Rzecz miała swój początek w tekście, który opublikowaliśmy w marcu tego roku Robert Kiłdanowicz, były prezes Stomilu i manager piłkarski, pozywa nasz portal do sądu i... przegrywa.
Wedle byłego prezesa Stomilu Olsztyn, Robert Kiłdanowicza, w wyżej cytowanej publikacji naruszone zostały jego dobra osobiste. Początkowo Robert Kiłdanowicz żądał nie tylko sprostowania, ale także zadośćuczynienia w wysokości 50 tys. zł, a także 100 tys. zł na I-ligowy Stomil. Ostatecznie przed sądem sprawa dotyczyła już tylko obowiązku opublikowania sprostowania.
W przywołanym wyżej tekście jego autorka, Iwona Starczewska, napisała między innymi, że środowisko związane ze Stomilem Olsztyn szuka osoby odpowiedzialnej za zadłużenie klubu. Robert Kiłdanowicz, poczuł się urażony słowami prezydenta Olsztyna, Piotra Grzymowicza, który to stwierdzić miał, że klub stracił sponsora z powodu nieprzekazania sprawozdania ze sposobu wydatkowania pieniędzy. To stanowisko dodatkowo autorka tekstu wsparła tekstem oświadczenia Galerii Warmińskiej, gdzie przedstawiono powody wstrzymania współpracy sponsorskiej ze Stomilem. Kiłdanowicz uważał, że informacja te są nieprawdziwe. Dodatkowo uznał, że artykuł narusza jego dobra osobiste.
Samo jednak sprostowanie jakie przekazał naszej redakcji nie spełniało wymogów ustawy Prawo Prasowe, o czym wydawca naszego portalu poinformował Roberta Kiłdanowicza. Zarzucane nam słowa znajdowały się bowiem w treści oficjalnego oświadczenia Galerii Warmińskiej, a nie w tekście redakcyjnym. Proponowaliśmy także by Robert Kiłdanowicz napisał tekst polemiczny, gdzie mógłby przedstawić swoje stanowisko w sprawie. Bez rezultatu. Robert Kiłdanowicz złożył przeciwko portalowi Olsztyn.com.pl pozew do sądu z wcześniej wymienionymi żądaniami.
Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie nie miał wątpliwości, że opublikowany na naszym portalu artykuł spełnia wymogi rzetelnego dziennikarstwa, oddalając wniosek Roberta Kiłdanowicza. Wedle tegoż samego Sądu:
(…) nadesłane do redakcji sprostowanie nie odpowiadało wymogom formalnym określonym w art. 31a Prawa prasowego, zatem redaktor naczelny miał obowiązek odmówić jego publikacji. Treść sprostowania nie może bowiem sugerować, że jest to wypowiedź redaktora naczelnego (tutaj – redaktora naczelnego i wydawcy), który odwołuje nieprawdziwe informacje. Sprostowanie zawsze musi być podpisane w taki sposób, by było jasne dla opinii publicznej i nie może stwarzać pozoru, iż jest oświadczenie (przeprosiny) opublikowane w ramach niemajątkowej ochrony dóbr osobistych (…). Tymczasem nadesłane sprostowanie prasowe miało formę przeprosin. Taki dokument nie jest sprostowaniem w rozumieniu prawa prasowego, zatem odmowa jego publikacji była zgodna z prawem (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 8 marca 2018 r. sygn. akt. VI ACa 1377/17).
Mając powyższe na uwadze, Sąd oddalił powództwo w całości uznając je za bezzasadne. Podobnego zdania był też Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Pozew Roberta Kiłdanowicza został więc uznany za bezprzedmiotowy.
Prowadząca sprawę w imieniu redaktora naczelnego portalu, Krzysztof Szczepanika, adwokat Dorota Krawczyk (właściciel olsztyńskiej kancelarii „Kontra”) stwierdziła, iż sprawa ta dotyka istoty działalności niezależnych mediów.
- Niezależne i obiektywne medium przedstawia w przypadku opisywania jakiegokolwiek konfliktu, racje obydwu stron – powiedziała Dorota Krawczyk. - Tak się stało w przypadku Roberta Kiłdanowicza. Nie może być argumentem, że ktoś uważa, iż argumenty strony przeciwnej go obrażają. Ponadto każdy czytelnik mediów „pisanych” powinien wiedzieć, że jeśli chce sprostować jakąkolwiek fałszywą (wedle niego) informację to ma do tego prawo na określonych warunkach. Sprostowanie musi się odnosić bezpośrednio do nieprawdziwych (zdaniem prostującego) faktów i nie może być dłuższe niźli podwójna objętość prostowanego tekstu. Za sprostowanie nie uważa się też polemiki z tekstem wcześniej opublikowanym.
W związku z opisywaną tu sprawą nasuwa się także kilka przemyśleń.
- Przede wszystkim uważamy, iż rolą mediów jest opisywanie rzeczywistości - mówi Krzysztof Szczepanik. - To nie zawsze zadowala niektórych bohaterów publikacji. Mimo wszystko jednak uważamy, iż należy informować naszych Czytelników o ważnych sprawach, dziejących się w Olsztynie i regionie. Nawet wtedy jeśli mielibyśmy komukolwiek nadepnąć na przysłowiowy odcisk. Za przejaw otwartości uważamy także publikacje zewnętrznych autorów na naszych łamach, w dziale „Opinie”. A zaręczamy, że nie ze wszystkimi poglądami tam przedstawianymi się zgadzamy. Zachęcamy także nadal do opublikowania swojego stanowiska w powyższej sprawie Roberta Kiłdanowicza. Łamy olsztyn.com.pl są bowiem otwarte nawet dla przeciwników procesowych.
kru/ksz
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz