Nie wchodząc w meritum zagadnienia czyli pedofilii w kościele katolickim warto pochylić się nad samą istotą reakcji proboszcza. Wszak złożył on doniesienie nie w proteście przeciw samej akcji tylko oskarżył organizatorów o naruszenie własności kościelnej, poprzez powieszenie na płocie rzeczonych bucików. Na podobnej zasadzie w okresie komunizmu opozycjonistów rozrzucających ulotki z treściami antyrządowymi oskarżano o… zanieczyszczenie ulic danego miasta.
Nota bene reakcja hierarchów kościelnych na wszelkie sugestie odnośnie pedofilii w kościele jest też taka dwuznaczna. Padają oskarżenia o bezprecedensowych atakach na kościół, pojawiają się wyliczenia, że przecież pedofile to nie tylko domena kościoła. I jakby w takim przypadku ginie sprawa podstawowa: oskarżenia wiernych dotyczą nie tyle samej pedofilii jako takiej, ale raczej faktów zorganizowanego ukrywania i minimalizowania zjawiska przez organy kościoła.
Oczywiście można zawsze sugerować, że organizatorzy akcji antykościelnej mają do ugrania jakieś własne interesy. Szczególnie w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Tyle, że konia z rzędem temu, kto wskaże właściwy moment na rozpoczynanie takiej kampanii. Zawsze będą jakieś, mniej czy bardziej wydumane, przeszkody. Sytuacja by była o wiele jaśniejsza gdyby hierarchowie kościelni stwierdzili, że ukrywanie przypadków pedofilii w ich gronie było rzeczą bardzo złą, a winni takiego procederu (tak pedofilii jak i ukrywania konkretnych faktów) powinni zostać osądzeni przez niezawisłe sądy powszechne.
Komentarze (21)
Dodaj swój komentarz