W Polsce, wielki jak na nasze warunki, futbol robi się jak w Poznaniu czy Warszawie, gdzie podstawą jest marketingowea siła konkretnej marki to znaczy Lecha czy Legii i w pewnej za nimi odległości Widzewa czy nawet ŁKS-u.
Drugim modelem jest ten uprawiany onegdaj w Wiśle Kraków, Amice Wronki, Dyskobolii Grodzisk Wlkp., Polonii Warszawa (czasów Józefa Wojciechowskiego) czy obecnie w Cracovii i nawet (przy zachowaniu pewnych proporcji) w Termalice. Czyli wielki (jak na nasze warunki) biznes, zakochany w piłce właściciel, który ma kaprys wydawać miliony na swoja drużynę. W Stomilu wybrali trzecią drogę – właściciel z biznesu, ale wspomagany hojnie przez samorząd. Nie jest to w polskim futbolu wyjątek. Podobnie działają we m.in. Wrocławiu (Śląsk), Zabrzu (Górnik), Kielcach (Korona) i Białymstoku (Jagiellonia). Gdy w takim klubie znajdzie się dobry menedżer to sytucja może wyglądać jak w Białymstoku. Gdy jakiś klub nie ma szczęścia do menedżera (Kielce) to cała zabawa kończy się wielką klapą. Na dodatek chwilowi właściciele (współwłaściciele?!) takich klubów ustanawiają prezesom, dyrektorom czy też trenerom gigantyczne pensje, bo i tak wiedzą, że w przypadku porzucenia przez nich drużyny, przejmie cały kram samorząd, przymuszany do tego przez kibiców.
* * *
Czytaj również:
[OPINIE] Dlaczego akcja Stomilu Olsztyn #NajlepszePrzedNami się nie udała?
Piłkarze Stomilu zagrali słabo, ale po meczu pokazali wielką klasę
* * *
Wszędzie bowiem w klubach tego rodzaju słabym punktem jest oczekiwanie na finanse od samorządu. Raz są większe, częściej mniejsze. Kluby więc ciągle balansują na krawędzi. Tu należałoby przywołać najnowszą historię Śląska Wrocław. Niby ambicje wielkie, ale możliwości takie sobie. Wieczne długi, wieczne monity do władz miejskich o kolejne granty.
Cóż więc robić w przypadku naszego Stomilu? Oczekiwanie na zakochanego biznesmena z lokalnego rynku niewiele da. Takowego (z możliwościami finansowania drużyny na poziomie ekstraklasy) po prostu w regionie nie ma! Na siłę marki też trudno liczyć. Bo jednak Stomil to nie to samo co Legia, Lech czy nawet Widzew lub Górnik Zabrze. Olsztyński samorząd ma także dużo mniejszy budżet niźli choćby Wrocław czy nawet Białystok. Pozostaje więc chyba tylko zupełnie inna droga: regionalny klub, stawiający przede wszystkim na lokalne talenty, z maksymalnie rozwiniętym systemem szkolenia futbolowej młodzieży. Bez ambicji awansów (i utrzymania!) za wszelką cenę! Co nie znaczy, że należy w takim przypadku wyzbyć się marzeń o ekstraklasie. Przecież szkolenie zawsze może dać taki wysyp talentów, że albo Stomil awansuje w sposób naturalny, albo też sprzeda te swoje talenty za godziwe pieniadze. Tylko co na taki model powiedzieliby kibice? Zapraszamy do dyskusji!
Krzysztof Szczepanik
Komentarze (38)
Dodaj swój komentarz