Od 2010 roku wielu pracowników szeroko pojętej „budżetówki” nie otrzymało podwyżek. Większość z nich pracuje w systemie wskaźnikowym, który nie był waloryzowany. Zmieniło się to dopiero w tym roku, jednak rząd zaproponował zaledwie kilkadziesiąt złotych. Wiele osób zatrudnionych w administracji rządowej poczuło się tym dotknięta. Jako pierwsi w czerwcu ubiegłego roku spór zbiorowy zorganizowali urzędnicy z Lublina, których poparły związki zawodowe, w tym NSZZ „Solidarność”. Negocjacje z ministerstwem w dalszym ciągu trwają. 10 kwietnia w Warszawie zebrał się sztab protestacyjny i to on miał rozstrzygnąć, co będzie dalej.
– Nie zdecydowaliśmy się na rozwiązanie sztabu protestacyjnego. Wróciliśmy do rozmów. Na razie mogę jedynie powiedzieć, że w kilku punktach możliwe jest szybkie porozumienie – mówi Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność”.
Jak sytuacja w kraju wpłynęła na Olsztyn? 4 kwietnia w stolicy Warmii pod urzędem wojewódzkim odbyła się pikieta, w której wzięli udział, m.in. urzędnicy, pracownicy pomocy społecznej czy przedstawiciele związków zawodowych.
– Urzędnicy z Lublina zorganizowali spór zbiorowy domagając się podwyżki płac w wysokości 1000 zł netto. My ich poparliśmy, bo widzimy, że widełki płacowe dla poszczególnych grup urzędników stoją w miejscu. Doszło do tego, że inspektorzy zarabiają niemal tyle samo co najniższa krajowa lub nieco ponad nią. Płace większości urzędników wynoszą ok. 2000 zł netto. Pracownicy odchodzą na emerytury i nie mamy ich kim zastąpić, bo ludzie nie chcą zarabiać tak mało. Ponadto, na zatrudnionych przechodzą dodatkowe zadania. Rząd obiecuje podwyżkę w wysokości kilkudziesięciu złotych netto, czyli 2,3 proc. dodatku wynikającego z inflacji. Nie zgadzamy się na tyle – tłumaczy Wiesław Marczak, szef Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Administracji w Olsztynie.
Jednak Marczak uspokaja. W najbliższym czasie protestujący nie planują kolejnej akcji, chociaż może się to zmienić w maju.
– Po świętach zastanowimy się co dalej robić, bo nasze postulaty nie zostały zrealizowane. Nie wykluczamy sporu zbiorowego, jaki ma miejsce w Lublinie – dodaje Wiesław Marczak.
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz