Solidne przygotowania od początku adwentu
Obchody świąt Bożego Narodzenia, które nazywano „Godnymi Świętami” rozpoczynały się wraz z pierwszą niedzielą adwentu. Nadejście tego dnia oznaczało konieczność zawieszenia pod domowym sufitem wieńca. Wykonywany był ze świerkowych gałązek i ozdabiany czerwonymi wstążkami. W każdą kolejną niedzielę, aż do wigilii, gospodyni dostawiała na nim świeczki.
W okresie przedświątecznym na terenie naszego województwa można było spotkać „przebierańców”, nazywanych „Szymonami”, „klonami” bądź „napierkami”.
Dawni Mazurzy praktykowali również tradycję chodzenia, z wykonaną wcześniej gwiazdą, po szkołach i domach, śpiewając pieśni.
Zakończenie adwentu stanowiła tzw. „jutrznia na Gody”. Była to msza, odprawiana w kościołach lub szkołach około godz. 5 nad ranem 25 grudnia. Podczas uroczystości zapalano świece i wspólnie śpiewano kolędy, a także inscenizowano sceny z życia Jezusa. Obchody te zawierały podobieństwo do współczesnej pasterki.
Uznaje się jednak, że jutrznię praktykowano w wioskach, natomiast pasterka o północy odbywała się w miastach.
Zboże zamiast choinki na Wigilię
Jednym z elementów, zdobiącym warmińsko-mazurskie chaty, był snop zboża, stawiany w kącie pomieszczenia, w którym odbywała się Wigilia. U stropu izby umieszczano też gałązki jemioły albo jedliny.
Zwyczaj stawiania w domach świątecznego drzewka wszedł w życie dopiero na początku XX wieku. Z czasem zaczęto wieszać na nim jabłka oraz ciastka. Pod choinką umieszczano talerze wypełnione orzechami, owocami i słodyczami. Pojawiały się także drobne upominki dla najmłodszych.
Kto roznosił prezenty?
Na Mazurach odpowiednik św. Mikołaja stanowił „Nikolus”, zwany też „Pikolusem”, natomiast na Warmii za rozdawanie prezentów odpowiedzialny był orszak sług z szemlem (koniem) na czele. Opowiadano, iż korowód składał się, m.in. z baby, konia, niedźwiedzia i kozy, którzy przed wręczeniem upominku, mieli sprawdzać znajomość modlitw.
Wierzono także, że podczas wieczerzy wigilijnej, dusze wędrują, a zwierzęta mówią ludzkim głosem. Podsłuchiwanie ich rozmów miało przynosić pecha.
Brak opłatka i postu
Do roku 1945 mieszkańcy naszego województwa nie znali zwyczaju dzielenia się opłatkiem. Stał się powszechny dopiero dzięki działaniom katolickich księży oraz osadników, pochodzących z innych regionów Polski.
W przypadku zachowywania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, również było inaczej, niż w dzisiejszych czasach. Podczas wieczerzy wigilijnej domowników nie obowiązywał post. Na stołach gościły różnego rodzaju mięsne potrawy, szczególnie gęsina, pieczenie czy kiełbasy. Serwowano również kasze, w wielu odsłonach, a także ryby, pochodzące z regionalnych jezior. Obok nich swoje miejsce miały także chleby i słodkości.
Odpoczynek do Trzech Króli
Okres pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli nazywany był „dwunastkami”. W te dni należało odpocząć od pracy i skupić się na spędzeniu czasu z najbliższymi. Wierzono, iż podczas „dwunastek” można było, np. wywróżyć pogodę na nadchodzący rok.
Zwyczaje na Warmii różniły się od tych, praktykowanych na Mazurach. Wynikało to głównie z aspektu religijnego. Warmia była, z założenia, krajem katolickim, a Mazury ewangelickim.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz