W konferencji udział wzięli Bartosz Grucela, członek zarządu Lewicy Razem, Małgorzata Matuszewska-Boruc, członkini olsztyńskiego zarządu partii oraz Marcin Gulczyński, działacz olsztyńskiej Lewicy. Politycy przedstawili projekt ustawy dotyczącej zamrożenia stawki WIBOR (Warsaw Interbank Offer Rate - referencyjna wysokość oprocentowania pożyczek na polskim rynku międzybankowym) na rok na poziomie z grudnia 2019 r. Miałoby to pomóc osobom spłacającym wysokie raty kredytów hipotecznych.
- 2 mln ludzi w Polsce czyta co jakiś czas ze ściśniętymi gardłami informację o podwyżkach stóp procentowych. Dla nich podwyżka oznacza podwyżkę rat kredytów hipotecznych. Boją się o kolejne wyższe raty za mieszkanie. Od sierpnia raty wzrosły aż o 30 proc. - powiedział Bartosz Grucela.
Polityk podał przykład pani Karoliny z Olsztyna, której rata kredytu na mieszkanie od sierpnia 2021 r. wzrosła z 1557 zł do 2164 zł, przy kredycie na 325 tys. zł. Dodał, ze wzrost stóp procentowych nie musi wiązać się ze wzrostem rat kredytów. Takie rozwiązanie zastosowano we Francji czy Niemczech, gdzie raty kredytowe nie są powiązane ze wzrostem stóp procentowych. W Polsce wyłącznie kredyty, które mają zmienną stopę procentową przydzielano do 2020 r.
- Oznacza to, że miesięczna rata kredytu zależy od stawki WIBOR, a stawkę tę ustala 10 największych banków w Polsce. Prezesi po prostu dzwonią do siebie i ustalają stawkę WIBOR. Przy każdej podwyżce stóp procentowych rata kredytu rośnie, bo banki rekompensują sobie koszty inflacji. Dla banków to jest czysty zysk. Oni nie podnoszą oprocentowania na lokatach, na kontach oszczędnościowych, a dostają więcej pieniędzy za udzielane kredyty. W ten sposób w 2021 r., gdy Polska mierzyła się ze wzrostem kosztów energii, żywności i wzrastającą inflacją, banki w tym samym czasie tylko w 2021 r. zarobiły 1,5 mld zł czystego zysku. 34 proc więcej niż w 2020 r. Tę patologiczną sytuację trzeba przerwać – przyznał działacz Lewicy.
Grucela powiedział także, że wnioski o zamrożenie stawki WIBOR będą mogły składać osoby, które spłacają kredyty na pierwsze mieszkanie, bo projekt ma chronić zwykłych ludzi, którzy chcą mieć własny dach nad głową, a nie inwestorów, którzy inwestują w mieszkania na rynku nieruchomości, bo ci otrzymali już wsparcie w ramach tarcz antyinflacyjnych.
Następnie głos zabrała Małgorzata Matuszewska-Boruc, która odniosła się do sytuacji mieszkań socjalnych w Olsztynie.
- Olsztyn ma około 5 tys. mieszkań komunalnych. Byłoby więcej, ale mieszkania stoją puste, bo są niewyremontowane. Rozmawiałam z wiceprezydentem (Ryszardem – przyp. red.) Kuciem, który jest odpowiedzialny za sprawy mieszkalnictwa. Najbliższe mieszkania komunalne będą budowane przy ul. Zientary-Malewskiej: 3 duże bryły, przy współpracy z OTBS-em (Olsztyńskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego – przyp. red.), więc osoby o średnim poziomie zarobków będzie na nie stać – wyjaśniła działaczka olsztyńskiej partii Razem.
Matuszewska-Boruc dodała, że do tej pory na mieszkania było stać tylko osoby młode, które mają bogatych rodziców. Podała przykład mieszkania przy ul. Barcza, którego cena w ciągu trzech miesięcy wzrosła o niemal 1000 zł za metr.
Przyznała też, że przedstawiciele olsztyńskiej Lewicy apelowali o remont mieszkań socjalnych. Według nich w pierwszej kolejności powinny one być przyznane osobom uciekającym przed wojną na Ukrainie, a pozostałe wyremontowane mieszkania mogłyby służyć mieszkańcom Olsztyna. Kolejka obecnie jest bardzo długa, bo czas oczekiwania na mieszkanie od miasta wynosi około 10 lat.
Z kolei Marcin Gulczyński opowiedział o inflacji oraz o negatywnych, według niego, działaniach polskich władz.
- Inflacja wiąże się u nas z tym, że mamy poczynione błędy ekonomiczne, które się ciągną już od dawna. Inflacja nie zaczęła się w związku z wojną na Ukrainie, a premier Morawiecki próbuje nam zamydlić oczy. Inflacja była bardzo wysoka już przed wojną. W naszym konkretnym przypadku wynika to przede wszystkim z bardzo nieroztropnej polityki dotyczącej z przeciwdziałaniem jej, czyli podwyższanie stóp procentowych. To powoduje, że raty kredytu rosną, rośnie też oprocentowanie oszczędności.
I dodał: - Te narzędzia podwyższające stopy procentowe już nie działają na inflację, w momencie gdy nie jest ona zrodzona z rozbuchanej gospodarki, a my takiej nie mamy. Te osoby, które mają kredyty na pierwsze mieszkanie, było wtedy stać na nie, ale w tym momencie już ich nie stać, bo inflacja powoduje, że koszty życia rosną, a do tego jeszcze dorzucamy podwyższenie rat kredytu, co inflację napędza. Te osoby schodzą poniżej progu opłacalności życia i zaczynają się działania nierynkowe, czyli przechodzenie w szarą strefę, płacenie pod stołem, zaniżanie płacy oficjalnej.
Na koniec Małgorzata Matuszewska-Boruc dodała, że zwiększenie liczby mieszkań komunalnych mogłoby pozytywnie wpłynąć na sytuację Olsztyna. Mogłoby to przyciągnąć ludzi z innych miejscowości, a to zapobiegłoby wyludnianiu stolicy Warmii i Mazur.
Przypomnijmy, że w kwietniu Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe o jeden punkt. To siódma z rzędu podwyżka od października 2021 r. Obecnie główna, referencyjna stopa procentowa wynosi 4,5 proc. Informowaliśmy o tym w artykule: Polacy w szoku! Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe.
Komentarze (29)
Dodaj swój komentarz