Ciąg dalszy wielomiesięcznego sporu przedstawicieli związku zawodowego "Symetria" z prezydentem Olsztyna, Piotrem Grzymowiczem. Chodzi o podwyżki płac, których domagają się związkowcy. Chcą, aby włodarz miasta podniósł urzędnikom wynagrodzenie o przynajmniej 1500 zł brutto. Ratusz proponuje jednak 300 zł. W środę przed miejskim ratuszem odbył się kolejny strajk, w którym wzięli udział miejscy urzędnicy. Tym razem wsparli ich spółdzielcy z Nagórek, Pieczewa i Jarot, studenci i przedstawiciele AgroUnii. Wszyscy przyszli tam wyrazić swój sprzeciw wobec polityki władz miasta.
- Jedno co nas łączy, ten cel, się nie zmienia. Jest to przede wszystkim walka z arogancją, nepotyzmem i wielką pazernością - mówiła prezes związku zawodowego "Symetria", Ewa Wyka. - Jako mieszkańcy tego miasta mamy prawo domagać się traktowania nas z szacunkiem. Nie może być tak, że wszystko narzucone jest z góry.
Wyka mówiła o sytuacji w urzędzie miasta, która nie zmienia się od grudnia zeszłego roku - czyli od momentu uchwalenia budżetu, w którym zabrakło znaczących podwyżek dla pracowników ratusza. Znajdująca się tam kwota 300 zł jest według "Symetrii" o wiele za niska. Urzędnicy domagają się podwyżki o 1,5 tysiąca zł, a pozostali związkowcy - o 700.
- Podjęliśmy z panem prezydentem walkę o wyższe pobory, walczymy do tej pory i nie mamy zamiaru ustąpić - zapowiedziała prezes "Symetrii". - Widzimy, że jak każe nam się oszczędzać i na nas się oszczędzało przez 13 lat, tak o sobie pamięta się bardzo dobrze. Prezydent Olsztyna zarabia więcej niż prezydent Warszawy.
Spór zbiorowy między pracownikami ratusza a władzami miasta rozpoczął się w lutym 2022. Trwające wówczas rokowania z prezydentem Grzymowiczem dotyczące podwyżek zostały zakończone spisaniem protokołu niezgodności.
Zaatakowani zostali także radni z Platformy Obywatelskiej, która ma w olsztyńskiej radzie miasta większość. Zdaniem Wyki następuje pewna rozbieżność między słowami przewodniczącego partii, Donalda Tuska, który mówi o 20% podwyżek dla pracowników "budżetówek", a tym co mówią radni. Podczas jednej z sesji rady miasta "zastanawiali się" nad kolejną podwyżką... o 200 złotych.
- Jako pracownicy zwracaliśmy się do radnych Platformy. Niestety, tego wsparcia nie otrzymaliśmy. Przewodniczący, pan Szewczyk, powiedział "200 złotych, proszę państwa, to jest bardzo dużo, nigdy tyle nie było". I tu się zgodzę, faktycznie, nigdy nie było takiej podwyżki.
Do połączenia sił walczących o podwyżki urzędników i mieszkających w blokach zarządzanych przez SM Jaroty doszło dzięki niedawnej zmianie na stanowisku prezesa spółdzielni. W październiku odchodzącego na emeryturę Romana Przedwojskiego zastąpiła wiceprezydent Olsztyna, Halina Zaborowska-Boruch.
- Nasza spółdzielnia jest bardzo duża, zrzeszone jest w niej 30 tysięcy mieszkańców. Prawie połowa - albo i więcej - pracowników ratusza również do niej należy - mówiła Marzena Olchowy, działaczka od długiego czasu walcząca z - według zdania spółdzielców - niesprawiedliwymi władzami SM Jaroty.
Zdaniem Olchowy pracowników urzędu miejskiego i spółdzielców łączy niesprawiedliwe traktowanie przez odpowiednie władze. Jego częścią jest "nielegalny" wybór Zaborowskiej-Boruch na prezes spółdzielni przez zarząd, którego kadencja zakończyła się kilka miesięcy wcześniej.
Olchowy wspomniała także o dużej roli senator Lidii Staroń, która nie mogła pojawić się na proteście ze względu na dzisiejsze posiedzenie parlamentu. Według przedstawicieli spółdzielców bez pomocy olsztyńskiej polityk sprawa nie zyskałaby rozgłosu, jaki ma obecnie.
W przerwach między wypowiedziami kolejnych osób dało się słychać takie hasła jak "Nasze miasto - nasza sprawa" czy "tłuste koty do roboty". Głos zabrał także walczący z władzami spółdzielni Jaroty, Łukasz Zbiciak: - Proszę zobaczyć pewną zależność: oni dzielą się ponad naszymi głowami stołkami. To pozostałość komunistycznej nomenklatury - rozpoczął, po czym tłum zaczął skandować "precz z komuną".
Zbiciak kontynuując wypowiedź wspomniał o braku zmian od momentu objęcia przez Zaborowską-Boruch funkcji prezesa SM Jaroty. Według niego taka "wymiana" na stanowiskach to element władzy. - To cały czas te same gęby - podsumował.
Komentarze (25)
Dodaj swój komentarz