Frankowski zadebiutował w ekstraklasie w 1992 roku w barwach Jagiellonii Białystok. To z tym klubem (oraz Wisłą Kraków, pod barwami której wystąpił aż 173 razy) był w Polsce najbardziej kojarzony. Napastnik w latach 1999-2006 znajdował się także w składzie reprezentacji Polski. Pomimo wysokiej skuteczności w eliminacjach na mundial w 2006 roku, ówczesny trener Paweł Janas postanowił nie brać go do kadry na mistrzostwa świata - co spotkało się z falą krytyki.
Karierę piłkarską zakończył w 2013 roku. Skupił się wówczas na nauce, podejmując studia, oraz... polityce. Już w 2010 roku dołączył do honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego. Pięć lat później również wszedł w skład drużyny ubiegającego się o reelekcję prezydenta. W 2019 zaś wystartował w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zajmując pierwsze miejsce na liście Koalicji Europejskiej (z rekomendacji PO). Został jedynym reprezentantem okręgu Olsztyn, w którego skład wchodzą województwa warmińsko-mazurskie i podlaskie z ramienia tego ugrupowania.
Swoją pracę w Europarlamencie - a także wiele innych osobistych kwestii, jak ciągle tkwiącą w nim piłkarską duszę - Frankowski dokumentuje na X (daw. Twitter). Ostatni wpis spotkał się jednak z bardzo nieprzychylnym odbiorem ze strony internautów.
- Potrzebna duża podzielność uwagi - z jednej strony głosowanie w PE, z drugiej ćwierćfinał pucharu Polski! - pisał "Franek" w poście na X. W komentarzu niżej dodał, że "serce nie pozwoliło" nie oglądać występu ukochanej drużyny.
Wpis nie spotkał się ze zrozumieniem użytkowników X. Większość z komentujących zwróciła uwagę, że Frankowski jest - jak by nie patrzeć - w miejscu swojej pracy. Zdaniem internautów, oglądając mecz w trakcie głosować europoseł... obija się.
- Jakby mi płacili tyle co płacą w PE, to byłby mi wstyd takie coś robić, a co dopiero się tym chwalić - pisał jeden z użytkowników. Kilku kolejnych stwierdziło, że gdyby zostali przyłapani na oglądaniu meczu w pracy, zostaliby z niej zwolnieni.
- Nie płacimy wam za oglądanie meczów, tylko za naprawianie tego całego bajzlu, który sam się nie naważył - pisał kolejny komentujący.
Co Tomasz Frankowski ma na swoją obronę? Większość odpowiedzi na atakujące komentarze, zawiera podobną wiadomość: głosowania wykonane w stu procentach. I choć łatwo potwierdzić słowa europosła, a nostalgii do klubu nie można odmówić, w zbiorowej pamięci internautów "Franek" wypadł "słabo".
Komentarze (19)
Dodaj swój komentarz