W internecie pojawia się coraz więcej zdjęć i nagrań, na których widać dokarmiających zwierzęta olsztynian. Mieszkańcy podchodzą do dzików, rzucają im jedzenie, robią sobie z nimi zdjęcia, a nawet je głaszczą.
Kurła, ludzie rzucają dzikom żarcie, a później się dziwią, że wszędzie łażą
- napisał jeden z użytkowników serwisu Wykop, autor powyższego zdjęcia.
Niedawno, na tej samej platformie pojawił się również żartobliwy filmik, w którym autor nazywa dzika „pieskiem” oraz karmi go parówką.
Jak się okazuje, takie zachowania nie są odosobnione. Funkcjonariusze straży miejskiej stosunkowo często dostają zgłoszenia o dokarmianiu dzików przez mieszkańców.
- Ludzie dzwonią do nas, że ktoś karmi dziki, ale gdy przyjeżdżamy na miejsce, zwykle sprawca zdąży już uciec. Co ciekawe, dokarmianie dzikich zwierząt nie jest prawnie niedozwolone, więc właściwie nie możemy ukarać takiej osoby. Co innego śmiecenie w miejscu publicznym. Jednak tak jak wspomniałem, sprawcę często ciężko jest złapać, bo gdy docieramy na miejsce, zostają po nim tylko śmieci – opowiedział nam rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Olsztynie, Kamil Sułkowski.
Tymczasem widok tych zwierząt na osiedlach to już swego rodzaju standard. Reakcje olsztynian na dziki są jednak bardzo zróżnicowane.
- Interwencji i zgłoszeń związanych z dzikami mamy niezwykle dużo. Nie ma dnia, żeby takowe się nie pojawiło. W skali miesiąca jest to ok. 200 przypadków. Mieszkańcy bardzo różnie reagują na dziki. Jedni robią sobie z nimi zdjęcia, dokarmiają, głaszczą, a inni dzwonią do nas nawet w momencie, gdy mijają gdzieś w oddali dzika samochodem – powiedział rzecznik.
Okazuje się również, że przyjeżdżając na miejsce, funkcjonariusze straży miejskiej nie są w stanie zrobić wiele.
- Zwykle staramy się po prostu przepędzić dziki na tereny leśne. Nie stosujemy przy tym żadnych specjalistycznych metod, przez co często jest to ciężkie do wykonania. Czasami wręcz niemożliwe. Jeżeli zwierzę znajduje się w pobliżu jakiejś ruchliwej drogi, to istnieje prawdopodobieństwo, że spłoszone wybiegnie na ulicę. Wtedy nie interweniujemy i mamy nadzieję, że dzik sam wróci do domu – dodał rzecznik.
Jak do tej pory nie przyjęto ani jednego zgłoszenia o tym, że dzik zaatakował człowieka. Zwierzęta jednak zapuszczają się w coraz bardziej odległe zakamarki miasta, a liczba interwencji straży miejskiej rośnie.
Komentarze (21)
Dodaj swój komentarz