Prezydent powiedział: - Chciałbym złożyć wszystkim olsztynianom życzenia przede wszystkim zdrowia w nowym roku. Bo sam, jako ozdrowieniec „covidovy” wiem jak wielka to obecnie wartość. Mam nadzieję, że po pokonaniu pandemii rychło wrócimy do normalności i do normalnych spotkań, a nie tylko za pośrednictwem urządzeń elektronicznych (nasz wywiad odbywał się też za pośrednictwem łącz internetowych – red.). Choć korzystanie z tych łącz to też jakieś nowe doświadczenie.
- Panie prezydencie miasto ma w roku 2021 rekordowy budżet – ponad 1.6 miliarda złotych w pozycji wydatki. To wielkie osiągnięcie. Co jednak powoduje, że mimo tego rekordu, trzeba dokonywać cięć.
- To co się wydarzyło w ubiegłym roku, w związku z pandemią, ma negatywny wpływ na gospodarkę miejską. Bo przecież finansowanie samorządu to w dużej części partycypowanie w podatku dochodowym od osób fizycznych. Im mniej podatków spływało do kasy państwa, tym mniej środków dostawał także nasz samorząd, który jako miasto na prawach powiatu otrzymuje łącznie (jako gmina i powiat) nieco ponad 48% z ogólnej puli tychże podatków. Już w kwietniu ubiegłego roku do miejskiej kasy Olsztyna wpłynęło o kilkanaście milionów złotych mniej niźli w poprzednich miesiącach. Ta tendencja utrzymywała się przez kolejne miesiące. Czyli nasze wpływy były mniejsze tak w porównaniu z rokiem poprzednim, jak i w stosunku do prognozy ministerstwa finansów, która była wykonana w październiku 2019. Wedle tej prognozy nasze dochody podatkowe w roku 2020 miały być większe o 3 - 4%. Nasze dochody zmniejszało także zwolnienie z podatku dochodowego osób do 26 roku życia oraz powiększenie kwoty wolnej od podatku dochodowego dla osób fizycznych. Wyrwę w naszych finansach uczyniło także zmniejszenie stawki podatku dochodowego z 18 na 17%. W sumie prognozowane zmniejszenie wpływów do budżetu Olsztyna, tylko z tytułu zmniejszonych podatków to ponad 37 milionów złotych. Osobiście jestem oczywiście zwolennikiem zmniejszania obciążeń fiskalnych społeczeństwa, ale nie może się to odbywać kosztem finansowania samorządów. Tak to jest też zapisane w konstytucji. Niestety rząd tej argumentacji nie uznał.
Dlatego, we wrześniu ubiegłego roku konstruowaliśmy budżet miasta z wieloma niewiadomymi. Zaprezentowaliśmy projekt na sesji budżetowej. Ograniczenia wynikały przede wszystkim z nieprzewidywalnego wpływu na nasze dochody nowych unormowań podatkowych, jak i z niewiadomego, z powodu pandemii, stanu gospodarki krajowej, co odbija się także na naszych pieniądzach. Deficyt wynikający z tych uszczupleń wyliczyliśmy roboczo na 44 miliony złotych. Składały się na to niższe o 22 miliony wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych. Ponadto niższe mamy także wpływy z biletów komunikacji miejskiej. Pandemia spowodowała zmniejszenia ilości przejazdów, a także dodatkowo utrudniał sytuację wymóg maksimum 50%, a później nawet 30% zajmowanych miejsc w komunikacji miejskiej. Do tego doszły też zmniejszone wpływy z umów dzierżawy pomieszczeń użytkowych. Tym bardziej te kalkulacje są istotne, gdyż wiedzieliśmy o nadchodzących dużych wydatkach inwestycyjnych. Przede wszystkim jest to rozbudowa sieci tramwajowej oraz remont hali „Urania”. To w sumie prawie 350 milionów złotych do wydania tylko w tym roku. Co prawda, pieniądze te, powiększając budżet, wpłyną do nas w dużej części, jako dotacja unijna, ale przecież trzeba mieć środki finansowe na udział własny. Sama zaś umowa o rozbudowie sieci tramwajowej powinna być podpisana do końca marca. Podobny dokument, dotyczący remontu Uranii powinien być podpisany w maju. W związku z tą sytuacją finansową wszystkie komórki samorządu olsztyńskiego dostały zalecenie zmniejszenia swoich wydatków o 8%. Ominęło to tylko edukację, tam bowiem gros wydatków jest sztywno związana z zasadami prawnymi.
- Miasto się coraz bardziej zadłuża.
- Na koniec ubiegłego roku nasze zobowiązania wynosiły ponad 340 milionów złotych. Jednak z racji na opóźnienia inwestycyjne ostatecznie dług liczony w bilansie roku poprzedniego będzie mniejszy. Jaka to będzie ostatecznie kwota dowiemy się pod koniec lutego. Nie są to jednak kwoty groźne dla naszego budżetu. Wszystko jest pod kontrolą. Ponadto wszystkie kredyty były związane z naszymi oczywistymi potrzebami inwestycyjnymi i nic z tych pieniędzy nie poszło na bieżącą konsumpcję.
- Największym generatorem kosztów samorządowych jest oświata. To przecież ponad 530 milionów złotych w tegorocznym budżecie. Subwencja centralna na ten cel to tylko 303 miliony złotych. Gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych samorządy przejmowały oświatę działo się to wraz z przekazaniem 100% - owej subwencji przeznaczonej na sfinansowanie działalności szkół. Obecnie subwencja (w przypadku Olsztyna) to już nie więcej jak 59% wydatków, jakie nasze miasto ponosi na oświatę. Jak to się dzieje, że otrzymujecie coraz mniej (w ujęciu procentowym) pieniędzy na sfinansowanie działalności szkół. Czy nie ma możliwości prawnych do przymuszenia władz centralnych, aby te jednak bardziej dofinansowywały by oświatę?
- Ta różnica pomiędzy wielkością subwencji, a budżetem oświaty w Olsztynie powiększała się już od dawna. W obecnym budżecie to już ponad 200 milionów złotych. Bez dodatkowych pieniędzy z kasy miejskiej nasza oświata nie mogłaby funkcjonować. Podobna sytuacja jest zresztą prawie we wszystkich samorządach. W skali kraju różnica pomiędzy budżetami oświaty w samorządach, a subwencją wynosi już ponad 26 miliardów złotych. Tylko małe gminy, gdzie jest jedna, maksymalnie dwie szkoły pokrywają budżet oświatowy pieniędzmi z subwencji. Zlecane są nam coraz to nowe zadania w oświacie, a pieniądze za tym nie idą. Tak jest choćby z opieką psychologiczno – pedagogiczną. To ponad 10 milionów złotych rocznie. Rozbudowany jest także system socjalny nauczycieli, którego podstawą jest Karta Nauczyciela. Każdy pedagog dwa razy w ciągu swojej pracy może iść na pełnopłatny urlop dla poratowania zdrowia. Płaci za to samorząd. 5 milionów złotych rocznie! Nauczycieli przebywających na urlopach trzeba kimś zastąpić. A to są kolejne pieniądze. My tu nic nie możemy zmienić, bowiem należy to do prerogatyw parlamentarnych. Zaznaczam, że nie oznacza to, że jestem przeciwny takim rozwiązaniom. Tyle tylko, że jeśli ktoś (parlament) przyznaje takie świadczenia to dobrze by było, gdyby jeszcze przeznaczono na to specjalne pieniądze.
