- Tramwaje miały nam ułatwić komunikację, a nie utrudnić. Tymczasem samochodów przybyło i nadal będzie przybywać. Nikt nie zmusi mieszkańców, w tym mnie, żeby jeździć autobusem czy tramwajem. Wręcz bandyckie pierwszeństwa dla tramwajów i blokada wielu ulic, w tym chyba najbardziej centrum, to skandaliczna zagrywka władz naszego miasta. Miasto jest zapchane bardziej niż było kiedykolwiek i nie pomogło otwarcie ulicy Obiegowej – pisze oburzony mieszkaniec.
Jak twierdzi Pan Tomasz – zmiany w Olsztynie powinny mieć na uwadze potrzeby większości mieszkańców, nie zaś 5 procent korzystających z tramwajów.
- Skąd tak idiotyczny pomysł jak tramwaj w Olsztynie kosztem zawężenia jezdni o połowę? Jadący ulicą Sikorskiego w kierunku Niepodległości lub Pstrowskiego czekają 3 zmiany świateł w korku sięgającym 300 metrów, bo tramwaj, którym jedzie średnio 13 osób – ma zawsze ''zieloną falę''.
Zdaniem oburzonego mieszkańca, ci którzy korzystają z tramwajów to uczniowie, emeryci i ci pracujący 8 godzin dziennie. Jak twierdzi tym osobom nie zależy na czasie, czas nie jest dla nich pieniądzem.
- Z samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych korzystają ci, którym czas jest na wagę złota. W Olsztynie daliście czas tym, którzy go nie potrzebują, a zabraliście tym, którzy bezpośrednio płacą na wszystko to, największe podatki. Ich czas to pieniądz – pisze olsztynianin.
Olsztynianin proponuje przy tym, że lepszym ekologicznie rozwiązaniem dla odkorowania miasta byłoby wprowadzenie autobusów na wodór i dobudowanie dodatkowego pasa drogi, kosztem szerokich jak dwupasowa jezdnia chodników dla pieszych.
- Skoro już zrobiliście niepotrzebne twory, również kosztem moich podatków, to przynajmniej szanujcie mój czas i innych pracujących. Nie róbcie kolejnych linii tramwajowych. Wasze konsultacje mają wymiar tylko usprawiedliwiania niewypału za miliony złotych – kończy Pan Tomasz.
Do listu mieszkańca odniósł się radny Krzysztof Kacprzycki.
- Panie Tomaszu niestety nie mogę się z Pana opinią zgodzić. Konieczna jest zmiana polityki transportowej i od tego nie uciekniemy. Musimy też zwrócić uwagę na następstwa procesu, o którym Pan mówi – rozrost ilości pojazdów indywidualnych. Jeśli miasto pozostałoby obojętne wobec tego procesu, by dać przestrzeń dla „wygodnickich” trzeba by było zrównać z ziemią pół starówki. Bo jak przejechać, bo gdzie zaparkować – pisze Kacprzycki.
Zdaniem radnego SLD polityka transportowa w Olsztynie rodzi się w bólach, jednak zmiany są konieczne.
- Jeśli brakuje Panu pewnego rodzaju połączeń proszę o informację - zbadamy sprawę, bo zapewne nie jest Pan odosobniony, a dzięki temu uda się kolejne osoby zachęcić do transportu publicznego i zamiast budować kolejne m2 dróg, na których wszyscy będą stali – uda się zrobić zamiast parkingu – Park – dodaje radny.
Komentarze (92)
Dodaj swój komentarz