Protestujący ustawili się w pobliżu budynku urzędu, rozpościerając nad głowami wielkie banery obwieszczające światu niezgodę na likwidowanie tej ważnej gałęzi gospodarki, zapewniającej ponad milion miejsc pracy. Na zaimprowizowanym stoliku można było podpisać petycję do premiera rządu RP w sprawie zmian przepisów prawa. Przygotował ją Sztab Kryzysowy Gastronomii Polskiej, a czytamy w niej o żądaniu przedstawienia przez rząd Merytorycznego Planu wychodzenia z kryzysu dla Gastronomii Polskiej na najbliższe 6 miesięcy, zwolnienia ze składek na ubezpieczenia społeczne wszystkich przedsiębiorców oraz pracowników na okres 6 miesięcy licząc od 1 listopada 2020 a także wprowadzenia jednolitej stawki 8% VAT na wszystkie produkty i usługi gastronomiczne od 1 listopada.
Przedsiębiorcy domagają się też stworzenia „Funduszu Wsparcia Gastronomii“ na wzór Funduszu dla Kultury, wprowadzenia „Tarczy Antykryzysowej dla Gastronomii Polskiej“ na wzór takiej tarczy wprowadzonej dla turystyki, wyznaczenia przedstawicieli Rządu RP do wspólnego opracowania z ekspertami branży gastronomicznej standardów bezpieczeństwa higienicznego dla poszczególnych typów lokali, a także, przede wszystkim, podania podstawy konstytucyjnej ograniczenia przez Rząd RP swobody prowadzenia działalności branży gastronomicznej przez zamykanie lokali.
— Te decyzje są nieprzemyślane — mówi Mariusz Możdżonek z olsztyńskiej restauracji Joe Gonzalez. — Zamykanie nas w sobotę, w momencie kiedy „zatowarowujemy się“ na cały weekend jes to po prostu niedorzeczne. Robią z nami, co chcą, gdy tymczasem w Biedronkach czy w kościołach ludzie się niestety nie zarażają?! — pyta dramatycznie olsztyński przedsiębiorca. — To jak to jest?! U nas w restauracji, gdzie trzymamy reżim sanitarny, dbamy o wszystkie szczegóły, o płyn do dezynfekcji rąk, regularnie dezynfekujemy też wszystko w lokalu pomimo tego się zarażają? Ale już w kolejce w Biedronce, gdzie stoi jeden na drugim, to już nie?! Nie tylko ja tego nie rozumiem — irytuje się restaurator. — To jest po prostu założenie nam na twarz kagańca. Pokazanie, kto tu rządzi bo jest władzą wykonawczą w Polsce i jak niscy, i malutcy my jesteśmy. To my im teraz pokażemy, jacy wielcy jesteśmy.
Krzysztof Malinowski z Hotelu Omega
— W gastronomii pracuje milion osób, które za chwilę zostaną bez środków utrzymania — dodaje Krzysztof Malinowski z Hotelu Omega. — Nie znamy obecnej skali upadłości lokali gastronomicznych ale każdego dnia zamykane są kolejne. Zebraliśmy już w Olsztynie ponad dwieście petycji podpisanych przez obywateli miasta, które zostaną zawiezione do Warszawy i złożone wraz z innymi z całego kraju na ręce premiera RP. Petycja złożona przez obywateli RP wymaga od rządu odpowiedzi i będziemy jej oczekiwać w trybie pilnym. Rząd pochyla się już w dniu dzisiejszym nad polską gastronomią, nad tarczą ale to wszystko strasznie długo trwa. My potrzebujemy konkretów, żeby móc zacząć działać i przetrwać. Na razie obserwujemy nieustanny wzrost zachorowań na koronawirusa. Niech więc rząd skupi się na tym, co jest ważne. Gastronomia nie może się przecież zamknąć. A na razie wciąż nie ma żadnych konkretów, które pozwoliłyby na przykład występować choćby o zwolnienie ze składek ZUS czy wsparcie na utrzymanie stanowisk pracy. Mój hotel nie zwolnił dotąd ani jednego człowieka. Nie chcemy zwolnić nikogo. Ale nie damy rady bez pomocy rządu i liczymy na to, że pochyli się nad naszą petycją.
— Serce boli, ponieważ pracujemy i chcemy godnie żyć — podsumowuje Piotr Woziński, który zajmuje się dostarczaniem nowoczesnych rozwiązań dla gastronomii hotelowej oraz restauracyjnej. — Walczę wraz z nimi, ponieważ Olsztyn to jest ogromna baza klientów, którzy korzystają z mojego sprzętu. Jeżeli oni nie pracują, to my także nie możemy dostarczać naszych produktów i nie mamy pracy.
Po zakończeniu manifestacji symboliczny kondukt pogrzebowy polskiej gastronomii wyruszył spod Urzędu by przejść kilkaset metrów ulicą Piłsudskiego. Rytm kroków wyznaczały dźwięki chochli kucharskiej uderzającej w pokrywę garnka.
łcp
Komentarze (10)
Dodaj swój komentarz