Dziś wszystko jest walentynkowe, nawet poranne zakupy w osiedlowym sklepie są walentynkowe, bo na pierwszej stronie gazety – szczęśliwa para, która uprawia emocjonalny ekshibicjonizm opowiadając historię swojego związku – wzlotów i upadków – zapewne koloryzując co nieco – żeby lepiej się sprzedało. Obok stojaka z prasą – lizaki w kształcie serca z samymi słodkimi wyznaniami. Nie brakuje też pluszowych serduszek, karteczek i innych gadżetów.
Walentynki to z pewnością doskonały dzień dla producentów tego rodzaju bibelotów, najdziwniejsze jest to, że rokrocznie my – klienci się na to łapiemy. Bo choć coraz liczniej nie uznajemy Walentynek, to bibeloty stworzone specjalnie na tę okazję sprzedają się coraz lepiej. Jak wskazują statystyki 2/3 Polaków kupi dziś walentynkowy prezent i wyda na niego średnio 150-200 złotych.
Dziś wyjście do kawiarni, czy kina również nie będzie należeć do najprzyjemniejszych, bo mimo że tak właśnie można by świętować walentynki – po prostu znaleźć dłuższą chwilę dla swojej drugiej połówki – to liczba zakochanych par w tego typu miejscach sprawia, że możemy poczuć się jak na masowym spędzie – gdzie wszystkim przykazano grać tę samą rolę.
Nawet liczba wyświetleń stron, które oferują gotowe - romantyczne wierszyki dedykowane zakochanym, które można wysłać swojej ''walentynce'' sms-em - niepokojąco wzrasta. Wątpliwa przyjemność otrzymać wyznanie miłosne w formie słabej ''częstochowy'', którą otrzymało kilka tysięcy osób.
Walentynki to komercja. Niech mnie ktoś przekona, że tak nie jest!
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz