Na protest stawiło się kilkaset osób, urzędników ratusza, miejskich żłobków, DPS-u „Kombatant, MOPS-u, a nawet pracowników MPK czy ZLiBK. Mieli ze sobą transparenty z hasłami: „Sobie podwyżka syta, pracownikom ochłap i kwita”, „Jaki prezydent, takie pensje”, „Sobie podnosisz, a my o każdy grosz musimy prosić”, „Sobie podwyżki dają, a nas olewają”, „Pracownika nie szanujecie, sobie pieniądze dajecie” czy „Zabetonowani”. Obecni byli m.in. posłanka Monika Falej z Nowej Lewicy, a także Bartosz Grucela czy Małgorzata Matuszewska-Boruc z partii Razem.
W ten sposób urzędnicy dali do zrozumienia co myślą o podwyżce zarobków prezydenta i radnych (Budżet Olsztyna został przyjęty. Radni i prezydent z wyższymi uposażeniami).
Zebrani skandowali: „żądamy godnej płacy”, „chleba nie tramwaju”, „dość głodowej pensji” czy „prezydencie, nie spoczniemy, aż podwyżkę dostaniemy”.
Głos zabrał Jarosław Szunejko, przewodniczący rady OPZZ województwa warmińsko-mazurskiego.
– Cieszy mnie, że jest nas aż tak wielu. Przyszliście walczyć o godne wynagrodzenie, o byt swój i swoich rodzin. Mamy dość. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych było od początku z wami. Zobaczycie, że wygramy – zwrócił się do zgromadzonych.
I dodał: – Mamy jeden cel. Doprowadzić do sprawiedliwości społecznej. W trzech krokach postanowiliśmy do niej doprowadzić. To też ten protest, do którego doprowadziła polityka płacowa urzędu miasta, żłobków, MOPS-ów. Jesteśmy tutaj razem, bo razem jesteśmy silniejsi.
Przyznał, że od lat w olsztyńskim magistracie i jednostkach mu podległych nie było podwyżki wynagrodzeń.
Następnie głos zabrała Ewa Wyka, przewodnicząca Związku Zawodowego „Symetria”.
– Żądamy szacunku dla naszej pracy. Nie godzimy się na wegetację. Mówimy dość nepotyzmowi w urzędzie. Ten protest kierujemy do każdego Polaka, który oczekuje godnego wynagrodzenia za własną pracę – powiedziała Wyka.
Posłanka Monika Falej z Nowej Lewicy wsparła urzędników. Powiedziała, że zamiast niej, na proteście powinien być prezydent.
– Niejednokrotnie korzystam z waszej wiedzy, doświadczenia, aby załatwić sprawy. Kiedyś status urzędnika to był ktoś. Ktoś, kto dostaje godne wynagrodzenie za wiedzę, którą posiada. A dziś okazuje się, że wymiar statusu to wasza pensja, która jest państwa zdaniem żenująca. Jak za taką pensję można utrzymać rodziny? – spytała.
Zapewniła, że solidaryzuje się z protestującymi. Dodała, że ma nadzieję, że otrzymają podwyżki. Zaapelowała do prezydenta Piotra Grzymowicza o godną płacę dla pracowników.
Protest miał się początkowo odbyć pod urzędem miasta, jednak wichury uszkodziły iglicę wieży ratusza w Olsztynie i teren ten został zagrodzony.
Przypomnijmy, że protest to pierwsza tego typu akcja związkowców, którzy w zeszłym tygodniu mieli spotkać się na mediacjach z prezydentem, jednak spotkanie zostało odwołane.
– Zostało ono przełożone, ponieważ zbiegło się w czasie ze spotkaniem członków zarządu Stowarzyszenia Euroregion Bałtyk, do którego należy prezydent. Aktualnie trwa ustalanie nowego terminu spotkania – powiedziała w rozmowie z nami Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna (Prezydent Olsztyna odwołał mediacje ze związkowcami. Działacze zaostrzą protesty).
„Symetria” postuluje o podniesienie miesięcznych wynagrodzeń pracowniczych o 1500 zł brutto za pracę w pełnym wymiarze czasu pracy z wyrównaniem od 1 stycznia 2021 roku, spełnienie żądania do dnia 1 stycznia 2022 roku oraz przyjęcie zasady corocznego wzrostu płacy zasadniczej w oparciu o negocjacje ze związkiem zawodowym o wskaźnik wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
Czytaj również:
Związki zawodowe nie doszły do porozumienia z władzami Olsztyna. Do miasta przyjedzie mediator
Komentarze (53)
Dodaj swój komentarz