Data dodania: 2005-09-22 00:00
Nie chcemy szarż
Po tragicznym wypadku na al. Piłsudskiego w którym zginęła 55-letnia piesza, olsztyniacy protestują przeciw szarżom motocyklistów na ulicach.
O tragicznym wypadku z udziałem motocyklisty wciąż głośno w Olsztynie (pisaliśmy o tym wczoraj). Na gazetowym forum trwa dyskusja, do redakcji dzwonią czytelnicy, opowiadając o motorach szalejących m.in. właśnie w al. Piłsudskiego, głównej ulicy miasta.
Olsztyńska policja uważa, że "istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie 26-letni Krzysztof T. był sprawcą". Ale tuż po wypadku kierowca motocykla nie został zatrzymany. Wezwano go z domu rano na przesłuchanie, dopiero potem Krzysztof T. trafił na 48 godzin do policyjnego aresztu. Dziś do południa jego sprawą ma zająć się olsztyński sąd. - Wnioskujemy o tymczasowy areszt na trzy miesiące - mówi Krzysztof Święcicki, komendant miejski policji w Olsztynie.
Do wypadku doszło w poniedziałek wieczorem. Motocykl Yamaha uderzył w 55-letnią kobietę na przejściu dla pieszych w pobliżu Urzędu Wojewódzkiego. Uraz głowy i zmiażdżenia nogi okazały się śmiertelne. Motocykl zjechał na chodnik i tam potrącił jeszcze pieszego, który z urazem nóg i miednicy jest w szpitalu.
Jak szybko jechał motocykl i w jakim był stanie, badają biegli. Sam Krzysztof T. twierdzi, że "jechał 50, może 60 km na godzinę". Nie przyznaje się do spowodowania wypadku. Utrzymuje, że kobieta wtargnęła na jezdnię wprost pod koła motocykla.
Funkcjonariusze, którzy prowadzą śledztwo, dotarli do świadka, który dokładnie widział przebieg zdarzenia. Jak nieoficjalnie wiemy, to właśnie jego zeznania wpłynęły na to, że policjanci skierują wniosek o tymczasowe aresztowanie kierowcy.
Andrzej Grzymski, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Olsztynie: Lekarstwem muszą być częste kontrole, nie wolno poprzestawać na pouczeniach. Sam wiele razy widziałem klasyczne lekceważenie przepisów ruchu drogowego przez motocyklistów na ul. Pstrowskiego czy Wyszyńskiego. To prawda, że nie ma torów dla miłośników szybkiej jazdy jednośladami, ale przecież można zorganizować zawody na lotniskach w Gryźlinach czy Szymanach.
Czesław Swaryczewski, prezes Warmińsko-Mazurskiej Federacji Ośrodków Kształcenia Kierowców. Wyścigi to niestety problem ogólnopolski. Nie ulega wątpliwości, że motocykliści popisują się, przekraczają prędkość, dochodzi do akrobatycznych popisów. My uczymy młodych kierowców tak, by spełniali wymogi egzaminacyjne i jeździli bezpiecznie po drogach. Niemal każdy, kto zaczyna się uczyć jeździć motocyklem, dopytuje się, "jak wykręcić łychę", czyli stanąć na tylnym kole. Jazdę ekstremalną mogą sobie ćwiczyć na zamkniętych imprezach.
Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy: Tłumaczenie, że trzeba dać upust emocjom podczas wyścigów na ulicach, jest nie do przyjęcia. Kierowca motocykla musi mieć świadomość, że rozpędzona maszyna jest jak pocisk. Jeśli ktoś chce spróbować sił, to powinien wziąć udział w wyścigach, np. organizowanych w Szymanach, gdzie zabezpieczeni są nawet widzowie. Większa grupa osób może za opłatą wynająć pas startowy i jeździć do woli, ryzykując tylko własne życie, a nie przypadkowych osób. Sam jeżdżę motocyklem i sprawia mi to frajdę, ale pamiętam, że na jezdni nie mogę zachowywać się jak na torze wyścigowym.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz