Wczoraj (17 sierpnia) polski senat zdecydował się odrzucić sejmowy projekt ustawy, który miałby przyznać politykom, zasiadającym w polskim rządzie, wyższe pensje. Gdyby przepis ten wszedł w życie, poseł oraz senator zarabialiby nie 8 a 12,6 tys. zł., prezydent nie 12,6 a 26 tys. zł, natomiast Pierwsza Dama nie 0 a 18 tys. zł.
Sejmowy projekt, którego wnioskodawcą była partia PiS, spotkał się gromkim odzewem społeczeństwa. Szczególnie zbulwersowani byli wyborcy opozycji partii rządzącej, która w większości również zagłosowała „za” wprowadzeniem wyższych wynagrodzeń.
- Głosowałem „za", bo takie były zalecenia klubu. Projekt pojawił się rano, głosowanie było po południu, a na Komisji Finansów „walczyliśmy" tego dnia z projektem ustawy zwalniającej z odpowiedzialności karnej ministrów i urzędników. Wszyscy wiemy, ze kwestie wynagrodzeń poselskich, ministerialnych wymagają uporządkowania, nie specjalnie się tym interesowałem. W 2007 roku, jako posłowie, zarabialiśmy po 10 tys. zł, dzisiaj 8 tys. zł brutto. Wybrano na to jednak najgorszy z możliwych moment. Wielu pracowników przez koronawirusa traci teraz pracę, rośnie niepewność, a niestety opowieści PiS-u o tym, że wychodzimy z epidemii i z kryzysu, to nieprawda – powiedział w rozmowie z nami poseł na sejm z ramienia Koalicji Obywatelskiej, Janusz Cichoń.
Lokalna opozycja w znacznej większości poparła projekt PiS-u. „Za” zagłosowała m.in. Urszula Pasławska (PSL) oraz Marcin Kulasek (Lewica). Oprócz tego ustawę poparła Iwona Arent (PiS), a od głosu wstrzymał się Michał Wypij (Porozumienie). Z każdą z tych osób próbowaliśmy się skontaktować, w celu uzyskania komentarza. Niestety, bezskutecznie.
Jak dodał Janusz Cichoń, tak zgodne poparcie ustawy miało być gestem zjednoczenia z innymi partiami.
- Klub zalecił poparcie ustawy, aby być „ponad podziałami". Tak naprawdę nigdy nie będzie dobrego momentu na to, żeby wspomniane pensje podwyższyć – powiedział polityk.
Pod naciskiem opinii publicznej, która nieprzychylnie odniosła się do decyzji opozycji, ta postanowiła przeprosić.
Głos zabrał również lider Koalicji Obywatelskiej.
- Polacy powiedzieli wyraźnie, że to nie czas i pora, by te kwestie regulować. Będę rekomendował senatorom odrzucenie ustawy – powiedział na wczorajszej konferencji prasowej lider KO, Borys Budka.
Jeszcze wczoraj wspomniana ustawa rzeczywiście została odrzucona przez senat. Głosy „za” oraz „przeciw” były jednak liczbowo zbliżone. Z 93 obecnych w senacie polityków, 45 chciało wejścia ustawy w życie. 48 było natomiast przeciwnych. Jak głosowali lokalni senatorzy?
Wybrana w okręgu wyborczym nr 87 (powiat ełcki, giżycki, gołdapski, kętrzyński, mrągowski, olecki, piski i węgorzewski) Małgorzata Kopiczko (PiS) zagłosowała „przeciw” wejściu ustawy w życie, natomiast senator z Olsztyna, Lidia Staroń (bezpartyjna) nie była obecna na głosowaniu. Pochodząca z okolic Ostródy, Bogusława Orzechowska (PiS) oddała głos „przeciw”, a wywodzący się z Elbląga Jerzy Wcisła (PO) opowiedział się „za”.
W wyniku głosowania senatu, ustawa ponownie trafiła do sejmu.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz