Napisała do nas czytelniczka, która zwróciła uwagę na temat grabienia liści w miastach. Jej zdaniem odbywa się to zbyt często kosztem środowiska.
– Czy moglibyście Państwo zainteresować olsztyńskie urzędy lub spółdzielnie odnośnie odstąpienia od grabienia liści jesienią, przynajmniej w miejscach, gdzie nie jest to konieczne? W ostatnich latach w Olsztynie niemal codziennie grabione są pojedyncze liście co wydaje się przesadą. Nie mam na myśli chodników oczywiście, lecz same trawniki, zarówno w parkach jak i wśród bloków. Czy trawniki wymagają aż takiej sterylności? – zapytała czytelniczka.
Przesłała nam także link do artykułu, który ukazał się w „Rzeczpospolitej”, a traktuje o tym, że miasta coraz częściej przychylają się do apeli ekologów o niegrabienie liści.
O tym, że pozorna estetyka zagrabionych terenów nie jest korzystna dla przyrody, ekolodzy mówią od dawna. Eksperci podkreślają, że pozostawianie liści na ziemi pomaga przetrwać drobnym ssakom, takim jak jeże czy wiewiórki. Pozwalają również zapobiegać nadmiernemu odparowaniu wody. Dodatkowo tworzą ściółkę, stanowią osłonę dla roślin i ostoję dla szeregu organizmów glebowych. Miasto natomiast może zaoszczędzić na pielęgnacji miejskiej zieleni, pomoc środowisku zwraca się zatem w sensie ekonomicznym.
– możemy przeczytać w tekście Aleksandry Beldowicz.
Autorka wyjaśnia, że już kilka lat temu z grabienia liści zrezygnowały Legionowo, Wrocław, Białystok, Szczecin, Kielce czy Rzeszów. Ostatnio także władze Gdańska i Sopotu zrezygnowały z jesiennych porządków w parkach.
Z uwagi na przebywanie owadów, płazów, gadów, niewielkich ptaków i gryzoni nie usuwamy zalegających jesienią liści w kilku miejscach w Sopocie.
– możemy przeczytać na stronie miasta.
Z kolei inny pogląd na tą sprawę mają władze Gdyni czy Poznania.
Jak wygląda sytuacja w Olsztynie? Zwróciliśmy się w tej sprawie do Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu.
– Grabienie liści jesienią na miejskich trawnikach przeprowadzane jest jednokrotnie, w listopadzie. Zatem część liści zostaje na zimę i zostają wygrabione wiosną. Wyjątkiem są skupiny rabat, gdzie liście zawsze zostawiamy na zimę i wygrabiamy dopiero wiosną – powiedział w rozmowie z nami Michał Koronowski, rzecznik prasowy ZDZiT-u.
Zadaliśmy podobne pytanie, dwóm spółdzielniom. Jerzy Okulicz, prezes Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej napisał, że liście na terenie spółdzielni grabione są raz w roku.
Trochę inaczej wygląda sytuacja w Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaroty”. Prace związane z utrzymaniem porządku na osiedlach zostały powierzone zewnętrznym firmom.
– W zawartych umowa nie została określona „krotność” sprzątania liści. Zgodnie z oczekiwaniem mieszkańców spadające liście nie powinny zalegać na chodnikach i trawnikach – przyznał Piotr Wałecki, wiceprezes zarządu ds. eksploatacji.
Jak podkreślił Sławomir Machnik, wiceprezes zarządu ds. inwestycji i remontów, liście są usuwane z terenu poszczególnych osiedli w zależności od potrzeb i intensywności ich opadania.
– Warto zaznaczyć, że zalegające i gnijące liście są mało estetyczne i stanowią dodatkowe zagrożenie poślizgu na nawierzchni chodnika. Ponadto, usuwanie liści w fazie rozkładu wpływa na zwiększenie pracochłonności ich uprzątnięcia, wobec czego powinno być wykonane przed rozpoczęciem okresu zimowego – dodał Machnik.
Komentarze (30)
Dodaj swój komentarz