Miejska Hala Targowa Zatorzanka znajdująca się przy ulicy Kolejowej powstała w 1998 roku. Od początku w lokalach na terenie hali można było nabyć wędliny, mięso, ryby, warzywa i owoce, ale i odzież. Przez lata, kiedy w Olsztynie brakowało galerii handlowych, czy marketów – Zatorzankę odwiedzały tłumy olsztynian. Z roku na rok sytuacja Zatorzanki zmienia się jednak na gorsze.
Ten stan rzeczy potwierdza Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu, który odpowiedzialny jest za ogłaszanie aukcji na najem lokali w tej miejskiej hali.
- Obecnie w Zatorzance wolne są 44 boksy handlowe, podczas gdy wynajętych jest 38. Potwierdzam, że w ostatnich latach notujemy mniejsze zainteresowanie wynajmem powierzchni handlowych w Zatorzance. Przykładowo 7 marca do aukcji zgłosiła się jedna osoba, podczas gdy w poprzednich kilku tygodniach nie było osób zainteresowanych – mówi nam Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT w Olsztynie.
Najem wolnych powierzchni handlowych na targowiskach miejskich i w hali Zatorzanka odbywa się na podstawie aukcji. Te odbywają się w każdy czwartek w biurze Wydziału Targowisk Miejskich. Umowy zawierane są na okres do lat trzech z możliwością ich przedłużenia na kolejny okres.
Za najem lokalu na parterze hali Zatorzanka trzeba zapłacić około 30-40 złotych za metr kwadratowy plus podatek VAT. Lokale mają tu powierzchnie od 8 do 18 metrów kwadratowych. Nieco mnie kosztuje najem boksu na piętrze hali. Tu czynsz za boks o powierzchni od 4 do 36 metrów kwadratowych ustalono na 15-20 złotych plus VAT.
Czynsz nie jest więc niski, a oferta handlujących mało różnorodna i niekonkurencyjna. To, na co zwracają uwagę również klienci to fakt, że wielu handlujących w Zatorzance zamyka stoiska o godzinie 15.30, a więc potencjalni klienci, osoby pracujące nie mają możliwości zrobienia tam zakupów.
- Wybrałam się ostatnio po pracy kupić tam rybę, ale okazało się, że stoisko jest już zamknięte. Podobnie jak wiele sąsiednich boksów - informuje nasza czytelniczka.
Zatorzanka pomału zamiera, choć ma w sobie potencjał. Wiele tego typu miejsc w kraju zmieniło profil działalności. Na miejskich targowiskach sprzedawane są bowiem regionalne, ekologiczne produkty, wytwarzane przez niewielkie, rodzinne firmy. Na targowiskach we Wrocławiu, czy Gdańsku można kupić wysokiej jakości nabiał, wędliny, miody, zioła, czy wyroby rękodzielnicze. Również w mniejszych miastach i miejscowościach eko-rynki biją rekordy popularności. Przykład? Targowisko w zabytkowej stodole w Dywitach. ''Mój rynek'' w każdą sobotę odwiedza tłum miłośników swojskich wyrobów. Handlujący tam, na co dzień prowadzą swoją działalność wytwórczą, a targowisko jest formą swoistej promocji ich produktów.
To właśnie taka formuła wydaje się być szansą na odrodzenie Zatorzanki. Duża powierzchnia handlowa, atrakcyjna lokalizacja – blisko centrum miasta oraz dworca, zdecydowanie przemawia na korzyść tego miejsca.
Jedna z naszych czytelniczek ma jeszcze inny pomysł.
- Część hali mogłaby służyć również organizacji pchlego targu. Ten na stadionie Warmii udowodnił, że zainteresowanie tą formą handlu jest w Olsztynie ogromne. A w hali byłyby do tego idealne warunki – pisze nasza czytelniczka.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Komentarze (24)
Dodaj swój komentarz