Nowy dyrektor szpitala miejskiego, Andrzej Bujnowski, podczas sesji rady miasta powiedział, że dnia 21 listopada 2020 roku minie termin spłaty kredytu zaciągniętego przez placówkę w wysokości 3 mln zł. Władze szpitala chcą jednak zwiększyć kredyt.
– Pisałem o poprawie sytuacji finansowej. Oceniając stan finansów, mamy potrzebę, ażeby kwotę kredytu zwiększyć do 6 mln zł. Byłby to kredyt na okres 24 miesięcy. Proponujemy, ażeby było to zabezpieczenie hipoteczne na nieruchomości przy al. Wojska Polskiego – powiedział Andrzej Bujnowski.
Swoje wątpliwości zgłosił radny Jarosław Babalski, który ma nadzieję, że szpital będzie sukcesywnie zmniejszał swoje zadłużenie. Zapytał także dyrektora o należności placówki względem NFZ-u.
– Proszę mi przypomnieć, który to program naprawczy wdrażamy? W uzasadnieniu jest napisane, że program naprawczy jest od 2019 roku. Czy mówimy o tym samym programie? Nie ma ceny dla spraw bezpieczeństwa i spraw zdrowotnych. Natomiast są pewne granice zadłużania. Jaki był skutek programu naprawczego z poprzedniej kadencji? Jak wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o należności z NFZ? Na jakim to jest etapie? – zapytał Jarosław Babalski.
Dodał, że będzie głosował przeciwko projektowi uchwały, bo jest przeciwnikiem zadłużenia szpitala.
Po radnym Babalskim, wystąpiła Edyta Markowicz, która spytała o to, dlaczego kredyt jest podwajany.
Dyrektor Bujnowski zaznaczył, że chodzi o program naprawczy wskutek złego wyniku finansowego, jaki szpital poniósł w 2019 roku. Jednym z elementów programu jest poprawienie płynności finansowej. A kredyt ma na celu nie kolejne zadłużenie, a zapewnienie lepszej obsługi zadłużenia.
– Chcę podkreślić, że to kredyt w rachunku bieżącym, który poprawia płynność finansową. Umożliwi nam opłacenie bieżące faktur dotyczące refundacji. Na przestrzeni ostatniego roku koszt tego kredytu wyniósł łącznie 19 tys. zł, natomiast odsetki to łącznie 208 tys. Chcemy uniknąć kosztów, odsetek. Jeżeli nie będziemy mieli płynności finansowej, będziemy musieli ponosić koszty w wysokości np. 40 euro od każdej faktury, bez względu na jej wielkość – przyznał dyrektor szpitala miejskiego.
Jarosław Babalski nie dał jednak za wygraną. Zwrócił się z pytaniem o zadłużenie placówki do dyrektora Bujnowskiego.
– Z raportu stan zadłużenia szpitala wynosi 21 mln zł. Jeżeli w tej chwili rada wyrazi zgodę na 6 mln zł, to nie będzie 27 mln zł, tylko będzie nadal 21, a te 6 mln zł jest potrzebne do zmniejszenia długu. Tak wynika z pańskiej logiki. Proszę mi to wyjaśnić – powiedział radny Prawa i Sprawiedliwości.
Nieco wątpliwości rozwiał Mirosław Gornowicz, który stwierdził, że podobnie jak wszystkie szpitale, Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie ma zobowiązania wymagalne i z tego tytułu ponosi spore koszty.
– Zwiększenie kredytu obrotowego pozwoli zapłacić najpilniejsze zobowiązania, a obsługa tego kredytu jest znacznie tańsza od kosztów wynikających z nieopłacania zobowiązań wymagalnych – przyznał radny Gornowicz.
Dodał, że szpital nie może zapewnić sobie zabezpieczenia, w postaci gruntów pod placówką na al. Wojska Polskiego, pod zwiększenie tego kredytu z uwagi na to, że stan prawny na to nie pozwala, ponieważ to miasto jest właścicielem tego terenu. Dlatego jest potrzebna uchwała rady miasta.
Dyrektor Andrzej Bujnowski wyjaśnił, że poziom roszczeń NFZ-u w stosunku do szpitala to 3 mln zł. 20 listopada odbędzie się posiedzenie w sądzie w tej sprawie. Chodzi o płatności świadczeń z OIOM-u za 2018 rok.
Na koniec głos zabrał prezydent Piotr Grzymowicz. Zaapelował do radnych, aby podjęli szybkie i skuteczne decyzje.
– To są pieniądze potrzebne na leki, na materiały medyczne, ażeby móc świadczyć pomoc i leczyć wszystkich pacjentów, którzy przez szpital przechodzą. 60 proc. naszych pacjentów to pacjenci spoza miasta Olsztyna – powiedział prezydent miasta.
Na koniec odbyło się głosowanie. Za uchwałą opowiedziało się 17 radnych, jeden był przeciw, czterech rajców wstrzymało się od głosu.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz