Data dodania: 2004-12-27 00:00
Nocne śpiewanie
Wbrew opinii, że święta to tylko siedzenie przy stole, olsztyniacy chętnie opuścili domy podczas świąt. W Wigilię licznie uczestniczyli w pasterce.
Trudno uwierzyć, że to noc - komentowali ci, którzy do kościoła św. Józefa na Zatorzu wybrali się na chwilę przed północą. W wigilijną noc przed kościołem stały tłumy. O znalezieniu miejsca w środku po godz. 23 można było zapomnieć.
Hulaj dusza
- Co roku przychodzimy na pasterkę całą rodziną. Mnie nauczyli tego rodzice - mówi pan Andrzej z ul. Sybiraków. - A teraz chodzę z żoną i dorosłymi synami. Trzeba się pomodlić w taką noc.
Jedni przyznają, że przychodzą na pasterkę z przyzwyczajenia, inni, żeby się przejść po sytej wigilijnej wieczerzy, a jeszcze inni, żeby pośpiewać kolędy.
- W domu nie mogę sobie pośpiewać, bo córka na mnie krzywo patrzy, jak coś zafałszuję, a w kościele hulaj dusza - szczerze przyznaje pani Helena z ul. Limanowskiego. - Najbardziej lubię "Wśród nocnej ciszy".
- I trzeba jeszcze obejrzeć żłóbek - dodaje stający obok mężczyzna.
Nie przeszkadzać!
Chętnych do śpiewania kolęd nie brakowało. Chórzyści z parafii św. Józefa stawili się niemal w komplecie.
- Za późno się wybrałem - komentuje pan Piotr. - Ale że nie ma zimy i tu spokojnie można przestać te półtorej godziny.
Pełno było też na ulicach wokół kościoła. Tylko tam zamiast kolęd były opowieści o wigilijnej kolacji, prezentach. W kilkuosobowych gromadkach stały nastolatki z Zatorza. Pasterka jest często wymówką, żeby rodzice pozwolili wyjść z domu o tak późnej porze. Od czasu do czasu wybuchały głośne salwy śmiechu. Gdzieniegdzie z rąk do rąk podawano sobie butelkę.
- Albo się przychodzi do kościoła, albo na spotkanie towarzyskie - mężczyzna zwraca uwagę młodym dziewczynom. - Jak się chce śmiać, można stanąć dalej, a nie przeszkadzać tym, którzy przyszli modlić się i śpiewać.
Anna Szapiel
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz