Data dodania: 2010-03-31 10:45
Transportowa panika
Na samorządowców z podolsztyńskich gmin padł blady strach. Oto olsztyńska komunikacja miejska odgraża się że mocno ograniczy kursowanie autobusów do Barczewa czy Dywit.
Rychło więc wójtowie czy burmistrzowie tych gmin zaczęli naciskać swoich olsztyńskich kolegów rajców, by ci znów przycisnęli firmę komunikacyjną. Potem, wiadomo, spotkania pojednawcze, kolejne przelewy z kasy gminnej do kasy MPK i jakoś to się toczy. Tym bardziej ochoczo te porozumienia są podpisywane im bliżej jest wyborów. A te odbędą się już tej jesieni. Bo wiadomo, zdenerwowany (czytaj: nie dowieziony do Olsztyna) elektorat może przecież nie wybrać dotychczasowego burmistrza czy wójta. Zawsze jednak w takim przypadku powstaje wątpliwość: czy aby słusznie czynią te pod olsztyńskie gminy dopłacając olsztyńskiej firmie, czy nie można było znaleźć tańszego wariantu. Bo jakoś tak dziwnie cała ta sytuacja pobrzmiewa monopolistycznym dyktatem. Przypomina to także wiele niedawnych wojen o międzymiastowe połączenia autobusowe i kolejowe. I te wojny jakoś prędzej czy później kończyły się …demonopolizacją transportu. Na miejsce czy to PKS czy nawet PKP wchodzili przewoźnicy prywatni. Oni już wiedzieli co się opłaca, gdzie się zatrzymywać, jak szybko jeździć. I co najważniejsze z reguły spadały także (w porównaniu do cen przewoźników państwowych) ceny biletów.
Cóż więc pozostaje poradzić wójtowi Dywit czy też burmistrzowi Barczewa. Chyba tylko więcej cierpliwości. Bo może się okazać, że pieniądze, które teraz pójdą do kasy olsztyńskiego MPK to tylko początek dalszych roszczeń. Ciekawe dlaczego ci właśnie samorządowcy nie zwrócili się o pomoc do firm prywatnych, które z taki powodzeniem wożą ludzi na trasie choćby z Dobrego Miasta do Olsztyna. Więcej odwagi panowie, burmistrzowie…
Krzysztof Szczepanik
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz