Kwiecień rozpocznie się dla olsztynian od przykrej niespodzianki, bowiem radni przegłosowali podwyższenie stawek za śmieci. Jak argumentowała to Ewa Łukasik-Błażejewicz, dyrektorka Wydziału Środowiska, powiedziała, że system musi się bilansować.
– Skoro rosną koszty odbioru, to muszą wzrosnąć stawki. W skład systemu wchodzi kilka elementów – cena zagospodarowania (ponad 60 proc. kosztów całego systemu), odbioru odpadów (35 proc. wszystkich kosztów), utworzenie i utrzymanie punktu segregacji odpadowej, obsługa administracyjna i edukacja – relacjonowała Łukasik-Błażejewicz.
Przyznała, że wzrosły koszty prowadzenia punktów selektywnej zbiórki odpadów oraz podrożała stawka jednostkowa za odbiór tony odpadów – miasto płaci średnio o 100 proc. więcej niż w poprzednim roku. W przypadku odpadów zmieszanych cena ta wynosi 630 zł/tonę.
Dyrektor Wydziału Środowiska zaznaczyła, że na ceny operatorów wpływ miały wzrost cen gazu, energii czy paliwa, ustawowy wzrost płacy minimalnej, dostosowanie i konserwacje sprzętu, a także częstotliwość odbioru odpadów.
– Zwiększona została częstotliwość odbioru odpadów m.in. na Starym Mieście. Odpady zmieszane będą odbierane codziennie, natomiast szkło dwa razy wcześniej niż dotychczas – przyznała Ewa Łukasik Błażejewicz.
Zaznaczyła, że miasto proponuje wzrost ulg dla mieszkańców korzystających z Karty Dużej Rodziny z 5 na 6 zł. Olsztynianie korzystający z domowych kompostowników również mają mieć ulgę – w zużyciu wody – która ma wzrosnąć z 0,4 na 0,5 zł.
Do sprawy odniósł się radny Krzysztof Narwojsz z Prawa i Sprawiedliwości, który uważa, że stawki są zawyżone.
– Korelacja opłat za odpady komunalne ze zużyciem wody jest naciąganiem mieszkańców. Zużycie wody przez 2021 rok w niczym nie odbiega od poprzednich lat, a musiałem zapłacić o wiele większe stawki. Uważam, że podwyżka o 15 proc. jest zbyt wysoka. Będę przeciw tej podwyżce – powiedział Narwojsz.
Radny Jarosław Babalski (również z klubu PiS) powiedział, że wraz ze wzrostem opłat oczekuje, żeby wzrosła jakość tych usług. Zaznaczył, że wzrostu jakości nie ma.
Do sprawy odniósł się prof. Mirosław Gornowicz, który odniósł się do słów Krzysztofa Narwojsza.
– Przypomnę, że stary system był niesprawiedliwy. Ten system powinien być szczelniejszy. Każdy musi zużywać wodę – wyjaśnił radny.
Zauważył, że podwyżka nie ma na celu poprawy jakości usług, tylko nadążenia za wzrostem kosztów.
Przyznał, że wzrost stawki następuje o 15 proc., ponieważ o tyle mają wzrosnąć koszty.
Mirosław Arczak zaapelował do mieszkańców o segregowanie odpadów.
– Za odpady, które są wysegregowane – szkło i papier – płacimy na bramie 115 zł, za tworzywa sztuczne – 155 zł. Jeżeli te odpady idą jako zmieszane, płacimy 630 zł/tonę. Ten mój postulat może odwlec kolejne podwyżki – przyznał radny.
Na koniec przemowę wygłosił prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, który wbił szpilę działaczom Prawa i Sprawiedliwości odnosząc się do ich protestu przeciw powstaniu w mieście tzw. ekociepłowni (przeciwnicy nazywali ją spalarnią), przez co jej budowa opóźniła się o przynajmniej dwa lata.
– W momencie, gdy zmienimy paliwo z węgla na RDF nie płacimy certyfikatów za CO2. Byłaby to oszczędność w odniesieniu do produkcji ciepła ok. 70 tys. ton węgla. Oszczędność ta rocznie by wyniosła 16 mln zł. W 2021 roku MPEC musiał zapłacić za certyfikaty 32 mln zł – powiedział prezydent Grzymowicz.
I dodał: – Gdyby Polski Fundusz Rozwoju nie był zahamowany z projektem w roku 2016/2017, gdy pan prezes funduszu chciał realizować projekt, ale nie było woli politycznej ze strony rządzących, a prominentny działacz PiS-u Jerzy Szmit doprowadził do tego, że ta instalacja nie powstała, w poprzednim roku byśmy nie płacili tych 16 mln zł.
Zdaniem Piotra Grzymowicza to politycy partii rządzącej mają być winni działania na szkodę mieszkańców i gminy Olsztyn.
Po dyskusji odbyło się głosowanie. 13 radnych było za przyjęciem podwyżek, 11 przeciw, natomiast jedna radna nie głosowała.
Komentarze (37)
Dodaj swój komentarz