O sprawie pisaliśmy 25 sierpnia w artykule pt. „Molestowanie w urzędzie marszałkowskim? Dyrektor miał rozchylić dekolt podwładnej”. Ryszard C., działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego i obecnie p.o. dyrektora Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Rolnictwa w urzędzie marszałkowskim, 10 lipca miał rozchylić dekolt podległej mu urzędniczce.
Kobieta zgłosiła sprawę swojej przełożonej, a ta zwróciła się do władz urzędu. W końcu została powołana wewnętrzna komisja, która ma zbadać całą sprawę.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z przedstawicielami Biura Prasowego urzędu marszałkowskiego i zadaliśmy pytania dotyczące tego, dlaczego komisja została powołana tak późno oraz dlaczego dyrektor nie został zawieszony w obowiązkach na czas trwania postępowania, a jedynie przeniesiony do innego departamentu.
2 września pracownicy Biura Prasowego udzielili nam odpowiedzi na zadane pytania.
Na początek odnieśli się do pytania, dlaczego komisja została powołana tak późno. Przypomnijmy, że stało się to dopiero 27 lipca. Co ciekawe, w takich przypadkach w urzędzie wdrażana jest „Procedura przeciwdziałania dyskryminowaniu oraz mobbingowi”. Zgodnie z jej zapisami, marszałek po uzyskaniu informacji od pracownika o stosowaniu mobbingu, powinien powołać wewnętrzną komisję niezwłocznie, czyli w ciągu 7 dni roboczych.
– Zespół mający na celu wyjaśnienie zachowań został powołany niezwłocznie. Powołanie Zespołu zostało poprzedzone opracowaniem znowelizowanej procedury przeciwdziałania mobbingowi w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, tak, by prowadzone w tej sprawie postępowanie wyjaśniające miało z jednej strony możliwie najbardziej kompleksowy charakter i prowadziło do najpełniejszego wyjaśnienia zgłoszonego przypadku, a jednocześnie by było jak najmniej uciążliwe dla potencjalnych osób uczestniczących w zgłoszonym incydencie – oświadczyli urzędnicy.
Przypomnijmy, że dyrektor nie został zawieszony w obowiązkach, tylko przeniesiony do innego departamentu. O to również zapytaliśmy. Jak się dowiedzieliśmy, działania mające w założeniu w sposób najpełniejszy zabezpieczyć dobro potencjalnych poszkodowanych, przy jednoczesnym minimalizowaniu wpływu stosowanych środków na tok pracy urzędu są podejmowane na bieżąco.
– Dotychczas zastosowane środki wobec zachowań, które według dokonanych zgłoszeń miały mieć miejsce w dniu 10 lipca 2020 r., oceniono jako adekwatne i wystarczające, natomiast w razie stwierdzenia takiej potrzeby będą one poddawane odpowiednim zmianom – stwierdzili przedstawiciele Biura Prasowego.
Jak zatem wygląda praca komisji? Jak się okazało, działania jeszcze nie zostały zakończone.
– Zespół przeprowadził część postępowania dowodowego, jednak przewiduje konieczność odbycia kolejnych posiedzeń w celu przyjęcia wyjaśnień od osób, których spostrzeżenia mogą przyczynić się do pełnego wyjaśnienia badanego przypadku – przyznali urzędnicy.
Jak się okazało, kierownictwo PSL zawiesiło Ryszarda C. w prawach członka partii. A sam dyrektor udzielił wypowiedzi portalowi „Debata”.
– Nie znam do dzisiaj żadnych oficjalnych zarzutów, powtarzam żadnych. Jak otrzymam zarzuty to się odniosę. Przeniesiono mnie z dyrektora Departamentu Sportu do innego departamentu na podstawie takiej, że kierownik zakładu pracy może delegować na 3 miesiące bez zgody pracownika – wyjaśnił w rozmowie z „Debatą” Ryszard C.
Dodał, że jeżeli zostaną mu przedstawione zarzuty, opowie jak się działa w PSL-u i pracuje w urzędzie marszałkowski. Dyrektor przyznał także, że najprawdopodobniej zarzut o rozchylenie dekoltu podwładnej ma związek z konfliktem między nim a jego zastępczynią Beatą B.
– Od samego przyjścia do Departamentu Sportu był konflikt. Ja wymagam pracy, bo 15 lat prowadziłem działalność gospodarczą, a pani B. kiedy chce przychodzi do pracy, kiedy chce wychodzi. Nie wyrażam zgody na urlop pracownika, bo plan urlopu układany jest z wyprzedzeniem 2-tygodniowym, a pani B. podpisuje, mimo że nie ma takiego prawa. Chciała mi zatrudnić sekretarkę. Chce rządzić. Nie może się pogodzić z tym, że dwie kadencje była posłem, kandydatem na prezydenta Olsztyna. A tutaj musi słuchać jakiegoś dyrektora z PSL-u.
Napisałem rok temu pisma w tej sprawie do sekretarza Urzędu Marszałkowskiego. Do dzisiaj się nie odniósł. Myślę, że Urząd Marszałkowski ma wielki problem z panią B., a nie ze mną – przyznał Ryszard C.
Z kolei Beata B., w rozmowie z tym samym portalem, oświadczyła, że przełożony Ryszard C. ją mobbingował.
– Pan Ryszard C. mobbingował mnie dwukrotnie w ubiegłym roku (18 marca i 2 kwietnia), zgłosiłam to pisemnie do pani wicemarszałek Jolanty Piotrowskiej, której podlega Departament Sportu. Na skutek mobbingu 2 kwietnia rano podczas godzin pracy, po „rozmowie” z dyrektorem C., trafiłam na izbę przyjęć Szpitala Miejskiego w Olsztynie w reakcji na silny stres z bardzo wysokim ciśnieniem 200/130.
I dodała: – W lipcu tego roku miały miejsce inne zdarzenia mobbingowe wobec mnie i wobec bezpośrednio podległej mi urzędniczki będące represjami za zgłoszenie molestowania podległej mi urzędniczki w piątek 10 lipca. Zdarzenie to natychmiast zgłosiłam pisemnie bezpośredniej przełożonej, ponieważ zawsze postępowałam zgodnie z prawem i uważam, że takich zachowań nie wolno tolerować. Po tygodniu zdarzenie to zostało zgłoszone do Zespołu Etyki Urzędu Marszałkowskiego, zarówno przeze mnie, jako osoby mobbingowanej, jak i przez urzędniczkę, która doświadczyła zarówno mobbingu, jak i molestowania. To nie jest słowo przeciwko słowu. To nie ja nie umiem utrzymać rąk przy sobie, tylko Pan dyrektor.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz