Dziś jest: 21.11.2024
Imieniny: Janusza
Data dodania: 2010-06-08 10:42

Iwona Starczewska

Sesja egzaminacyjna - wyścig o kasę

Jedni przygotowują ściągi, inni wkuwają. Są i tacy, którzy liczą na łut szczęścia - mówią sobie ''co ma być to będzie''. Łączy ich jedno - chcą zdać sesję egzaminacyjną jak najlepiej i to nie dlatego, że są bardzo ambitni - robią to dla kasy.

reklama
Sesja egzaminacyjna i jej "straszność" to stereotyp, stworzony głównie  przez ''studenciaków'', którzy cały rok akademicki korzystają z życia, nie przejmując się obowiązkami studentów. Trudno im się dziwić, boją się, bo jak zaliczyć egzaminy, kiedy na zajęciach bywało się przypadkiem lub w celu rekreacyjno - turystycznym, w żadnym wypadku nie naukowym? Spójrzmy prawdzie w oczy, studia to najpiękniejszy okres w życiu człowieka, a nauki nie jest wcale tak dużo, że człowiek nie wiem czym najpierw się zająć. Tak jest w przypadku większości kierunków, nie mówimy tu o Medycynie czy Weterynarii, które są rzeczywiście codzienną, ciężką harówką.

Oczywiście zdarzają się osoby wyjątkowe, które mimo aktywności na zajęciach, systematycznej nauki - sesji ogromne się boją. W takich przypadkach chodzi głównie o ambicje zdobycia najlepszych stopni. Dlaczego? Współczesne studiowanie to taki czas kiedy nauka może się po prostu opłacać i to namacalnie. Stypendia naukowe przyznawane są za najlepsze wyniki w nauce, wedle zasady - im większa średnia tym większa kasa. To właśnie pieniądze motywują studentów najbardziej.

To co powtarzają nam nauczyciele jeszcze w liceum, czy profesorowie na uczelni ''Uczycie się dla siebie, żeby wiedzieć więcej, żeby znaleźć wspaniałą pracę'' - to prawda, na pewno, ale do studenta bardziej przemawiają efekty natychmiastowe, jak to, że podczas studiów może dostać 400 - 650 zł za dobre wyniki.

Dlatego też, sesja egzaminacyjna staje się coraz częściej prawdziwym wyścigiem szczurów, być może dlatego studenci stają się coraz bardziej zaciekli, nieufni i nieuczciwi wobec swoich kolegów - w końcu walczą o pieniądze, a każdy kto ma równie dobre wyniki to potencjalny przeciwnik, może nawet zabierający jego pieniądze.

Motywacja finansowa, nagradzanie za dobre wyniki to coś bardzo dobrego. Jednak obserwując wyścig żaków o to, by znaleźć się w 20% dofinansowywanych, najlepszych studentów,  można jasno powiedzieć – do niczego dobrego to nie prowadzi. Bo kiedy ścigamy się o kasę już na studiach, to co będzie dalej?

Komentarze (8)

Dodaj swój komentarz

  • Załamany 2010-06-14 17:37:39 83.9.*.*
    Proponuję opanować przynajmniej podstawowe zasady języka polskiego. Poziom artykułów na portalu jest żenujący!!!
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • wrum 2010-06-10 10:17:36 83.9.*.*
    Wysokość zależy od wydziału i zdaje się też od ilości osób kwalifikujących się do stypendium (jeśli jest ona niższa niż statutowe maximum to i stypendia są pewnie wyższe).
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • gość 2010-06-10 08:53:55 89.228.*.*
    też mam i nie jet to 600 zł... moźe zależy od wydziału, w takim razie zazdroszczę :)
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • jamto 2010-06-08 21:05:32 89.228.*.*
    wcale nie bzdura, najlepsi mają właśnie ok. 600 zł styp. naukowego na UWM
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • gość 2010-06-08 20:00:32 89.228.*.*
    jakie 600 zl, bzdura!!!
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • boo 2010-06-08 12:04:03 83.9.*.*
    Tylko, że na wielu kierunkach, jeśli nie chodził na zajęcia to do egzaminu nie zostanie dopuszczony. Zwłaszcza na ćwiczeniach są listy i choć niektórym wykładowcom nie przeszkadza to, że student był na 2 zajęciach, to inni wymagają co najmniej przyjścia na konsultacje, a w skrajnych przypadkach po prostu delikwenta oblewają. A i na wykładach często zdarzają się listy. Jak i profesorowie, którzy na koniec wykładów te listy sprawdzają...
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • waran z komodo 2010-06-08 11:06:44 212.160.*.*
    Nie zgadzam się z opinią wygłoszoną przez autorkę artykułu, że motywacja finansowa dla studenta to coś dobrego. To by było dobre, gdyby te pieniądze pochodziły z kieszeni wykładowców, ale nie z budżetu uczelni, bo budżet uczelni to zrzutka podatników. Nie po to dymam od rana do nocy w robocie, żeby moje podatki szły na stypendia. Wolę żeby szły np. na domy dziecka. Wystarczy, ze jako podatnik funduję studentom darmową edukację. Dlaczego mam jeszcze płacić im dodatkowe pieniądze?
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • Podatnik 2010-06-08 11:03:22 212.160.*.*
    Ja tego nie rozumiem. Jak to możliwe, że student nie dość, że studiuje za darmo to jeszcze dostaje za to pieniądze? To może szkoły nauki jazdy powinny oddawać pieniądze wszystkim kursantom, którzy zdali egzamin? Albo szkoły językowe powinny płacić za to, że uczestnik kursu nauczył się mówić w obcym języku? Podatnik finansuje studentowi edukację. Student ma za darmo możliwość zdobycia wykształcenia. Dodatkowo jeszcze podatnik zrzuca się na piwo i fajki dla studenta. Gdzie tu sens i logika?
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0

www.autoczescionline24.pl