W naszych szkołach miejskich naukę pobiera ponad pięć tysięcy dzieci spoza Olsztyna. Dostajemy na te dzieci też subwencję. Ale to ciągle jest tylko te 59%. Resztę muszą dopłacić olsztynianie. Tym sposobem Olsztyn dofinansowuje okoliczne gminy. A powinien to czynić budżet państwa! Nie chcemy jednak tylko narzekać. Będziemy racjonalizować siatkę naszych placówek. Ale w taki sposób, by nie zaszkodzić jakości edukacji. Niebawem zorganizujemy nowy system zakwaterowania w bursach szkolnych. Tak, by nie było sytuacji, że gdzieś tam brak miejsc, a w drugiej placówce są wielkie „luzy”. Niewłaściwie rozwiązany jest także system dofinansowania szkół niepublicznych. W Olsztynie powstało jakieś eldorado na tworzenie szkół prywatnych - oddziałów placówek działających w całej Polsce. Jakość kształcenia jest tam bardzo różna, bywa, że liczba uczniów jest zawyżana, a pieniądze z subwencji tam również płyną. W myśl obowiązujących przepisów jako samorząd nie możemy odmówić rejestracji takiej placówki, chociaż mamy wątpliwości, co do zasadności jej tworzenia. To trzeba zmienić systemowo, na poziomie ogólnokrajowym.
- „Czekam na pomysły, żeby obniżyć wydatki w oświacie, kulturze, sporcie itp. – przyznał na jednej z sesji radny, szef komisji budżetu, Mirosław Gornowicz – co pan sądzi o tej opinii. Czy M. Gornowicz mógł mieć tu na myśli też transfery pieniędzy idące do klubu piłkarskiego – spółki akcyjnej Stomil?
- W tym powiedzeniu profesora Gornowicza raczej widzę pewną przewrotność i prowokację wobec radnych, którzy chcieliby powiększać wydatki nie wskazując źródeł finansowania. Jeśli zaś chodzi o finansowanie zawodowego futbolu w Stomilu to tu mamy do czynienia z pewnymi zaszłościami. W roku 2015 stowarzyszenie Stomil znalazło się na granicy upadku. Cała Rada Miasta zdecydowała się na utworzenie sportowej spółki akcyjnej. Wedle działaczy klubowych był to jedyny sposób na uratowanie futbolu w Olsztynie. Dzięki temu ci sami działacze mieli namówić do sponsoringu biznes prywatny. Tak przynajmniej zaręczali. Wtedy do kapitału akcyjnego włożyliśmy 500 tysięcy złotych. Ówczesny prezes zapewniał, że jest to kwota wystarczająca do reanimowania działalności klubu. Niestety, mylił się! Klub potrzebował na swoje funkcjonowanie 3 – 4 miliony złotych rocznie, a sponsorzy jakoś się nie pojawiali. Stomil zaczął więc generować kolejne długi. Zadłużenie sięgnęło, na koniec lutego 2019 roku prawie pięciu milionów złotych. Mieliśmy więc do wyboru: albo pozwolić na upadek klubu, albo też pomóc w znalezieniu inwestora. Prowadziliśmy rozmowy z trzema potencjalnymi inwestorami. Ostatecznie na placu boju pozostał pan Michał Brański. To wejście nowego inwestora było związane z określonymi warunkami. Samorząd miejski miał uporządkować własnym sumptem stare zadłużenia spółki, ponadto władze miasta zobowiązały się do finansowania działalności spółki przez kolejne dwa lata. W latach 2020 i 2021 mieliśmy więc, przejmując część akcji, wyłożyć po 2 miliony złotych. Te zobowiązania chcemy wypełnić w całości. Mamy nadzieję, że takie działanie wyprowadzi klub na prostą, a pełną odpowiedzialność za jego funkcjonowanie przejmie większościowy akcjonariusz, ograniczając w przyszłości finansowe zaangażowanie miasta całkowicie lub do symbolicznego minimum.
- Ogólnokrajowy wzrost płac minimalnych oznacza wyższe wydatki w budżecie samorządu. Bo wielu urzędników pracuje na etatach o tej wysokości. Jak temu przeciwdziałacie? Czy nie można trochę, tak urzędu, jak i jego agend, odchudzić z etatów?
- Ubiegłoroczna podwyżka płacy minimalnej kosztowała nas ponad 12 milionów złotych. W tym roku będzie to około 10 milionów złotych. Takie kwoty trzeba wygospodarować w dochodach własnych. Wdrażamy więc plan oszczędności płacowych. Przede wszystkim staramy się wygaszać etaty osób przechodzących na emerytury. Zadania zaś tych emerytów są cedowane na ich dotychczasowych współpracowników. Ponadto każdy dyrektor wydziału w Urzędzie jest zobowiązany do szukania wymiernych oszczędności, bo inaczej byśmy nie dali rady zbilansować budżetu wynagrodzeń. Oczywiście nie da się całkowicie wygasić jakichś etatów. Bo nawet jeśli pracownik przejdzie na emeryturę to inny, otrzymując większą ilość zadań, powinien dostać jakąś niewielką podwyżkę. Staramy się tak działać. Choć podwyżki nawet nie wypełniają wskaźnika inflacji.
- Jak wyczytałem w jednym z portali, nie jest wykluczone, że miasto będzie musiało sobie poradzić z kolejną falą roszczeń byłych olsztynian, którzy w latach siedemdziesiątych wyjeżdżali do Niemiec. Czy miasto jest na to gotowe. Choćby pod kątem organizacji mieszkań komunalnych dla osób, które mieszkają w kilku kamienicach mogących podlegać roszczeniom?
- W tej sprawie działamy wspólnie z mecenasem Lechem Obarą zajmującym się tą sprawą już od dawna, w ramach Stowarzyszenia Patria Nostra. Ostatnie wykładnie prawne pozwalają mieć nadzieję, że jednak takich procesów nie przegramy. Lech Obara wręcz się wyspecjalizował w tego rodzaju sprawach. A kierowana przez niego Patria Nostra lobbuje za zmianami prawnymi, które ukrócą tego rodzaju, niesprawiedliwe według mnie, rewindykacje. Przypominam, że osoby te wyjeżdżając z Polski kilkadziesiąt lat temu, otrzymywały już niemieckie odszkodowania za pozostawione mienie. A pozostawione mienie było utrzymywane ze środków gminy.
- Niektórzy radni twierdzą, że w urzędzie jest wiele niepotrzebnych wydatków. Bodaj sztandarowym jest zakup corocznie (za 500 tysięcy złotych) ozdobnych kwiatów jednorocznych. Czy nie można by ich zastąpić roślinami wieloletnimi.
- Niewątpliwie kwiaty, które do tej pory kupowaliśmy są pięknym elementem zdobnym. W tym roku jednak, właśnie z potrzeby oszczędności zrezygnowaliśmy z ich zakupu. Cóż, będzie mniej elegancko, ale za to taniej. Choć szkoda, bo wygląd miejskich klombów to przecież nasza wizytówka.
- Ostatnio mimo zaawansowanych rozmów zrezygnowały z inwestycji w Olsztynie dwie duże firmy. Podjęły one swój trud inwestycyjny w gminie Stawiguda. Czym propozycja olsztyńska była gorsza od tej ze Stawigudy.
- Padliśmy ofiarą własnego rozwoju infrastruktury. Jeszcze za czasów rządów prezydenta Janusza Cichonia, w roku 1998 przygotowany był szczegółowy plan rozbudowy sieci dróg obwodowych. Działaliśmy wtedy w porozumieniu z wszystkimi sąsiednimi gminami. Tylko gmina Dywity nie chciała się na nasze koncepcje zgodzić. Bo tam zachodziła konieczność wyburzenia trzech domów jednorodzinnych. Oczywiście połączone to by było z sutymi odszkodowaniami. Właściciele tych domów jednak nie chcieli się zgodzić na wyburzenia. Budowa obwodnicy południowej (w stadium koncepcji) ruszyła w roku 2005, już za prezydentury Jerzego Małkowskiego. Bardzo mocno nam wtedy pomógł dyrektor Waldemar Królikowski, który ówcześnie pracował w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Obecnie jedną z naszych chlub jest właśnie ta południowa obwodnica miasta oraz gruntownie przebudowana droga nr 51 od Olsztynka. O ironio to jednak także jedna z przyczyn naszej przegranej w walce o inwestora z gminą Stawiguda. Bo oni inwestorowi mogli przekazać duże tereny tuż obok nowiutkiej obwodnicy. My takowych możliwości nie mieliśmy. Nadal jednak oferujemy potencjalnym inwestorom sporo terenów inwestycyjnych między innymi obok Indykpolu czy przy ulicy Lubelskiej oraz Pstrowskiego. Pracujemy też nad przygotowaniem innych gruntów miejskich pod różnorakie usługi czy też produkcję. Przyszłością oferty inwestycyjnej Olsztyna jest rozszerzenie granic miejskich. Chcemy to robić w porozumieniu z sąsiednimi gminami. Byłoby to także uporządkowanie obecnej struktury administracyjnej. Mieszkańcy Tęczowego Lasu nie wiedzą pewnie, że wcale nie mieszkają w Olsztynie.
- Czy niepotrzebnym luksusem jest utrzymywanie w magistracie trzech samochodów służbowych (około 150 tysięcy złotych rocznie), nic nie dające (wedle niektórych radnych) członkostwo w takich organizacjach jak: Stowarzyszenie Polskie Zamki Gotyckie (34 tys. zł), Europejski Szlak Gotyku Ceglanego (11,5 tys. zł), Stowarzyszenie Zdrowych Miast Polskich (3,5 tys. zł).
- O członkostwie w danym stowarzyszeniu czy związku decydują sami radni. Ja więc wykonuję tylko uchwałę Rady Miasta. Jeśli chodzi o samochody to nie uważam, że to są jakoś rozdęte wydatki. To przecież dwie, wcale nie nowe, skody oraz bus. Są na okrągło wykorzystywane na nasze przejazdy pomiędzy różnymi jednostkami, które są rozsiane po całym mieście. Głównie te wyjazdy dotyczą rozwożenia dokumentów opracowywanych w magistracie, a dotyczących tychże jednostek. Poza Olsztyn wyjeżdżamy absolutnie sporadycznie. Czy więc 150 tysięcy w skali roku na utrzymanie trzech samochodów to jest dużo? Wedle mnie nie!
- Czy nie należałoby rozbudować (kosztem zwolnień w innych wydziałach) jednostkę zajmującą się promocją inwestycyjną. 50 tysięcy na rok dla takiej placówki wydaje się kwotą zbyt niską. A może należałoby dać zlecenie (w drodze przetargu) jakiejś firmie zewnętrznej działającej na zasadzie prowizyjnej.
- Pracownik tego wydziału jest przygotowany fachowo do udzielania praktycznych rad potencjalnym inwestorom. Większe projekty inwestycyjne w postaci zapytań są i tak kierowane za pośrednictwem poczty mail głównie na mój adres. Wspólnie oceniamy zasadność zapraszania takowego potencjalnego inwestora do dalszych negocjacji. Często więc osobiście spotykam się z potencjalnymi inwestorami. Potem natychmiast uruchamiamy konkretne wydziały, gdzie ten potencjalny inwestor powinien być skierowany na szczegółowe ustalenia. Ponadto na naszej stronie internetowej mamy specjalną zakładkę dla potencjalnych inwestorów. Tam jest wszystko szczegółowo rozpisane łącznie z opisem działek, które możemy zaoferować pod działalność biznesową. Przypominam jednak, że Olsztyn to obecnie tylko 88 kilometrów kwadratowych. A więc i wolnych gruntów zbyt wiele nie mamy. Gdy uda nam się powiększyć miejskie tereny to pewnie też rozbudujemy nasz wydział promocji gospodarczej. Na razie byłaby to pewnie sztuka dla sztuki.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Krzysztof Szczepanik
Pełny zapis wywiadu w poniższym materiale wideo:
Komentarze (56)
Dodaj swój komentarz