O tym, że miejska spółka ma zostać sprzedana wiadomo było już od dłuższego czasu. W kwietniu prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz zarządził sprzedaż ponad 20 tys. udziałów w OZK. Kwota wywoławcza wyniosła 13 mln zł.
Jak się okazało, do postępowania przystąpił jeden podmiot, który się później wycofał. Miasto nie ujawniło, z jakich powodów.
– Za nami aukcja mająca na celu sprzedaż Olsztyńskiego Zakładu Komunalnego. W pierwszym postępowaniu do zakupu miejskiej spółki przystąpił jeden podmiot - firma z Bełchatowa. Jednak po kilku dniach otrzymaliśmy oświadczenie o rezygnacji z zakupu z powodów formalnych, które uniemożliwiły zawarcie umowy – powiedziała w rozmowie z nami Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Olsztyna.
Dodała, że postępowanie zostało nierozstrzygnięte, a wadium zwrócone na konto oferenta. Jak się okazało, miasto ponownie ogłosiło przetarg w poniedziałek.
Cena wywoławcza, podobnie jak poprzednio, wynosi 13 mln zł. Czy nie jest zbyt wysoka? Nie zgadza się z tym radny Łukasz Łukaszewski.
– Kwota wynika z wyceny biegłego rzeczoznawcy, więc nie my ją ustaliliśmy. Znalazła się jedna zainteresowana firma. Mam nadzieję, że w kolejnym przetargu znajdą się inni chętni, bo na tym skorzystać mogliby wszyscy. Miasto przeznaczyłoby pieniądze m.in. na halę Uranię, natomiast szpitale, gdyby naprawić instalację, nie musiałyby wysyłać odpadów po Polsce i zmniejszyłyby koszty – powiedział w rozmowie z nami radny Łukasz Łukaszewski, przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.
Jednak urzędnicy uważają, że miasto nie ma pieniędzy na naprawę instalacji, dlatego sprzedaż zakładu wydaje się jedynym wyjściem.
Inaczej sprawę postrzegają radni będący w opozycji do klubu rządzącego. Ich zdaniem, miasto mogłoby skorzystać na uprawnieniach, które posiada OZK, tym bardziej, że to jedyny zakład w regionie, który może spalać odpady medyczne.
– Nie jesteśmy przeciwni modernizacji Uranii. Uważamy, że to dobry pomysł, tylko nie koniecznie z pieniędzy pochodzących ze sprzedaży OZK. W ten zakład były inwestowane miejskie pieniądze. Jest to nasze dobro. Poza tym byliśmy jedyną spalarnią w regionie, która utylizowała śmieci medyczne – zauważył Krzysztof Narwojsz, radny z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
W lutym br. w spółce zatrudnionych było 21 pracowników.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz