Droga do kapłaństwa nie jest prosta. Nauka w seminarium trwa 6 lat. Pierwszy rok, tzw. propedeutyczny, ma za zadanie przygotować kandydata na czekające go obowiązki, zapoznać z charakterem posługi. Ma też skłonić do refleksji – czy dana osoba na pewno chce obrać drogę duchową.
Olsztyńskie seminarium boryka się z wieloma problemami. Kilka miesięcy temu świat obiegła informacja o braku święceń. Rektor uczelni, ks. Hubert Tryk, tłumaczył to "kryzysem powołanych". Pogłębia się on nie tylko w warmińsko-mazurskim. W ciągu ostatnich lat w związku z małą liczbą zainteresowanych zamknięto seminaria w m.in. Kaliszu, Wronkach, Bydgoszczy i Legnicy. Zagrożone jest 13 kolejnych placówek, w tym Białystok, Kielce, Szczecin, Elbląg oraz Olsztyn.
W pierwszym etapie naboru kandydatem na kleryka został jeden mężczyzna. Ogólna liczba kształcących się w warmińskim seminarium to 13 – o wiele poniżej wyznaczonej przez papieża Franciszka granicy opłacalności utrzymania placówek. To właśnie stanowi główny powód możliwego zamknięcia seminarium.
O kryzysie powołanych w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną mówił dr Piotr Kot, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych. Zauważył, że kandydaci częściej sami rezygnują z obecności w seminarium: - Czasami oceniają siebie za niegodnych lub niezdolnych do takiego życia. Za tym mogą kryć się trudne historie w przeszłości – brak odpowiednich wzorców w domu rodzinnym, wczesne uzależnienia, problemy osobowościowe a także zaburzenia tożsamości.
Według doktora Kota kolejnym wpływającym na seminarzystów czynnikiem jest utrwalany negatywny obraz kościoła i kapłaństwa.
W parafiach diecezji, w których seminaria zagrożone są zamknięciem, księża modlą się o powołania. Jeżeli w ciągu następnych lat liczba kleryków nie wzrośnie, zamknięte mogą zostać kolejne placówki – w tym olsztyńska.
Komentarze (39)
Dodaj swój komentarz