Stomil Olsztyn historyczny awans do ówczesnej I ligi (aktualnie Ekstraklasa) wywalczył dokładnie 1 czerwca 1994 roku. Olsztynianie zremisowali bezbramkowo na wyjeździe z Petrochemią Płock, a prawdziwa euforia w Olsztynie wybuchła kolejkę później, kiedy to podopieczni Bogusława Kaczmarka rozgromili u siebie 5:0 Włókniarza Pabianice. Stomil ostatecznie wygrał rozgrywki II ligi z pierwszego miejsca i z przytupem awansował na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce.
Jednym z głównym autorów tego sukcesu piłkarskiego w Olsztynie był szkoleniowiec Bogusław Kaczmarek. To właśnie popularny "Bobo" podczas poprzedniej edycji Memoriału Andrzeja Biedrzyckiego (aktualna edycja odbędzie się 22 czerwca 2024 r. w Biskupcu) zaproponował zorganizowania takiego meczu w 30-lecie awansu Stomilu do Ekstraklasy. Piłkarze z lat 90-tych wzięli swoje sprawy w swoje ręce i wzięli się do organizacji tego wydarzenia.
- Niestety nasze spotkanie zbiegło się ze spadkiem Stomilu Olsztyn do III ligi, a tak naprawdę do IV ligi - mówi Bogusław Kaczmarek. - To może być punkt zwrotny. Zmieniła się władza w Olsztynie, nowy prezydent Szewczyk wydaje się być otwarty na sport. Pieniądze to jednak nie wszystko. W mojej drużynie jak tutaj pracowałem była też pasja czy inspiracja środowiska.
Piłkarzom starczyło sił na rozegranie meczu, który trwał łącznie pięćdziesiąt minut. Bogusław Kaczmarek, Zbigniew Kieżun oraz Zbigniew Wodniak podzielili piłkarzy na dwa zespoły. W żółtych trykotach zagrali piłkarze, którzy głównie wywalczyli awans do Ekstraklasy, a w "biało-niebieskich" barwach można było zobaczyć pozostałych zaproszonych piłkarzy.
Wynik meczu otworzył Cezary Kucharski, który w Stomilu grał w sezonie 1999/2000. - Dobrze mi się grało, strzeliłem dwie bramki, asystowałem - mówił po meczu popularny "Kucharz". - Odżyły emocje i to dawało mi sporo energii. Koledzy, trenerzy, kibice, otoczenie, to wszystko sprawiło, że było to dla mnie miłe przeżycie. Wynik był najmniej ważny, fajnie było się spotkać, pobiegać i powspominać.
Ozdobą tego meczu było trafienie z rzutu wolnego Adama Zejera, który na to spotkanie przyjechał specjalnie z Niemiec, gdzie aktualnie pracuje. - Uderzyłem w kierunku bramki i wpadło, ale bałem się tego muru - mówił po meczu Zejer. - Dlatego nawinąłem Piotrusia (Skiba - red.), mam nadzieję, że to był oczywisty gol, że nic nie pomógł. Był wysoki mur, nie mogłem strzelać nad, tylko zawinąć. Jestem szczęśliwy, bo to jest moja ostatnia bramka na tym stadionie. Jestem wychowankiem tego klubu i zawsze będę tutaj wracał.
Dwa gole w tym spotkaniu strzelił Rafał Kaczmarczyk, który trafił do Stomilu z Lechii Gdańsk wiosną 1995 roku. - To była czysta przyjemność tutaj powrócić po tylu latach - mówi Kaczmarczyk. - Miałem sporo fajnych spotkań na tym stadionie, ale najbardziej pamiętam swój debiut na najwyższym szczeblu rozgrywek. Byłem świeżo po wypadku i czekałem długo, żeby zadebiutować w Stomilu. Zagrałem przeciwko Sokołowi Pniewy i wygraliśmy to spotkanie 4:0.
"Biało-niebiescy" - "Żółci" 6:3 (2:0)
1:0 - Kucharski 4'
2:0 - Klimek 22'
2:1 - Kaczmarczyk 35'
3:1 - Leo Mierzejewski 37'
4:1 - Kuś 38'
5:1 - Biedrzycki 43'
5:2 - Kaczmarczyk 43'
5:3 - Zejer 47'
6:3 - Kucharski 50'
"Biało-niebiescy": Piotr Skiba, Zbigniew Małkowski - Janusz Bucholc, Wiktor Biedrzycki, Michał Żewłakow, Daniel Dyluś, Cezary Kucharski, Adrian Mierzejewski, Leo Mierzejewski, Arkadiusz Klimek, Marcin Kuś, Dariusz Rzońca, Piotr Krztoń, Marian Mierzejewski, Tomasz Radziwon.
"Żółci": Paweł Charbicki, Jarosław Talik, Rafał Kaczor - Bartosz Jurkowski, Andrzej Jankowski, Czesław Żukowski, Dariusz Jackiewicz, Rafał Kaczmarczyk, Tomasz Sokołowski, Janusz Prucheński, Adam Zejer, Cezary Baca, Sylwester Czereszewski, Sławomir Opaliński, Waldemar Ząbecki, Bogdan Michalewski, Piotr Zajączkowski, Paweł Głowacki
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz