Dziś jest: 23.11.2024
Imieniny: Adelii, Felicyty
Data dodania: 2024-04-01 09:01

Łukasz Czarnecki-Pacyński

Od wielkanocnej pobudki do poniedziałkowego smagania

Od wielkanocnej pobudki do poniedziałkowego smagania
Fot. Iga Waluk / Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku

Kiedy już zakończył się okres Wielkiego Postu, następowały upragnione święta Wielkiej Nocy, kiedy można było znowu okazywać radość z życia oraz pofolgować sobie przy świątecznym stole. – Tradycyjna Wielkanoc trwała na Warmii trzy dni, zaczynała się jeszcze przed świtem w niedzielę czyli - jak to mówiono - „w pierwsze święto”, a kończyła dopiero w wielkanocny wtorek - opowiada nam Krystian Iwaniuk, etnograf z Muzeum Budownictwa Ludowego Park Etnograficzny w Olsztynku.

reklama

Pierwszym akcentem tego najważniejszego chrześcijańskiego święta w niektórych parafiach warmińskich było budzenie wsi na Rezurekcję przez kapelę ludową. O takim zachowanym zwyczaju w podolsztyńskich Butrynach wspomina Maria Zientara-Malewska: „o świcie zbierała się kapela ludowa za wsią na wzgórzu zwanym „Kopelin”. Stąd wyruszali i szli przez wieś grając prastarą pieś wielkanocną: Chrystus zmartwychwstan jest!”.

Po każdej odśpiewanej zwrotce ludzie wołali: „Wstańcie, Pana Boga Chwalcie, bo Pan Chrystus zmarwychwstał!”.

Ci co się pobudzili dołączali do kapeli i tak gromadnie, ze śpiewem i wołaniem szli do kościoła.

Ciekawym zwyczajem świątecznym praktykowanym na Warmii była obserwacja słońca, które miało skakać z radości nad cudem zmartwychwstania i na którym podobno można było dojrzeć baranka wielkanocnego.

Żur do lasa – mniaso do wsi

Michał Lengowski wspominał, że słyszał od rodziców, że o wschodzie słońca w pierwsze święto Wielkanocne był zwyczaj wołania: Żur do lasa – mniaso do wsi! – tak wszyscy byli spragnieni sytych i tłustych świątecznych potraw. Po Rezurekcji wszyscy więc śpieszyli do domów na wielkanocne śniadanie.

Nie było na Warmii w początkach XX wieku jednej tradycji dotyczącej dań, które powinny się znaleźć na świątecznym stole. Poza obowiązkowymi jajkami i kuchem w niektórych domach warmińskich spożywano dość skromne śniadanie, składające się przede wszystkim z chleba z masłem (świąteczne masło formowano często w postać baranka) i twarogu. Jednak Edward Cyfus wspomina, że na świątecznym stole w czasach jego dzieciństwa nie brakowało wędlin, sałatek, podawano również kakao dla dzieci i „prawdziwą” kawę (na co dzień pito kawę zbożową) dla dorosłych.

Najważniejszym symbolem świąt były jajka. Jedzono je w dużej ilości. Świadkowie tych czasów wspominają popularne wówczas zakłady o to, kto zje najwięcej (kopę) jaj, a także zawody w biciu jajek - kto rozbił jajko współbiesiadnika zabierał je, a wygrywał ten, kto zebrał ich najwięcej.

Na Warmii tamtych lat nie był znany zwyczaj dzielenia się święconym jajkiem podczas świątecznego śniadania.

Po śniadania dzieci rozpoczynały w ogrodzie poszukiwania prezentów, które przynosił wielkanocny zajączek. Dorośli wczesnym rankiem ukrywali w różnych miejscach specjalnie uformowane gniazdka, do których wkładano najczęściej słodycze (np. słynne królewieckie marcepany) i jajka.

Smagu jajka i kołacze

Drugi i trzeci dzień Wielkanocy były na Warmii tradycyjnymi dniami odwiedzania rodziny sąsiadów i przyjaciół. Towarzyszył temu ciekawe, charakterystyczne dla Prus zwyczaje. W poniedziałek wielkanocny już wczesnym rankiem wychodziły małe grupki młodych do krewnych sąsiadów i do dobrze znajomych rodzin po smaganiu. Starano się zastać domowników w łóżkach by wysmagać ich przygotowanymi wcześniej brzozowymi zitkami lub gałązką kadyka (jałowca). Dorosła młodzież męska już w środku nocy starała się wejść do izb, w których spały młode panny (rodzice celowo nie zamykali chałup), żeby je wysmagać kadykiem po gołych nogach Panny podobno odwzajemniały się tym samym kawalerom spotkanym na ulicy w trzecie święto (wtorek po Wielkanocy).

Smaganie było obowiązkiem i honorem, smagali się więc wszyscy domownicy, sąsiedzi, starzy u młodzi. Smagających obdarowywano jajkami, kuchą i pieniędzmi. Młodzież za zebrane ze smagania pieniądze urządzała zabawę.

Gaik-maik i chodzenie z kurkiem

W 1827 roku w Kurierze Warszawskim zamieszczono notatkę o obrzędzie spotykanym wówczas na Warmii: „Naprzód dziewczęta niosące przed sobą, wierzchołek młodej sosny przystrojony różnemi błyskotkami, wchodzą po kolei do domów, nucą stosowne piosnki i zbierają podarunki. Potem mężczyźni dorośli z Kogutkiem, pokazując różne zabawy odbierają nagrody w żywności przygotowanej na święta. Wieczorem łączą się kompanie kobiet i mężczyzn i wyprawują tańce”.

Ten stary zwyczaj notowała na Warmii jeszcze Anna Szyfer w drugiej połowie XX wieku.

Komentarze (5)

Dodaj swój komentarz

  • Janusz Pisiewicz 2024-04-01 13:00:08 95.160.*.*
    Znam ja kilku zacnych ananasów a juści pierwszorzędnych kandydatów do wysmagania czym popadnie... Aaaaaajajajajajajajajaj...
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 1 0
  • wyborca Prezesika 2024-04-01 11:25:04 176.221.*.*
    Eeee tam, co to za święta. Prawdziwe święta to nasze miesięcznice!
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 0
  • ko a licjant oficerski 2022-04-17 22:05:50 46.169.*.*
    ,, Drozdzowa Babka Wielkanocna ,, : drozdze rozpuscic w mleku i odstawic do wyrosniecia. Do maki wbic jajko, wsypac cukier i sol. Dodac rozczyn i roztopione maslo. Calosc wyrobic czystymi rekoma na ciasto. Dorzucic zarumienione na patelnii kandyzowane owoze i jeszcze raz ciasto zagniesc. Forme wysmarowac tluszvzem stalym i wypenic tym surowym ciastem do polowy wysokosci. Piec niecala godzine w dwustu stopniach. po wystudzeniu oblac sokiem cytrynowym i obsypac cukrem pudrem.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 3

www.autoczescionline24.pl