W Olsztynie przy ul. Barcza 5 mieszka starsza para, która sprawia lokatorom kłopoty. Jak mówią sąsiedzi, niedawno zostały wezwane służby, ponieważ z ich mieszkania wydobywał się gaz. Straż pożarna była zmuszona wyważyć drzwi mieszkania. Jak się okazało – starsi państwo ogrzewali się gazem.
To tylko jeden z problemów. Sąsiedzi narzekają także na smród śmieci, które wręcz wypadają z ich balkonu. Starsza para znosi do domu śmieci, tworząc niemal własne wysypisko odpadów.
Na dodatek z lokalu mieszkaniowego wydostają się karaluchy, które potem wędrują na kolejne piętra. Mieszkańcy mówią o zbieraniu przez kłopotliwych seniorów zużytego papieru toaletowego w celu oszczędzania wody i wydrążonych w śmieciach korytarzach w ich lokalu.
Słuchają radia na tyle głośno, że zaburza to spokój w bloku. Sąsiedzi wspominają także, że wcześniej para trzymała w jednym z pomieszczeń króliki i kury, które rano budziły całą klatkę.
Starsze małżeństwo regularnie opłaca mieszkanie, a spółdzielnia mieszkaniowa "Jaroty" w Olsztynie, poza zleceniem załamanym mieszkańcom dezynsekcji, nie może nic zrobić.
- O sytuacji zawiadomiono wielokrotnie instytucje państwowe, jak MOPS i sanepid, które prowadzą swoje postępowania w tym zakresie – poinformował Fakt rzecznik spółdzielni.
Uciążliwi lokatorzy nie wpuszczają także wysyłanych przez spółdzielnię pracowników.
Sąsiedzi uważają, że starsza para zmaga się z jakiegoś rodzaju zaburzeniami, które dodatkowo nasilają się z wiekiem. Nie pozwalają sobie pomóc. Mieszkańcy bloku przy ul. Barcza martwią się o swoje zdrowie. Muszą także wydawać pieniądze na środki owadobójcze i dezynfekcyjne.
Sytuacja ma miejsce od lat, a na horyzoncie brak jakiegokolwiek rozwiązania. Smród, brud i hałas uniemożliwiają mieszkańcom – w tym dzieciom – normalne funkcjonowanie.
Komentarze (39)
Dodaj swój komentarz