Dziś jest: 27.09.2024
Imieniny: Justyny, Mirabeli
Data dodania: 2024-09-27 11:30

Aleksandra Sawczuk

Olsztyn, Barczewo. „Nie traktują nas jak ludzi”. Były osadzony ujawnia szokujące realia więziennego życia [AKTUALIZACJA]

Olsztyn, Barczewo. „Nie traktują nas jak ludzi”. Były osadzony ujawnia szokujące realia więziennego życia [AKTUALIZACJA]
Budynek Aresztu Śledczego w Olszynie, zdjęcie z archwium, sprzed realizacjacji inwestycji tramwajowej
Fot. Archiwum Olsztyn.com.pl

W ostatnim czasie Onet.pl ujawnił szokującą historię Wojtka* - około 40-letniego mężczyzny, skazanego za oszustwa, który większość czteroletniego wyroku odbywał w Oddziale Zewnętrznym Aresztu Śledczego w Olsztynie. Podczas odsiadki umieszczono go również w Zakładzie Karnym w Barczewie. Wojtek określa życie w więzieniu, jako „dramat”. Jakie realia panują w warmińskich placówkach penitencjarnych? [AKTUALIZACJA] Po ponad 5 tygodniach od skierowania zapytania, otrzymaliśmy odpowiedź z Aresztu Śledczego w Olsztynie. Szczegóły na dole artykułu.

reklama

Dyżurny pawilonu – „to była propozycja nie do odrzucenia”

W 2021 r. osadzony trafił do Oddziału Zewnętrznego Aresztu Śledczego w Olsztynie. Umieszczono go w pawilonie, w którym zamiast cel znajdują się wieloosobowe sale. Był to zakład półotwarty. Wojtek odsiadywał tam karę do 2023 r.

Na miejscu strażnicy więzienni przymusowo przydzielili mu pełnienie funkcji dyżurnego pawilonu. Do obowiązków osadzonego należało dyscyplinowanie innych skazanych, organizowanie im pracy oraz wyręczanie funkcjonariuszy przy wypełnianiu dokumentacji.

- To była propozycja nie do odrzucenia. Gdybym się nie zgodził, miałbym kłopoty. Strażnicy przez ponad rok wysługiwali się mną. Pawilon miał być posprzątany. Zrzucili to na mnie. A zarządzeniem dyrektora pracować mieli wszyscy, którzy mieli ręce i nogi – mówił w rozmowie z Onet.pl.

Przydzielanie zadań współosadzonym skutkowało codzienną serią wyzwisk, kierowanych pod adresem Wojtka.

Polecenie fałszowania dokumentacji

Z historii opowiedzianej przez mężczyznę wynika, iż przy okazji organizacji pracy więźniów otrzymywał na kartce nazwiska tych, których miał pominąć przy sprzątaniu, aczkolwiek uzupełniać ich karty w taki sam sposób, jak pozostałych. Wojtek twierdzi, iż strażnicy zmuszali go również do fałszowania dokumentacji osadzonych.

- Skazani pracowali dwa razy dziennie po 15 minut. Tyle zajmowało sprzątanie pawilonu. A polecenie było takie, że każdy ma mieć wpisane w papiery trzy godziny pracy. Nie mogłem dyskutować. Karty miały się zgadzać. Na koniec podpisywali je funkcjonariusze, a kierownictwo dawało pieczątkę. Miesięcznie przez moje ręce przechodziło około 50 takich dokumentów – ujawnia.

Oczywiście działania podejmował nieoficjalnie, ponieważ jako skazany nie miał prawa wglądu w dokumentację innych osadzonych. Mężczyzna wskazał, iż wszystkie wypełniane karty oznaczał w charakterystyczny sposób, w razie przyszłych konsekwencji.

Fałszowanie dokumentacji wynikało najprawdopodobniej z chęci podnoszenia statystyk nieodpłatnego zatrudnienia, na co, jak wskazał Wojtek, „był nacisk z ministerstwa”.

Brak możliwości sprzeciwu

W momencie, gdy mężczyzna podjął próbę sprzeciwu, wysyłając do olsztyńskiej prokuratury pismo, w którym zgłosił to, co musiał wykonywać na polecenie strażników, trafił na przesłuchanie. Podczas spotkania z policjantem osadzony poinformował, że nie chce rozmawiać o tym, co wskazał w zawiadomieniu z obawy o to, że stanie mu się krzywda. Za uchylonymi drzwiami przebywał bowiem jeden ze strażników.

- Prokuratura musiała dać znać zakładowi, że coś takiego zgłosiłem, bo usłyszałem od nich „a ty się wybierasz do Barczewa albo Kamińska? A potem jeszcze” „to był twój ostatni wybryk” – twierdzi.

Osadzony przystał na polecenia funkcjonariuszy i kierownictwa, ponieważ ubiegał się o przedterminowe zwolnienie.

Przemęczenie strażników i spanie na służbie

Mężczyzna wyjaśnia, że był delegowany do wypełniania kart więźniów, ponieważ wśród funkcjonariuszy aresztu panowało permanentne zmęczenie, spowodowane pełnieniem wielogodzinnych dyżurów, przez co dochodziło do sytuacji, że spali na służbie.

- Na terenie zakładu powstała hala więzienna. Była podpisana umowa z zewnętrznym kontrahentem. Pracowali tam więźniowie, a pilnowali ich strażnicy w cywilu. Tak sobie dorabiali. Mieli dyżur od 7 do 19, następnego dnia od 7 do 14 byli na hali, a o 19 z powrotem szli pracować jako funkcjonariusze. Powodowało to permanentne zmęczenie. Oni byli nieprzytomni. Do tego stopnia, że spali na służbie. Jak się ich obudziło, to byli wściekli. Dlatego do czarnej roboty byli dyżurni, jak ja – tłumaczy Wojtek.

Rozwodniona chemia, połamane szczotki i zepsute jedzenie

To nie koniec szokujących informacji, ujawnionych przez mężczyznę.

Wojtek wspomniał podczas rozmowy z Onetem o niezapewnieniu przez funkcjonariuszy oraz kierownictwa placówki odpowiednich przyborów do sprzątania. Więźniowie mieli dostawać, m.in. rozwodnione do granic możliwości środki czyszczące i połamane szczotki. Mężczyzna powiedział również o pracy w więziennej kuchni. Wojtek przyznał, iż osadzonych karmiono zepsutym jedzeniem, przez co często zmagali się z rozstrojem żołądka.

- Warzywa były zgniłe, spleśniałe, z mnóstwem robaków. Ziemniaki zmarznięte, słodkie jak bataty. Wędlina była wątpliwej jakości. Kiełbasa po dwóch dniach leżenia w lodówce była już kwaśna. Jedzenie tego kończyło się biegunką. Miało być przede wszystkim tanio. Tylko to się liczyło. Mięso na talerzach lądowało od święta. Głównym daniem była soja. Do tego kasza – tłumaczy.

Rola sanitariusza? „Zrób tak, żeby dożył do rana”

W ramach pełnionej funkcji dyżurnego na Wojtka spływał także szereg innych zadań, np. dbanie o to, aby inny osadzony, będący w ciężkim stanie poprzez mocno podwyższone ciśnienie, przeżył noc, bez konieczności wzywania karetki.

- Chodził, trzymał się ścian, ledwo żył. Od funkcjonariusza usłyszałem: „dziś karetka na teren zakładu nie wjedzie, zrób tak, żeby dożył do rana – wspomina.

Innym razem, z kolei, podczas trwania pandemii został wezwany przez oddziałowego, aby zająć się skazanym, który wymiotował na czarno. Podejrzewano u niego pęknięcie wrzodów. Do sytuacji doszło w czasie jednego z weekendów, a jak wskazał Wojtek, wówczas zakładowa służba zdrowia nie funkcjonuje. „Wszystko odkłada się do poniedziałku”, więc dyżurnemu polecono, aby chory dotrwał do początku tygodnia.

Jak radzić sobie podczas choroby?

Mężczyzna wspomniał też o trudnościach, z jakimi borykają się osadzeni podczas zimy. W tym okresie w zakładzie panuje „wylęgarnia wirusów”.

- Zima w zakładzie to wylęgarnia wirusów. Gdy wszyscy chorują i piszą kartki o leki przeciwbólowe, pielęgniarka na 50 chłopa daje 10 tabletek. Takie są realia – opowiada.

Fot. Łukasz Kozłowski / Olsztyn.com.pl

Rozrywki” funkcjonariuszy

W ramach „podziękowania” za pełnienie funkcji strażnicy, chcąc pokazać, że traktują Wojtka jak „swego człowieka” poczęstowali go kebabem.

Opisując zachowania olsztyńskich funkcjonariuszy, mężczyzna opowiedział o przypadkach, w których ci prowokowali konflikty między osadzonymi, w ramach zapewnienia sobie atrakcji.

- Jeden ze strażników napuszczał na siebie skazanych. Brał do siebie jednego. Mówił mu, że ktoś na niego donosi, wymieniał go z nazwiska. Potem to samo mówił temu drugiemu. Powodowało to awanturę. Gdy dochodziło do bójki, ten funkcjonariusz bohatersko rozwiązywał konflikty, które sam wywoływał. Miał z tego niezły ubaw – opowiada Wojtek.

W ZK Barczewo nie było lepiej…

Podczas odsiadywania wyroku mężczyzna spędził blisko trzy miesiące w Zakładzie Karnym w Barczewie (2020 r.). Na miejscu, jak wspomina, szybko przekonał się o złej sławie placówki.

Opowiedział dziennikarzowi Onetu o sytuacji, której był świadkiem, kiedy to grypsujący więźniowie terroryzowali „dla rozrywki” niedołężnego skazanego, na co przyzwalali funkcjonariusze.

- Wiedzieli o tym, bo gdy im to zgłosiłem, usłyszałem: „a ty chcesz samobójstwo popełnić?” – mówi Wojtek.

Zakład Karny w Barczewie
Fot. Łukasz Kozłowski / Olsztyn.com.pl

Słyszeliśmy wleczenie po korytarzu”

Mężczyzna przywołał też historię, kiedy został zamknięty w jednej celi z chorym psychicznie więźniem, bez dostępu do leków. W momencie, kiedy potrzebna była interwencja, w drzwiach celi stanął strażnik i zapytał, czy u osadzonych występuje problem, a jeśli tak, to wróci i „zrobi porządek”. Wcześniej musiał zająć się kimś innym. Po wyjściu strażnika psychicznie chory się uspokoił. Osadzeni słyszeli natomiast awanturę w celi piętro wyżej.

- Najpierw uderzenia w twarz. Potem słychać było, jak wleką kogoś po korytarzu. Brzęk otwieranych drzwi, wołanie o pomoc. Później dźwięk nalewania do naczynia wody i odgłosy krztuszenia się. Po jakimś czasie znów słyszeliśmy wleczenie po korytarzu. Pewnie wrzucili go z powrotem do celi – spekuluje Wojtek.

To jedne z nielicznych mrożących krew w żyłach zachowań. Wojtek stwierdził, iż strażnicy więzienni w barczewskiej placówce „czują się nietykalni”.

Przypominamy, że redakcja portalu Olsztyn.com.pl również miała okazję przeprowadzenia wywiadu z jednym z byłych osadzonych w barczewskim zakładzie. Nasz rozmówca wspominał wówczas o złośliwych zachowaniach i celowych niektórych pracowników służby więziennej, które miały mocno utrudniać mu funkcjonowanie w placówce. Opowiedział, m.in. o trudnościach z uzyskaniem zwolnienia warunkowego oraz zachowaniach, których wobec więźniów dopuszczali się strażnicy. Pisaliśmy o tym w materiale pt. „Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo – wspomnienia z kryminału”.

Jak Wojtek podsumowałby życie w więzieniu?

- To jest dramat. Nie traktują nas jak ludzi. Klawisze poczuli, że mają wsparcie prokuratury i swoich zwierzchników, że mają ciche przyzwolenie na dokręcanie śruby – stwierdza.

Reakcja olsztyńskiego aresztu i prokuratury

Onet.pl wystąpił z prośbą o odniesienie do sprawy Wojtka do rzecznika Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniela Brodowskiego, który w odpowiedzi zapewnił, iż nie znalazł w jednostkach prokuratury okręgu olsztyńskiego postępowania, w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa podrobienia dokumentacji przez osobę, która odbywała wyrok w Oddziale Zewnętrznym Aresztu Śledczego w Olsztynie.

Media zwróciły się także do rzeczniczki Aresztu Śledczego w Olsztynie. Porucznik Justyna Jachacy-Majewska w nadesłanym piśmie zaprzeczyła przedstawionym informacjom.

- Stanowczo dementuję informacje, że funkcjonariusze tutejszej jednostki penitencjarnej polecali osadzonym fałszować dokumentację czasu pracy innych skazanych – wskazała.

Czy osadzeni mieli dostęp do kart, zawierających dane współwięźniów?

Redakcja naszego portalu poprosiła o komentarz rzeczniczkę olsztyńskiego aresztu. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

AKTUALIZACJA, 27 września, godz. 11:10

Po ponad 5 tygodniach od skierowania zapytania, otrzymaliśmy odpowiedź.

Por. Justyna Jachacy-Majewska, rzeczniczka prasowa dyrektora Aresztu Śledczego w Olsztynie wskazała, iż w lokalnej jednostce skazani zatrudniani są wyłącznie na podstawie skierowania do pracy, a na podstawie zarządzenia dyrektora, ewidencję czasu pracy w „Kartach pracy osadzonego” prowadzą wyznaczone osoby nadzorujące działania, wpisując odpowiednie dane do konkretnych rubryk w dokumencie. Z kolei po zakończeniu dnia pracy, osadzony potwierdza liczbę godzin zawartą w dokumencie czytelnym podpisem.

- Po miesiącu kalendarzowym osoba nadzorująca pracę podlicza kartę pracy osadzonego, sumuje ilość faktycznie przepracowanych godzin, wylicza należne wynagrodzenie (w przypadku zatrudnienia odpłatnego) i zapoznaje osadzonego zatrudnionego z wynikami. Zatrudniony osadzony po zapoznaniu się z kartą i wyliczeniami potwierdza to czytelnym podpisem. Niezależnie od naszej oceny sytuacji i tak podjęto czynności kontrolne, dotyczące realizacji zatrudnienia osadzonych – czytamy w przesłanej odpowiedzi.

* imię zmienione na potrzeby powstania materiału

Czytaj również:

„Funkcjonariusz Służby Więziennej w areszcie. Miał podżegać do zabójstwa”

„Podduszanie, podtapianie i pobicia. W Zakładzie Karnym w Barczewie mogło dochodzić do torturowania więźniów”

„Osoba transpłciowa z ZK w Barczewie także doświadczyła przemocy?”

„Kolejna kontrola KMPT w ZK w Barczewie. Ponownie doszło do nadużyć ze strony strażników?”

 

Źródło: własne, Onet.pl

Komentarze (56)

Dodaj swój komentarz

  • Johan 2024-09-08 18:58:20 5.173.*.*
    Trzeba tak żyć aby nie trafić do więženia a za błędy trzeba płacić zwaszcza te złe a to nie przedszkole aby niańczyć
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 8 2
  • Badacz 2024-09-08 17:47:12 95.160.*.*
    Oszust, zamiast do hotelu trafił do półotwartego zakładu karnego, w którym był dyżurnym i musiał dopilnować, by współwięźniowe posprzątali pawilon. To potwrorne! Temat na film Agnieszki Holland p.t. "Zakład półotwarty" ...
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 6 1
  • dr. Krystyna 2024-09-08 16:08:31 2a01:11cf:4a3:*
    Nie wszystko jest białe lub czarne... znam takich co prowokują krótką odsiadkę bo - mają dach nad głową i żarcie, wreszcie pomoc medyczną, lekarsta i wreszcie protezę...
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 1
  • Noi 2024-09-08 15:47:36 78.30.*.*
    Przecież każdy kto siedzi w ZK siedzi za niewinność 🤣👌
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 5 1
  • //// 2024-09-08 14:10:54 46.204.*.*
    Jeszcze trochę, jeszcze troszkę i więzienia będą przepełnione członkami PiSu za oszustwa i złodziejstwo. To dopiero będą artykuły w gazetach i na necie 😂😂 będą się skarżyć że są więźniami politycznymi 🤣🤣🤣
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 13 8
  • Mateusz 2024-09-08 13:28:03 2a00:f41:8e6:*
    Artykuł wymyślony a motłoch się kłóci 😂😅😂
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 12 3
  • Gryps 2024-09-08 13:12:14 2a00:f41:868:*
    Oj Marcinku N. zapomniałeś powiedzieć że osadzeni tobie płacili za to że nie sprzątali :)
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 15 2
  • nauczycielka Dana 2024-09-08 12:53:23 2a01:11cf:4a3:*
    Na szczęście mamy "dobrą zmianę" w Ratuszu i obietnicę obalenia tych postkomunistycznych murów i likwidacji/przeniesienia Aresztu. Zamiany tego komunistycznego syfu w sercu miasta na obiekt potrzebny dla mieszkańców... czekajmy.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 9 6
  • Ciec 2024-09-08 12:38:57 37.109.*.*
    metody "kartona" widać się sprawdzają bo karierę robi
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 1
  • Edo 2024-09-08 12:34:30 37.31.*.*
    Ojoj trzeba było być pożądanym to byś tam nie trafil
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 12 6
  • obywatel 2024-09-08 12:29:19 88.156.*.*
    oj oj oj Wojtuś się popłakał. a jak wojtuś robił tragedie ludziom to bylo dobrze? Wojtuś ty tam trafiłeś za karę, ciesz się ze są lata 2000 a nie lata 80.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 19 4
  • !!!!! 2024-09-08 12:15:42 83.24.*.*
    Praca dla więźnia powinna być obowiązkowa. I to bezsensowna praca, np. przekładanie kamieni z miejsca na miejsce albo kopanie dołów i ich zasypywanie, po to tylko żeby docenił pracę i jej wartość na wolności.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 27 2
  • Szczepimy się. 2024-09-08 12:03:04 83.28.*.*
    Osadzony ma odbyć karę taka jaką zasądził sąd. Jeśli wyrok jest prawomocny nie ma o czym gadać. Klawisze nie są od wymierzania sprawiedliwości.A później udowodnią im ,że rażąco przekraczali swoje uprawnienia i generalnie nie mieli prawa tak się zachowywać.To trzeba bulic odszkodowania z pieniędzy podatników.Podejrzewam ,że nie rzucają się do prawdziwych gangusow tylko do herbatników. A gangusy są niczym urkowie w radzieckich gułagach.Nietykalni nawet przez strażników i robią co chcą. A to ,że śpią na służbie i dzieje się to notorycznie to już ludzkie pojęcie przechodzi. Jest to realne zagrożenie bezpieczeństwa ich samych i osadzonych.Predzej czy później dojdzie do tragedii.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 10 8
  • BLASZANY BEMBENEK 2024-09-08 11:55:17 31.60.*.*
    ...kara przychodzi zwykle w ten sposób że wygląda jak krzywda ..nigdy nigdy nie siadaj przy stole z ludźmi gdzie mówią źle o innych bo gdy odejdziesz będziesz następnym tematem ich rozmowy
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 17 0
  • Olsztyni@k 2024-09-08 11:47:49 95.160.*.*
    AŚ w Olsztynie i Opolska to jest przedszkole... Z Barczewem sie zgodze nie jest już tak kolorowo,ale też trzeba sporo nawywijać czy to na wolnosci czy to w ZK żeby tam trafić.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 11 2
  • Krzysztof 2024-09-08 11:42:53 193.105.*.*
    Być oszustem to chora osobowość, takiemu raczej nie wieżę. Pajac ma pewnie poczucie krzywdy bo on taki niewinny a cały świat zły.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 9 2
  • Bartosz 2024-09-08 11:23:00 2a00:f41:869:*
    Komentujący ludzie nie wiedzą ilu niewinnych ludzi siedzi w aresztach śledczych. Życzę żeby wam sie przydarzyło trafić za kraty. Wtedy nie bedziecie juz tacy mądrzy. Pozdrowienia do więzienia.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 8 7
  • Albert 2024-09-08 11:20:08 37.31.*.*
    Musieli pracować 2 x 15 minut a wpisywali do dokumentacji 4 godziny. Straszne tortury
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 13 3
  • Olosmolo 2024-09-08 11:06:43 37.31.*.*
    Nooo w głowie się przewraca.....kto ma olej to wie co chciałem napisać.....
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 5 4
  • Olsztyniak 1959 2024-09-08 10:35:10 31.0.*.*
    Widocznie Wojtuś był tzw frajerem.Resztę przemilczę byłem widziałem areszt śledczy w Łodzi 1980-82.Po tygodniu od zamknięcia oczkowanie ziemniaków od 6 do 18.Następnie " awans" praca w kuchni.Wyrok uniewinnienie.Nie płakałem.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 10 3

www.autoczescionline24.pl