ponieważ sam nim kiedyś był.
Wyznawcy tegoż Kościoła posiadają swoje kaplice, w których spotykają się w każdą niedzielę, by uczestniczyć w nabożeństwach. Na ceremonię składa się modlitwa, przemówienia, pieśni oraz wieczerza pańska. Diakon błogosławi i podaje obecnym na nabożeństwie pokruszony chleb na talerzu i wodę w kielichu. Nauka o wieczerzy pańskiej nie nawiązuje do Nowego Testamentu, ale do Księgi Mormona.
Warto podkreślić, iż wierni uznają kanon świętych pism, na który oprócz Biblii, składa się wspomniana Księga Mormona oraz Nauki i Przymierza oraz Perła Wielkiej Wartości (zbiór objawień i pism Josepha Smitha). Poza wymienionymi księgami, za natchnione przyjmują wszystko co powie lub napisze podczas natchnienia obecnie żyjący prezydent-prorok, wybierany spośród specjalnej grupy, nazywanej Kworum Dwunastu Apostołów.
Mormoni na Mazurach
Główna siedziba mormonów mieści się w Salt Lake City w Stanach Zjednoczonych. Natomiast w Polsce jest to Warszawa. Liczba wyznawców opisywanej wiary oscyluje w naszym kraju w granicach 1650 osób.
Mormoni pojawili się na Mazurach już w 1922 roku, kiedy to jeden z mieszkańców wsi Zełwągi, Fritz Fischer przystąpił do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich w Berlinie i rozpoczął głoszenie jego założeń lokalnie. Kilka lat później do Kościoła dołączyło ponad 100 osób. We wsi wzniesiono wówczas kaplicę. Uznaje się, iż był to pierwszy tego typu budynek wyznawców mormonizmu w centralnej części Europy.
Do roku 1939 w wyniku działalności Fischera do nurtu przystąpiło 157 mieszkańców Zełwąg, czyli ich większość. Stanowiło to unikat na skalę światową. Jednak na skutek II wojny światowej i przesiedleń, mimo iż nabożeństwa się odbywały, Kościół podupadł.
Problemy ze strony władzy i rejestracja Kościoła
W roku 1947 polskie wierni napotkali trudności ze strony polskich władz. Chodziło o uniemożliwianie prowadzenia praktyk religijnych i nabożeństw w języku niemieckim. Po tym jak mormoni opanowali podstawy języka polskiego, wrócono do praktykowanych zwyczajów. Mimo to, władze w dalszym ciągu miały utrudniać prowadzoną przez wiernych działalność. Kościół zarejestrowano dopiero w 1961 r. Co ciekawe, w latach 1945-71 kaplica w mazurskiej wsi była jedyną siedzibą Kościoła w Polsce. Mormoni dojeżdżali więc z różnych krańców naszego kraju, aby uczestniczyć w nabożeństwach.
W kolejnych latach dochodziło natomiast do emigracji wiernych Kościoła do RFN. Ostatni mormoni opuścili okolicę w latach 80-tych XX wieku.
Powstała kaplica została początkowo przekazana władzom lokalnym, a następnie przejął ją Kościół katolicki.
Jak jest obecnie?
We wsi Zełwągi zamieszkuje obecnie ok. 340 osób. Nie ma wśród nich wyznawców mormonizmu. Jednak zdarza się, iż wierni z Polski czy z Niemiec, odwiedzają to miejsce.
Warto pokreślić, iż Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich organizuje w miejscowości wydarzenia, m.in. akcje charytatywne dla uboższych mieszkańców Mazur.
„Jesteśmy ciekawi historii tych, którzy tu mieszkali”
Co więcej, w połowie października br. w dawnej szkole w Zełwągach otwarto tematyczną wystawę, przypominającą historię mormonów na tych terenach. Inicjatywa powstała w ramach projektu „Snucie opowieści”, realizowanego przez Koło Gospodyń Wiejskich „Zełwążanki” oraz „Etnopolska” Narodowego Centrum Kultury, za który odpowiada fundacja Hydro-polis. Wystawę można obejrzeć w niedzielę 10 listopada w godz. 10:00-14:00.
Jedna z organizatorek przedsięwzięcia, Joanna Pruszyńska, wskazała, iż obserwuje duże zainteresowanie lokalną historią wśród obecnych mieszkańców Mazur.
- Jestem zaskoczona, jak bardzo ludzie się interesują tym, co kiedyś się tu działo, kto tu mieszkał. Teraz jest dobry czas na to, bo wcześniejsze pokolenia nie były zbyt otwarte, by mówić o tej trudnej historii. My jesteśmy tym pokoleniem, które nie ma bagażu krzywd, a jesteśmy ciekawi historii tych, którzy mieszkali tu przed nami. Jest teraz większe zainteresowanie lokalną historią, niż 20, 30 lat temu – tłumaczyła w rozmowie z PAP.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz