Spór między spółdzielcami a zarządem SM "Jaroty" ciągnie się od lat. Pierwszy protest odbył się w sierpniu 2021, a spowodowany był podwyżkami opłat. Zgromadzeni pod siedzibą spółdzielni ludzie domagali się odwołania ówczesnego prezesa, Romana Przedwojskiego. W październiku spółdzielcy dotarli do dokumentów, które ukazywały niezwykle wysokie zarobki prezesa. Dolało to tylko oliwy do ognia.
Punktem przełomowym było zgromadzenie walne, które... zostało odwołane na kilka godzin przed jego rozpoczęciem. To wówczas spółdzielcy chcieli odwołać nieefektywny ich zdaniem organ. Pod koniec zeszłego roku wydawało się, że może nastąpić przełom - prezes Przedwojski udał się na emeryturę. Na stanowisku zastąpiła go Halina Zaborowska-Boruch, wiceprezydent Olsztyna. Ruch ten również nie spodobał się spółdzielcom.
W czerwcu tego roku odbyło się spotkanie walne, na które tłumnie przybyli przeciwnicy władz spółdzielni. Nie mogli jednak wyrazić swojego sprzeciwu, odwołując zarząd - głosowanie przeciągnęło się aż do godzin porannych. W jego trakcie wiele osób ze strony spółdzielców opuściło zgromadzenie. Więcej informacji w artykule Kontrowersyjne walne zgromadzenie SM "Jaroty". Trzynastogodzinna sesja sposobem na utrzymanie władzy?.
Najświeższy protest, z dnia 11 września zebrany przez walczącego o prawa spółdzielców od początku Łukasza Zbiciaka, odbył się z powodu podniesienia opłat za wodę. Jak mówią organizatorzy, są one nawet 2-3 razy większe, niż w innych spółdzielniach.
- Niedopłaty powinny dzisiaj być, ale do pensji zarządu, za tą niekompetencję, niegospodarność, doprowadzenie do sytuacji, że niektórzy spółdzielcy muszą całą swoją emeryturę przeznaczyć na opłacenie ciepłej wody - mówił prowadzący protest, Łukasz Michnik. - To jest skandal!
Mieszkańcy Jarot, Nagórek i Pieczewa, którzy przybyli na protest, przynieśli ze sobą ręczniki. "Jeżeli będą podnosić ceny, pójdziemy się wykąpać do nich" - mówił o zarządzie spółdzielni Michnik.
W sprawę zaangażowała się także senator Lidia Staroń, wspierająca mieszkańców SM "Jaroty" w walce z zarządem od początku sporu.
- Jest pozew o stwierdzenie nieważności tej uchwały, dotyczącej zarządu i rady nadzorczej. - mówiła Staroń. - Koszt podgrzewania wody to tylko uchwała rady. Dlatego mówimy dzisiaj tańsza woda, tańszy zarząd!
Zapowiedziała także kontrole senatorskie w blokach, na podstawie których każdemu z mieszkańców podana ma zostać kwota, o zwrot której powinien się ubiegać u spółdzielni.
Następnie wypowiedziała się współorganizatorka protestu, Marzena Olchowy. Wspomniała o "nieczystych metodach walki", jakie miał wykorzystywać poprzednie prezes i ostrzegła, że niektórzy czasem będą musieli "pójść na rozmowę z policją czy na rozprawę sądową". Mówiła także o petycji do władz spółdzielni, dotyczącej ostatnich podwyżek.
- Utworzyliśmy petycję z prośbą do pani prezes i zarządu żeby w końcu pomyśleli o mieszkańcach, nie o swojej płacy - wyjaśniała. - Wnosimy o podjęcie odpowiednich działań, w szczególności za eksploatację nieruchomości, mienia spółdzielni czy opłaty komunalne.
Jedną ze zmian, jakie chce wprowadzić grupa mieszkańców, jest zmiana sposobu rozliczenia wody - z półrocznego na kwartalne.
Głos zabrała także radna Monika Rogińska-Stanulewicz. Zadeklarowała, że jest gotowa być łącznikiem między protestującymi, a zarządem spółdzielni.
- Przed walnym zgromadzeniem, gdzie zarząd miał interes, chętnie spotykał się z mieszkańcami. Dzisiaj tego nie robi - mówiła. - Pracownicy nie szukają oszczędności dla mieszkańców. To spółdzielnia jest dla was, nie wy dla spółdzielni.
Komentarze (91)
Dodaj swój komentarz