Zacznijmy od podsumowania pierwszej rundy. Sześć meczów, sześć zwycięstw i komplet punktów. Lepiej być nie mogło...
Bardzo nas cieszy, że ta część rozgrywek zakończyła się bez straty jakichkolwiek punktów. Naszym celem było to, aby dziewczęta się ograły przed cięższą rundą rewanżową. Wtedy będziemy walczyć o awans do drugiej ligi. Dzięki takiej postawie, jesteśmy w komfortowej sytuacji.
Atomówki Korsze zajmują w tabeli pozycję numer dwa, a Wy zdołaliście wygrać z nimi na inaugurację sezonu aż 7-1! To siła Waszej drużyny, czy reszta odstaje poziomem?
W naszym zespole grają dziewczęta z całego województwa. Mamy szeroki zespół i możliwość wyboru. Inne drużyny nie mogą sobie pozwolić na roszady. Liga się rozwija, to dopiero drugi rok. Wszystko idzie jednak w dobrym kierunku. Moim zdaniem nasz region będzie w przyszłości jednym z silniejszych w Polsce.
Odbiegając od tematu rozgrywek. Dlaczego utarło się w świadomości ludzi to, że piłka nożna przeznaczona jest tylko dla mężczyzn? Panie z powodzeniem rywalizują chociażby grając w siatkówkę czy koszykówkę...
W innych krajach już powoli się to zmienia. Dużo dały ostatnio Mistrzostwa Europy Kobiet rozgrywane w Niemczech. Eurosport przeprowadził obszerną relację. U nas niestety nie propaguje się piłki kobiecej. Nie ma klubów, które prowadziłyby zajęcia i dlatego przyjął się taki stereotyp.
Skoro tak, to stawiał sobie Pan pewnie pytanie, czy ma to wszystko sens...
Pewnie, że tak! Jednak stwierdziliśmy razem z najbliższymi współpracownikami, że może się udać! Przede wszystkim dlatego, że w Olsztynie działa wiele sekcji piłkarskich, a my chcieliśmy dać szansę wszystkim. Czemu w "nogę" mają grać tylko chłopcy?
Zgadzam się! Tym bardziej, że na pierwszym treningu przed sezonem pojawiło się mnóstwo chętnych. Był Pan zaskoczony?
Do tej pory jestem zaskoczony! (śmiech) Zjawiły się u nas dokładnie 63 dziewczyny. Jedna z nich przyjechała prosto z Sosnowca! Pamiętam to do dziś. Było pół godziny przed rozpoczęciem. Jedna szatnia mało...druga, trzecia i rozpoczęła się panika (śmiech). Tamte zajęcia prowadziliśmy w sześciu!
W sześciu? W sumie nie ma co się dziwić! Do dziś pamiętam, że z dziewczętami był kłopot na wf-ach (śmiech). Udaje się Panu zmobilizować je do ciężkiej pracy?
Na początku nie było łatwo (śmiech). Pozwalaliśmy przyjść na zajęcia każdej zainteresowanej. Jedne bardziej się przykładały, drugie mniej, ale to normalne. Teraz mamy wyselekcjonowane grupy osób. Dziewczęta trenują bardzo ciężko, są zaangażowane i świadome tego, co mogą osiągnąć. Praca z kobietami jest zupełnie inna niż z facetami. Dziewczęta mają swoje humory, nie można na nie krzyknąć, powiedzieć kilku mocnych słów tak jak do mężczyzn.
I mimo to nie traci Pan cierpliwości ? Ja bym stracił (śmiech)...
Cierpliwości mi brakowało jak zaczynałem. Wiadomo, a to spóźnienia, a to inne problemy jak to u kobiet. Teraz jest bardzo dobrze. Zżyliśmy się wszyscy ze sobą. To miłe kiedy słyszy się od swoich podopiecznych, że Cię cenią.
Przyglądałem się Waszym treningom, dziewczętom i stwierdziłem, że to dla nich coś więcej niż tylko wspólna gra w piłkę...
To jest właśnie jedna z najważniejszych rzeczy, która motywuje mnie do pracy. Nie każdą osobę stać na to, aby trenować w szkółce piłkarskiej. My dajemy taką szansę bo nie pobieramy żadnych opłat. Dziewczęta nie tylko grają ze sobą w piłkę. Tu powstały nowe znajomości i przyjaźnie. Wiem, że spotykają się ze sobą poza boiskiem. Jeśli tylko mamy czas, przychodzimy razem np. na mecze OKS-u 1945. Cieszy mnie bardzo jak widzę uśmiech na ich twarzach.
Wspomina Pan, że celem jest awans do drugiej ligi. Jak zwykle wszystko wiąże się z finansami. Jak "tu" ma się ta sprawa?
Nie będę ukrywał, łatwo nie jest. Na szczęście pomaga nam miasto, z którym udało się dojść do porozumienia. Oprócz tego jest szereg większych i mniejszych firm, które nas wspierają. Jesteśmy wdzięczni nawet wtedy, kiedy współpracujemy z kimś na zasadzie barteru.
Jednym słowem, każdy grosz się liczy...
Dokładnie. Czasem uda nam się podpisać z kimś umowę na sumę dajmy na to 500 zł. Jak się o tym mówi, to ludzie wybuchają śmiechem. Nie rozumieją, że taka kwota to dla nas dużo. Czasem lepiej jest mieć kilkunastu partnerów, którzy dadzą mniej, niż jednego od którego będziemy uzależnieni.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów nie tylko tych sportowych.
* Wszystkich/e (szczególnie Panie), których zaciekawiła kobieca sekcja Stomilu Olsztyn, zachęcamy do odwiedzenia internetowej strony klubu, która dostępna jest pod adresem: http://stomilolsztyn.futbolowo.pl
Rozmawiał: Tomasz Grabowski
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz