Kierowcy z całego regionu, parkując na podwórkach, nie płacą tak jak na ulicy, bo to tereny wspólnot, a nie dróg. Mieszkańcy tych miejsc tracą więc podwójnie, nie mają z tych parkingów żadnych pieniędzy, a po siedemnastej, kiedy te wszystkie samochody opuszczą w końcu Śródmieście i rozjadą się do bliższych czy dalszych podmiejskich osiedli, mieszkańcy zostają ze swoimi rozjechanymi, błotnymi podwórkami. Z którymi nie wiadomo co zrobić.
Mieszkańcy Śródmieścia zdecydowanie bardziej nieśmiało korzystają z przestrzeni wspólnej niż na przykład mieszkańcy Jarot, bo ta przestrzeń w godzinach pracy po prostu nie jest ich. Na osiedlach bloków podwórko należy do mieszkańców, robią tam sobie place zabaw, chodzą z psami, mają zieleń, ostatnio robią nawet siłownie.
A w Śródmieściu podwórka to mikroparkingi w sumie dla obcych ludzi.
A wcale nie musi tak być. Mieszkańcy mają prawo do swoich podwórek jako maleńkich azylów zieleni, bezpiecznej przestrzeni dla dzieci. Wystarczy, aby dosłownie kilka osób zorganizowało się i stwierdziło, że chce uporządkować sytuację na swoim podwórku, a pieniądze na taką realizacje są właśnie do wzięcia z urzędu miasta.
Od trzech lat w Śródmieściu działa program Podwórka z Natury, który co roku wspiera trzy podwórka i ich mieszkańców w stworzeniu projektu, a następnie zainwestowaniu kwoty ok. 20 000 zł w nasadzenia, elementy małej architektury. Nie jest to duża kwota, ale też nie chodzi o wielkie inwestycje, a przede wszystkim spotkanie sąsiadów i uzgodnienie z projektantami i urzędnikami z miasta planu tego podwórka. I próbie pogodzenia interesów parkingowych z przestrzenią zieloną.
W tegorocznej edycji programu, jedno z podwórek na Zatorzu, przy samym targu, zdecydowało się na zamknięcie terenu dla samochodów i stworzenie pokaźnego parku. Mieszkańcy mają prawo do abonamentów na parkowanie na ulicach za symboliczne 50 zł rocznie, więc dla zameldowanych w Śródmieściu parkowanie w strefie nie jest żadnym problemem. A ograniczenie wjazdu dla obcych samochodów, może okazać się odkryciem swojej przestrzeni na nowo.
Ten malutki, jak na skalę miejskich inwestycji program zrewitalizował już 9 podwórek (lub części podwórek), w trakcie programu architekci krajobrazu, urzędnicy którzy pomagają rozwiązywać sprawy formalno-organizacyjne, pracują z grupami mieszkańców danego podwórka, wypracowując projekt. Następnie jesienią mieszkańcy realizują nasadzenia, montują ławki i wszystko to, co udało się uzgodnić i ująć w budżecie projektu.
Przy okazji poznając się i odtwarzając sąsiedzkie więzi.
W tym roku nabór do programu, który polega na wypełnieniu prostego wniosku, trwa tylko do 20 grudnia do godz. 15.30. Dostępny jest tutaj: https://www.olsztyn.eu/gospodarka/rewitalizacja/podworka-z-natury.html.
Wystarczą trzy osoby w grupie inicjatywnej, a potem w ramach projektu miasto i organizacja pozarządowa zajmująca się projektem, będzie wciągać do rozmowy innych mieszkańców. Do wzięcia będzie po 20 000 zł na jedno podwórko. Nabór trwa tylko do 20 grudnia.
Dzięki udziałowi w tym projekcie można uporządkować sytuację z niechcianymi samochodami i poprawić jakość przestrzeni na swoim podwórku.
Marcelina Mikułowska,
artystka, animatorka miejska, projektant przestrzeni publicznych, była Asystentka PMO ds. estetyzacji miasta, od 6 lat działa w Jezioranach, gdzie zajmuje się tematyką rewitalizacji prowincji Warmii i Mazur
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz