Polska zdominowana jest przez nadwyżkę młodych kawalerów. W niektórych powiatach sięga ona ponad 40%. Tylko trzy miejsca mogą pochwalić się większą ilością panien. Są to Warszawa (15 tys.), Kraków (1 tys.) oraz Olsztyn, w którym miałoby być o 200 więcej "wolnych" kobiet.
Na ten interesujący fakt uwagę zwrócił jeden z użytkowników portalu Wykop, który do danych dołączył osobliwy wpis.
Mityczna nadwyżka singielek w dużych miastach. Co z tego, że w całym kraju brakuje miliona kobiet. Macie rzucić wszystko i jechać do dużego miasta, a nie siedzieć na zadupiu za 3 tysiące miesięcznie. W stolicy zarobicie 4, a 3 wydacie na kawalerkę.
Autor wpisu zwraca uwagę na ważny element, który przyczynia się do pogłębiania przepaści między młodymi mężczyznami, a kobietami - centralizację. Większe miasta oznaczają dalej idące możliwości oraz wyższe zarobki, co w dzisiejszych czasach jest jednym z kryteriów przy budowaniu trwałego związku. Wpływa to także na decyzję o posiadaniu dzieci.
Pragnące związać się z kimś kobiety migrują do takich miast jak Warszawa czy Kraków, by mieć "większy wybór" i znaleźć partnera, który będzie w stanie utrzymać rodzinę. Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego pt. "Mama wraca do pracy - bariery behawioralne i kierunki wsparcia" wynika, że prawie 1/3 matek dzieci w wieku do 9 lat nie ma zatrudnienia. Spośród nich 16% deklaruje, że nie mogą znaleźć odpowiedniej pracy. Duża część kobiet postanawia po prostu poświęcić się wychowaniu potomstwa. Wówczas ciężar finansowy spada na mężczyznę.
Czy przenosiny do większych miast są receptą na związkowe problemy mężczyzn z prowincji? I tak, i nie. Faktem jest, że m.in. w Olsztynie więcej singielek, niż singli daje obecnym tu osobom możliwość wyboru. Nie oznacza jednak, że "nadwyżka" w postaci oszałamiającej grupy 200 panien będzie rozchwytywała każdego kawalera, który przeprowadzi się do stolicy Warmii i Mazur.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz