W poniedziałek około godziny 13.00 oficer dyżurny Komisariatu Policji w Olsztynku otrzymał zgłoszenie o utopieniu psa w jeziorze Platyńskim. Na miejsce skierowano patrol. Interweniujący policjanci pojechali na zamarznięte jezioro, gdzie oczekiwał na nich zgłaszający. Mężczyzna oświadczył, że chodząc po zamarzniętej tafli zauważył wykuty przerębel, w którym zanurzona była reklamówka z wystająca łapą zwierzęcia.
Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia i zabezpieczyli zwłoki psa. Tego samego dnia ustalono do kogo należał. Funkcjonariusze pojechali do miejsca zamieszkania właściciela psa. Okazało się, że 33-latek miał w domu trzytygodniowe szczeniaki, podobne do wyłowionego z jeziora. Mieszkaniec gm. Olsztynek tłumaczył interweniującym policjantom, że dzień wcześniej oddał jednego szczeniaka koledze. Kilkadziesiąt minut później funkcjonariusze byli już i w jego domu. 34-latek nie chciał nic wyjaśniać. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnej celi. Policjanci zajmujący się tą sprawą ustali, że w sprawę „zamieszanych” jest dwóch mężczyzn.
Mężczyźni usłyszeli wczoraj zarzuty. Obydwaj przyznali się, ale tylko w części do przedstawionych im zarzutów. Winą za zabicie psa obarczają się nawzajem.
Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt mężczyznom grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Czy rzeczywiście oprawcy trafią za kraty? Wciąż bowiem polskie sądy orzekają w takich sprawach niedotkliwe kary w zawieszeniu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz