Miałem nadzieję, że nowa kadencja pozwoli nam na lepsze procedowanie zgłaszanych projektów ustaw, lepszą nad nimi pracę, umożliwi prowadzenie merytorycznych debat, będzie prowadziła do tego, że prawo stanowione przez Sejm finalnie stanie się jasne, precyzyjne, czytelne.
"Po trupach do celu"
Tak się jednak nie dzieje. Ostatnie posiedzenie Sejmu było pokazem buty i arogancji PiS-u, który uznał, że przeprowadzi proces uzależniania sędziów, wymiaru sprawiedliwości od polityków. A był to podstawowy cel poselskiego przedłożenia, które zostało w ciągu dwóch dni przeprocedowane, jeżeli można w ogóle o tym tak mówić, zostało przez PiS tak naprawdę przepchnięte. Stało się to w formule, w której kłamstwo goniło kłamstwo i w myśl zasady "po trupach do celu". To wszystko odbyło się bez debaty, bez możliwości zadawania pytań i to zarówno na posiedzeniu plenarnym, jak i odpowiedniej komisji. Zadawane przez nas pytania, pozostawały bez odpowiedzi.
Przypomnę, że zanim jakikolwiek projekt ustawy trafi do Sejmu, to rzad, odpowiedni minister, powinien przygotować założenia takiego dokumentu, w których wskaże, co i jak chce osiągnąć. Takie założenia powinny następnie zostać poddane konsultacjom społecznym, a także uzgodnieniom międzyresortowym, Kolejnym krokiem jest przyjęcie ich przez Radę Ministrów. To przepustka do prac nad projektem ustawy. Taki projekt trafia znów do konsultacji społecznych, uzgodnień międzyresortowych. Jeśli mamy do czynienia z przepisami dotyczącymi prawa, kodeksów, czy projektami, które dotycząc fundamentów funkcjonowania państwa, to w takim przypadku minister sprawiedliwości powinien taki dokument skonsultować z rządową Radą Legislacyjną, z odpowiednimi komisjami kodyfikacyjnymi funkcjonującymi przy tym resorcie. Po takiej obróbce projekt powinien trafić na posiedzenie Rady Ministrów i dopiero stamtąd do Sejmu. W Sejmie mamy I czytanie, po czym projekt przekazywany jest do merytorycznych komisji. Te w ramach I czytania procedują projekt, wsłuchują się też w głosy strony społecznej, proponują zmiany i poprawki. I tak obrobiony dokumemt wraca do Sejmu na II czytanie.
W jego ramach, grupy posłów, a także kluby parlamentarne, mają prawo do składania poprawek. Dokument ten trafia znowu na posiedzenie komisji, gdzie rozpatrywane są zgłoszone poprawki po czym taki projekt trafia na III czytanie do Sejmu i wtedy posłowie na posiedzeniu plenarnym poddają go pod głosowanie. Cały process zajmuje często kilka miesięcy. To daje szansę, że w ten sposób stanowione prawo będzie, tak jak zaznaczałem na wstępie, czytelne, zrozumiałe i co jest ważne akceptowane społecznie. Jak widzieliśmy w trakcie ostatniego posiedzenia Sejmu te reguły dobrego stanowienia prawa PiS łamie. I robi to na dodatek w dziedzinie fundamentalnej, bo mówimy przecież o funkcjonowaniu sądów powszechnych i uzależnianiu tychże sądów od polityków.
Warto pamiętać jeszcze o tym, że po wyjściu z Sejmu taki projekt trafia do Senatu. Do tej pory wracał on do Sejmu praktycznie następnego dnia. Teraz tak nie będzie. Takie praktyki się skończyły. Senat będzie drobiazgowo analizował każdy z projektów. Mam nadzieję, że merytoryczne uwagi spotkają się przynajmniej z jakąś refleksją, jeżeli chodzi o rządzących, mówię tu oczywiście o PiS-ie.
Notariusz podpisze jeszcze szybciej, przepraszam wszystkich natariuszy!
Kolejnym elementem w procesie legislacyjnym, jest Prezydent RP, który po wyjściu z Sejmu projektu ustawy ma 21 dni na jej przeanalizowanie i decyzję związaną z jej podpisaniem. Notariusz, którego PiS łatwo znajdzie, może podpisać szybciej, tyle że po raz kolejny może to być ze szkodą dla tej głębszej refleksji i dla jakości stanowionego prawa.
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu, mieliśmy szereg innych rozwiązań, które procedowane były w bardzo podobnej, skróconej formule. Np. Ustawa podnoszca stawki akcyzy, czy teżustawa związana z Funduszem Solidarnościowym. Akcyza ma wyjsc w życie od 1 stycznia 2020 roku, Prezydent nie musi jej podpisać, ma 21 dni na decyzję, do jej zastosowania przedsiębiorcy potrzebuj troche czasu, ktoś tu chyba zwariował. Kolejna ustawa to z kolei zamach na fundusz solidrnościowy dedykowany niepełnosprawnym, zamach na znajdujące się na nim środki, obejście prawa, w tym przypadku ustawy o finansach publicznych. Dziś PiS ze wsteczną datą próbuje obejść tak prawo, by niektóre wydatki nie musiały być ujmowane w wydatkach budżetowych. To są takie sztuczki, po których budżet może wyglądać trochę lepiej, ale tak naprawdę pogłębiamy zadłużenie się i pogarszamy stan polskich finansów publicznych. To jest niestety formuła, którą PiS przyjął, jeżeli chodzi o przyszłoroczny budżet. W efekcie PiS przesunie sporo wydatków poza sferę budżetową. To jednak tylko pudrowanie!
Janusz Cichoń
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz