Choć stosunki polityczne Polski z Rosją są napięte, ale nie dotyczy to turystów. A więc jedziemy do obwodu przez Grzechotki. Po drodze zwiedzamy Kaliningrad dokąd z Olsztyna jest niecałe 200 kilometrów. Tu warto obejrzeć muzeum bursztynu, a także ekspozycję, plastycznie, przedstawiającą szturm miasta, jaki miał miejsce w roku 1945. Z dzieckiem warto zajść także do ZOO. Nad samą zaś Pregołą, przy głównym moście nad rzeką, widzimy, po prawej stronie, katedrę z grobem Kanta wraz z odnowionym kwartałem na wzór gdańskiej starówki oraz po lewej kompleks krytych basenów, gdzie również warto zajść.
Tuż obok basenów ciekawe muzeum pływające – statek podwodny pokazujący wyposażenie jak i warunki życia w nim, marynarzy. Samo miasto może nie jest zbyt interesujące, ale niewątpliwie dla nas to całkiem przyjemna egzotyka. Tym bardziej, że znają tutaj siłę naszych pieniędzy, a ceny w restauracjach, dzięki ostatniemu spadkowi wartości rubla, są niższe niż w Polsce. Gdyby ktoś chciał przenocować, to polecam hotel „Kaliningrad”, w samym centrum miasta. Cena za dwójkę z łazienką w granicach 200 PLN. Jeszcze taniej wyjdzie pewnie zarezerwowanie mieszkania.
Samo miasto, wbrew obiegowym opiniom, jest bezpieczne. Napady na przechodniów na pewno nie zdarzają się tu częściej niż w Olsztynie. Należy natomiast uważać na policjantów. Ci zawsze znajdą powód do zatrzymania naszego samochodu. W tle zawsze jest próba wyłudzenia bakszyszu. Sposobem na to jest, albo... płacenie, albo też próba wytłumaczenia, że jest się niewinnym. Tym mamy większe szanse, im lepiej mówimy po rosyjsku.
W odległości około 30 kilometrów, od Kaliningradu znajdują się dwa nadmorskie kurorty. Dojazd do obydwu piękną, czteropasmową, drogą. Zdecydowanie korzystniejsze wrażenie wywiera Swietłogorsk. Dobra baza hotelowa i sympatyczny wygląd samego miasteczka. Na plażę zaś możemy zjechać malowniczą kolejką linową. Ceny bardzo podobne do tych w Krynicy Morskiej. Nieco taniej jest w Zielonogradsku. To miasto jednak, choć dysponuje wspaniałą plażą, nadal sprawia wrażenie jakby czas się tu zatrzymał w latach osiemdziesiątych. Tak wiele tam zaniedbanych domów i nieczynnych sklepów. Choć widać też i wiele nowych apartamentowców. Szczególnie na obrzeżach miasta.
Na północ, od Zielonogradska, mamy Mierzeję Kurońską. Część rosyjska jest mało efektowna, a kilka hoteli oferuje swoje usługi, za cenę zbyt odbiegającą od ich klasy. Należy więc przez Mierzeję tylko przejechać, nie zapominając wcześniej zatankować benzynę, w stacji benzynowej przed granicą z Litwą.
Tuż za granicą warto zjechać, z głównej drogi, do Nidy. To prawdziwa perełka. Do obejrzenia bardzo ładna architektura jak i efektowna, nadmorska, wydma, największa tego rodzaju w Europie.
Dalej należy zatrzymać się w Juodkrante. Koniecznie trzeba tu obejrzeć muzeum, pod otwartym niebem: ekspozycja rzeźb drewnianych, prezentujących wyobrażenie litewskich artystów o diabłach i innych temu podobnych stworach.
U nasady Mierzei Kurońskiej warto poświęcić godzinę na obejrzenie jak mądrymi stworami są delfiny z tutejszego delfinarium. Potem promem (za bilet płacić nie trzeba, kasy są, bowiem tylko od strony miasta) przepływamy do Kłajpedy. Uwadze turysty polecamy uroczą, choć niewielką, Starówkę z rynkiem gdzie z jednego z tutejszych balkonów Adolf Hitler objawił mieszkańcom w marcu 1939, ze miasto zostało anektowane przez Rzeszę. Dwadzieścia kilometrów od Kłajpedy leży Połąga, po litewsku Palanga - letnia stolica kraju. Godny obejrzenia jest przede wszystkim piękny pałac Tyszkiewiczów, wraz z otaczającym go parkiem. Wieczorem koniecznie trzeba się wybrać na przechadzkę, po reprezentacyjnej ulicy Basanaviciusa. To centrum rozrywki, gdzie można zjeść, wypić i nieźle się zabawić, za wcale nie wygórowane pieniądze. U nasady alei jest piękne molo.
Z Połągi jedziemy wygodną autostradą w kierunku na Kowno. Do zwiedzenia jest tu urokliwa starówka oraz reprezentacyjny deptak Laisves – czyli ulica Wolności. Od Kowna do Wilna droga nadal jest czteropasmowa, ale już nie jako autostrada. Noga więc z gazu i nie przekraczamy 100 km/h. Jakieś 60 kilometrów od Wilna, na częstotliwości 103.8, usłyszymy język polski. To widomy znak, że znajdujemy się w strefie wpływów radia „Znad Wilii”.
Wilna zaś przedstawiać nie trzeba. Wszak to jedna z przedwojennych, kulturalnych, stolic naszego kraju. Bez trudności porozumiewamy się tu po polsku. W samym mieście należy zobaczyć Stare Miasto, z Ostrą Bramą, przejść się po reprezentacyjnej ulicy Gedymina (przed wojną Mickiewicza) i odwiedzić cmentarz na Rossie. To jedna z polskich, narodowych nekropolii. Warto także spojrzeć na miasto z wysoka, wjeżdżając na taras widokowy wieży telewizyjnej.
Niecałe dwadzieścia kilometrów od Wilna znajdują się urokliwe Troki, ze swoim wspaniałym zamkiem na wyspie. Nieco zaś ponad 100 kilometrów, od stolicy Litwy, są Druskienniki, ze słynnymi sanatoriami. Potem już tylko przejście graniczne w Lazdijaj (po polsku Łoździeje) i mamy raptem niecałe 300 kilometrów do Olsztyna.
* * *
Na zdjęciach oraz w naszej w galerii przedstawiamy migawki z Kaliningradu, który z całą pewnością warto odwiedzić.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz