Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz poinformował w mediach społecznościowych o wzroście cen energii.
– Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku dotknie nas drakoński wzrost ceny energii. Według analizy przygotowanej przez moich pracowników, przy okazji rozeznania cen energii dla naszej grupy zakupowej, wszystko wskazuje na to, że skala podwyżki w roku 2022 wyniesie aż 36 procent. To oznacza konieczność znalezienia w przyszłorocznym budżecie miasta dodatkowych ponad 2 milionów złotych. Dostawcy energii proponują nam na przyszły rok cenę 440 zł/MWh netto, przy obecnej wynoszącej 287,00 zł i dodają, że ostatecznie może być ona jeszcze wyższą, bo ceny na Towarowej Giełdzie Energii systematycznie idą w górę – przyznał Piotr Grzymowicz.
Dodał, że władze miasta zrobią wszystko, aby uniknąć przełożenia wzrostu stawki na ceny usług dla mieszkańców, jednak na chwilę obecną trudno jest to przesądzić. Jakie opłaty mogą zatem pójść w górę?
– Praktycznie każda dziedzina funkcjonowania miasta związana jest ze zużyciem energii elektrycznej. Stąd prognozowany, znaczny wzrost jej cen oznacza podniesienie kosztów codziennej działalności. Niemniej naszym celem będzie to, by mieszkańcy nie odczuli tego w zakresie, za jaki odpowiada samorząd – wyjaśnił w rozmowie z nami Patryk Pulikowski z Biura Prezydenta Miasta i Dialogu Obywatelskiego.
Ceny energii mogą wzrosnąć także dla mieszkańców. Według wyliczeń portalu Rachuneo.pl, rodzina zużywająca 2400 kWh rocznie wyda na rachunki o ponad 10 zł więcej na miesięc niż przed rokiem. Jednak coraz więcej Polaków zainteresowanych jest oszczędnościami płynącymi z tytułu posiadania własnej elektrowni. Osoby decydujące się na inwestycje w fotowoltaikę uniezależniają się od stale rosnących cen energii. W Polsce jest ok. 600 tys. prosumentów i ich liczba wzrasta każdego roku.
Chcesz wiedzieć więcej na temat fotowoltaiki? Nie czekaj, spytaj ekspertów z Otovo.pl
– Na terenie powiatu olsztyńskiego oraz mieście Olsztyn w latach 2015-2020 przybyło 3504 mikroinstalacji fotowoltaicznych (PV) – powiedział w rozmowie z nami Grzegorz Baran, koordynator ds. kontaktów z mediami w spółce Energa-Operator SA.
W 2015 roku przyłączonych zostało 50 mikroinstalacji PV, w 2016 – 126, w 2017 – 116, w 2018 – 176, w 2019 – 679, natomiast w zeszłym roku aż 2357. Na koniec 2020 roku w regionie było 3515 mikroinstalacji fotowoltaicznych.
Pan Jan S. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), mieszkający pod Olsztynem, jest właścicielem instalacji fotowoltaicznej o mocy 4,5 kWp. Zapytaliśmy go o powody zainteresowania instalacją:
- Zdecydowałem się na założenie instalacji rok temu, gdyż chciałem po prostu zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na własne wydatki. Dzięki rządowemu wsparciu, w postaci programu Mój Prąd oraz możliwości skorzystania z ulgi termomodernizacyjnej koszt inwestycji zmniejszył się o około trzydzieści pięć procent.
Część osób nie jest jednak przekonana do tego projektu. Pan Wojciech W. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), właściciel domu jednorodzinnego w gminie Barczewo, ma obiekcje. Jego zdaniem koszty są zbyt wysokie.
- Inwestycja się nie opłaca. Mój znajomy założył i płaci teraz raty za instalację i faktury za prąd.
Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie do eksperta, od lat związanego z branżą odnawialnych źródeł energii, Artura Suskiego.
- Zgadza się, że płaci się raty za instalację oraz faktury za prąd. Te, po założeniu elektrowni jednak znacznie spadają. Odpowiednio zwymiarowana instalacja fotowoltaiczna praktycznie nie generuje kosztów na fakturze z zakładu energetyczne. Wówczas są na nim jedynie opłaty stałe, ale na to nie ma recepty. Ponadto są one bardzo niskie – powiedział Suski.
I dodał: – Ponadto zakład energetyczny pobiera prowizję za przechowywanie nadprodukcji energii. Trzeba to uwzględnić w projekcie, bo w przeciwnym razie mogą występować niedobory energii. Najlepsze firmy to robią i dlatego warto korzystać wyłącznie z takich ofert.
Zapytaliśmy, komu w takim razie opłaci się założenie paneli fotowoltaicznych. Jak wyjaśnił specjalista, każdemu, kto płaci rachunki za prąd. Wynika to z faktu, że dzięki korzystnym metodom finansowania można zamienić dotychczasowe rachunki za energię na spłatę raty za instalację. Ponadto istnieją dofinansowania i ulgi.
- Jeżeli koszt inwestycji wyniesie przykładowo dwadzieścia pięć tysięcy, z programu Mój Prąd inwestor otrzyma z NFOŚiGW około trzy tysiące złotych, a następnie od kwoty dwudziestu dwóch tysięcy uzyska możliwość odpisu od podatku dochodowego, w zależności od progu podatkowego siedemnaście, dziewiętnaście lub trzydzieści dwa procent. Docelowo inwestycja zwraca się po około sześciu latach, więc przy założeniu, że gwarancja uzysku z paneli fotowoltaicznych to dwadzieścia pięć lat, inwestor praktycznie korzysta z darmowej energii elektrycznej przez dziewiętnaście lat – wylicz Suski.
Inną obiekcją, jaką usłyszeliśmy od sceptyków, była informacja, że zdarzają się pożary instalacji fotowoltaicznych.
– W kraju, w którym głównym wyznacznikiem inwestycyjnym jest koszt, oszczędza się na dobrej jakości sprzęcie i wykwalifikowanych pracownikach. Ten boom na fotowoltaikę z ostatnich paru lat w Polsce spowodował, że praktycznie każdy, kto ma jakiś związek z budowlanką – czyli nie boi się wejść na drabinę i na dach – zaczął interesować się montażem instalacji fotowoltaicznych – powiedział w wywiadzie dla INN Poland dr Janusz Teneta, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki.
Podobnego zdania jest Artur Suski, który uważa, że przed przystąpieniem do inwestycji powinniśmy sprawdzić wykonawcę pod względem doświadczenia i umiejętności. Ale to nie wszystko.
- Warto przyjrzeć się jakie komponenty są oferowane i co wchodzi w skład instalacji. Należy unikać firm będących krótko na rynku lub takich, które nie dysponują własnymi i wyszkolonymi ekipami monterskimi. Należy także przyjrzeć się umowie i kartom gwarancyjnym. Warto skorzystać z oferty firmy, która kompleksowo obsłuży klienta. Mam na myśli opiekę pomontażową, w skład której wchodzi złożenie wniosku do OSD, złożenie podania o dofinansowanie, monitoring pracy instalacji czy też obsługę pogwarancyjną.
Z poprzedniej edycji programu Mój Prąd skorzystało ponad dwieście tysięcy gospodarstw domowych, co przyczyniło się do znacznej redukcji emisji CO2. W tym roku akcja rozpoczęła się 1 lipca, a jej zakończenie planowane jest na dzień 20 grudnia. Jednak warto nadmienić, że czas na składanie wniosków może zostać skrócony w przypadku wcześniejszego wykorzystania środków.
Czytaj również:
Proboszcz z Jarot postawił na energię odnawialną. Jest jednak pewien problem [ZDJĘCIA]
Komentarze (35)
Dodaj swój komentarz